Aventura

Ich przebój „Obsession” śpiewa cały świat, ale o nich samych niewiele wiadomo.
/ 16.03.2006 16:57
Wszyscy noszą to samo nazwisko – Santos, czyli święty. Nawet przyjaciółka, która zaśpiewała z nimi ich największy przebój, nazywa się Isabella Santos. Na Dominikanie, skąd pochodzą ich rodzice, to bardzo popularne nazwisko. Ale tylko Mikey i Lenny są braćmi.
Wszystkich za to łączy miłość do muzyki, a konkretnie muzycznego stylu z Dominikany nazywanego bachatą. Choć Aventurę założyli dziewięć lat temu, dopiero ich trzecia płyta okazała się wielkim światowym sukcesem. Z dnia na dzień czterech 20-latków z Bronxu stało się ulubieńcami nastolatek i bardzo zapracowanymi artystami.
Umówiłam się z liderem zespołu, Anthonym, w mieszkaniu menedżerki zespołu – Marti. Kiedy nie pojawił się po godzinie oczekiwania, menedżerka postanowiła do niego zadzwonić. „Anthony, kochanie, możesz przyjechać na wywiad? Kiedy będziesz? Za 40 minut? Ale jakiego czasu: dominikańskiego czy nowojorskiego? To cudownie”.
Anthony pojawia się po godzinie. Opalony, wesoły latynoski macho wygląda jak gwiazda hip hopu. Szerokie spodnie, sportowa kurtka i dużo brylantowej biżuterii.

Agnieszka Jastrzębska: Co to jest bachata?
Najprościej mówiąc muzyka folk wywodząca się z Dominikany, ale dla mnie to coś więcej. Bachata to możliwość wyrażania uczuć. Na kawałku papieru mogę napisać wszystko, co chcę. Moja zdolność pisania piosenek jest jak broń. Z długopisem w ręce jestem silniejszy, niż gdybym miał w niej rewolwer. Z rewolweru możesz strzelić raz i zabić jedną osobę. A moja piosenka może porazić miliony. To jest siła.

– Od dawna czujesz w sobie tę siłę?
Miałem 13 lat, gdy napisałem pierwszą piosenkę. Wcześniej śpiewałem w chórze kościelnym. Potem w szkole spotkałem Henry’ego. Miał już wtedy swój zespół, który założył z braćmi – Lennym i Mikeyem. Zaśpiewałem mu jedną ze swoich piosenek, a on na to, że bardzo mu się podoba i przyjmuje mnie do zespołu. Strasznie się ucieszyłem, ale byłem jeszcze wtedy dzieciakiem i bałem się, że rodzice mi nie pozwolą. No i nie pozwolili. Powiedzieli, że mam chodzić do szkoły, a nie zajmować się głupotami. W końcu ich jakoś ubłagałem.

– Wydawało mi się, że 13-letni chłopak marzy o tym, żeby być strażakiem albo gliniarzem, a nie artystą.
Mieliśmy różne marzenia. Henry i Lenny chcieli być zawodowymi graczami w bejsbol. Mikey też chciał być sportowcem, obojętnie w jakiej dyscyplinie. Tylko ja zawsze chciałem być artystą. Kiedy poszedłem do szkoły, od razu poczułem, że jestem inny niż reszta dzieci.

– Lepszy?
Nie lepszy. Pewnie się będziesz śmiała, ale ja zawsze czułem, że pewnego dnia będę sławny. Kiedy mówisz coś takiego ludziom, klepią cię po plecach i mówią: „Tak, tak, na pewno”. Miałem 18 lat, gdy podpisaliśmy kontrakt na pierwszą płytę. A ja od początku wiedziałem, że Aventura będzie wielka.

– Wychowaliście się w Stanach, ale twierdzicie, że jesteście zespołem dominikańskim.
Mamy amerykańskie obywatelstwo, ale chcemy reprezentować Dominikanę, skąd pochodzą nasi rodzice. Dorastaliśmy na Bronksie. To nie jest najlepsza dzielnica, tam nie jest łatwo ani bezpiecznie. Ale to nieważne, gdzie się wychowałeś. Ważne jest, jak cię wychowano. Nasi rodzice byli bardzo zasadniczy, nie trzeba było nam niczego dwa razy powtarzać. Myślę, że to miało wpływ na nasz sukces. Mało jest słynnych Dominikańczyków, może kilku piosenkarzy i graczy w bejsbol. Chcemy, aby nasz kraj był z nas dumny.

– To dlatego śpiewasz po hiszpańsku?
Tak. Poza tym to jest bardziej emocjonalny język. Słowa po hiszpańsku brzmią mocno i namiętnie. Podobnie jest z francuskim, też brzmi seksownie. Nawet jak nie rozumiesz ani słowa, myślisz sobie: „O, to interesujące”. Lepiej mówię po hiszpańsku niż po angielsku, więc łatwiej mi pisać piosenki w tym języku. Amerykańskie „I love you” w hiszpańskim można powiedzieć na milion sposobów.

– To co to w takim razie jest spanglish?
To taki nasz własny język. Mieszanka hiszpańskiego i angielskiego. Też w nim śpiewamy i często używamy go na co dzień między sobą. W charakterze slangu.

– Zespół istnieje już dziewięć lat. Możecie jeszcze ze sobą wytrzymać?
Kłócimy się, bo każdy z nas jest inny. Ale jednocześnie się szanujemy i to chyba powód, dla którego zawsze jesteśmy w stanie dojść do porozumienia. Jak Henry ma coś do powiedzenia, to słuchamy. Każdy z nas ma swoje obowiązki. Ja piszę wszystkie piosenki, wymyślam słowa, muzykę. Lenny aranżuje utwory i
jest naszym dyrektorem muzycznym. Henry ma wielką charyzmę sceniczną, potrafi poderwać publikę. Ufamy sobie
. Jak przynoszę chłopakom nową piosenkę, to nie dyskutują, tylko ją robimy. Podobnie w kwestii ciuchów. Wybieram im, w co się mają ubrać. I oni to zakładają, bo wiedzą, że mam dobry gust.

– A nie kłócicie się o dziewczyny?
Nie, w tych sprawach mamy zupełnie inny gust. Poza tym mamy w czym wybierać. Ale teraz nie mamy czasu na dziewczyny.

– Więc skąd Twoje przezwisko Romeo?
Nazywam się Anthony Santos. To bardzo popularne nazwisko, więc chciałem jakoś się odróżnić. Na przykład najsłynniejszy śpiewak dominikański, ojciec chrzestny bachaty, też nazywa się Anthony Santos. Na naszej nowej płycie zaśpiewam z nim w duecie. Chcę, aby poznał go cały świat.

– Nie odpowiedziałeś, skąd ten Romeo?
Jestem bardzo romantyczny, wierzę w miłość, namiętność. Szukałem przydomka, który określiłby moją osobowość. I pomyślałem sobie, że najbardziej pasuje do
mnie Romeo. Każda dziewczyna pomyśli tak samo.

– Przeżyłeś kiedyś nieszczęśliwą miłość?
Jasne! Jeśli nie jesteś nieszczęśliwy z powodu miłości, to znaczy, że nigdy nie byłeś zakochany.

– Często tak się zakochujesz?
Tak mocno byłem zakochany i oddany całym sercem tylko raz. Ludzie często mylą miłość z pożądaniem, wydaje im się, że są zakochani, a to się wcale nie zdarza tak często. Gdyby tak było, to znaczyłoby, że jestem zakochany za każdym razem, kiedy widzę piękną kobietę. Za każdym razem mnie to porusza, ale nie mylę tego z zakochaniem. Teraz wszyscy w zespole jesteśmy singlami, nie mamy dziewczyn na stałe. Mamy przyjaciółki, z którymi bez zobowiązań możemy wyskoczyć na lunch albo do kina, ale teraz, kiedy jesteśmy tak bardzo skupieni na muzyce, trudno nam stworzyć poważne związki. Możemy tylko liczyć na te dziewczyny, które wbiegają na scenę podczas naszych koncertów.

– Uważacie się za boysband?
Nie. Chociaż tak twierdzą faceci, kiedy słyszą nazwę Aventura. Ale zauważyłem, że kiedy ktoś posłucha całej płyty i wsłucha się w teksty, zaczyna nas szanować i odbierać jako poważny zespół muzyczny. Bo dla nas ważna jest muzyka, a nie wizerunek. Nie uprawiamy tańca synchronicznego na scenie, nie ubieramy się tak samo.

– A co jest takiego ciekawego w Waszych tekstach?
80 procent moich piosenek jest oczywiście o miłości, ale śpiewam też o trudnych problemach, takich jak aborcja, przemoc w rodzinie, gwałt. Ostatnio napisałem piosenkę o matce, która tak kocha swojego syna, że rozpieszcza go do nieprzytomności, a potem on nie potrafi poradzić sobie w prawdziwym życiu.

– Masz za sobą jakieś ciężkie doświadczenia?
Jestem już w tym biznesie długo i jasne, że widziałem sporo niedobrych rzeczy. Na przykład przez ostatni rok byliśmy dyskryminowani w Dominikanie. Wiele ludzi nie rozumie, że jako artyści musimy robić wszystko, aby przyciągnąć zainteresowanie ludzi. Podczas jednego z koncertów nasz basista zdjął spodnie i rzucił je w tłum. Ale to wszystko ze szczęścia, z euforii, jaka nam się udzieliła od publiczności w czasie koncertu. A na Dominikanie stwierdzili, że to był objaw braku szacunku i zabronili nam występów przez rok. To przesada, mogli nam zabronić na trzy miesiące, ale na rok? Kiedy jesteś na topie, każdy stara się ci przeszkodzić.

– Podobno lubisz drogie samochody?
Lubię, każdy lubi, ale bardziej niż samochody interesuje mnie moda. Uwielbiam ciuchy. Jestem zakupoholikiem. Kupuję ubrania przynajmniej trzy razy w tygodniu. Niektórych pewnie nigdy nie włożę, ale kocham je kupować.

– Jesteś marzeniem każdej dziewczyny! Nie znam takich chłopaków, którzy lubią zakupy.
Dziewczyny nie umieją kupować. Siedzą w sklepie godzinami, dotykają, oglądają, sprawdzają ceny. Ja mierzę i kupuję. Czasem moi przyjaciele krzyczą na mnie: „Romeo, przecież w innym sklepie możesz to kupić 50 dolarów taniej!”. Ale mi się nie chce sprawdzać, gdzie jest taniej. Jak mi się coś podoba, to kupuję i już. Kocham to.

– Chodzisz na pokazy mody?
Nie mam na to czasu, ale zawsze oglądam pokazy w telewizji. W pewien sposób kopiuję styl ubierania innych artystów. Jak mi się coś podoba, to próbuję wyglądać podobnie. Na przykład jestem zachwycony tym, jak ubiera się Usher. Dla mnie to jeden z najlepiej ubranych ludzi na świecie. Mam podobne ciuchy.

– Jak wygląda Twój zwyczajny dzień?
Nienawidzę siedzieć w domu. Idę na siłownię, a potem na zakupy. Mówiłem ci, że kocham kupować ubrania. Lubię też sobie pojeździć samochodem, tak bez celu.

– Największy hit Aventury to „Obsession”, muszę więc zapytać, co jest Twoją obsesją.
Ubrania! Mówiłem już.

– A nie dziewczyny?
Każdy facet żyje dla kobiet. Ja też kupuję ciuchy po to, żeby im się podobać.

Rozmawiała Agnieszka Jastrzębska/ Viva
Zdjęcia Anna Fedisz
Asystenci Adam Szwarc i Bart Quillen
Charakteryzacja Rieko Shiba