Gdy na jaw wyszły dotacje dla „potrzebujących” artystów przyznane przez rząd, w mediach zawrzało. Nie chodziło tu o pomoc tym muzykom czy aktorom, którzy przez pandemię stracili jedyne źródło zarobku i ledwo wiązali koniec z końcem. Niektóre z sum przyznanym artystom opiewały na miliony złotych.
Niestety wiele osób uznało, że takie pieniądze zostały przyznane wszystkim artystom w kraju, przez co wylała się na nich ogromna fala nienawiści. Sprawę skomentowała Barbara Kurdej-Szatan, która już na początku pandemii wyrażała smutek z powodu utraty pracy wielu swoich kolegów po fachu.
Barbara Kurdej-Szatan o dotacjach dla artystów
Czy aktorka również ubiegała się o dodatkowe pieniądze od rządu? Okazuje się, że nie, a jak sama mówi, byłoby jej głupio prosić o dotację w sytuacji, w której nie ma problemów finansowych. Sama jednak stara się nie oceniać artystów, którzy starali się o pieniądze.
Kurdej-Szatan wskazuje jednak, że oprócz aktorów serialowych w branży rozrywkowej pracuje też szereg techników, dźwiękowców, oświetleniowców, kostiumografów, scenografów oraz wielu innych specjalistów, którzy pracują jedynie w teatrze lub przy koncertach. Ci ludzie w momencie, w którym zaczęła się pandemia, zostali bez zarobku. Zdaniem aktorki to właśnie takim osobom należy się pomoc od państwa.
Od marca osoby zmagające się z kryzysem dostały jednorazową pomoc - 1500 złotych. Tymczasem bracia Golec, a właściwie Golec Fabryka Spółka z.o.o sp. kom. mieli otrzymać jednorazowo 1 894 670 zł.
Nie będę oceniała tego, kto się starał o dotacje, ja się akurat nie starałam, bo byłoby mi po prostu głupio. (...) Przydzielenie tych pieniędzy było nieprzemyślane
- mówi szczerze aktorka.
To też może cię zainteresować:
Daria Widawska szczerze o zarobkach artystów w czasie pandemii
Sławomira fani kojarzą z wąsem, Zakopanem i... ogromną miłością do żony. Jak zaczęła się ich historia?
Doda ostro o wpisie Małgorzaty Rozenek. Chodzi o obrazę prezydenta