Studenci bądź osoby pracujące, które od dawna są już samodzielne, często decydują się na mieszkanie pod jednym dachem, z różnych względów. Istnieją jednak związki, w których kobieta i mężczyzna mieszkają oddzielnie i spotykają się po pracy bądź wtedy, kiedy akurat mają więcej czasu.
Określenie „związki latające” pochodzi od angielskiego terminu Living Apart Together (LAT), które po raz pierwszy pojawiło się w roku 1978 w prasowym artykule, a następnie stało się międzynarodowym określeniem pewnego rodzaju związków.
Wadą takiego rozwiązania jest to, że trzeba płacić podwójne rachunki i większość kosztów się podwaja. Plusem natomiast jest to, że ludzie, którzy widują się wyłącznie popołudniami i spędzają ze sobą mniej czasu, ze względu na fakt oddzielnego mieszkania, nie popadają w rutynę i nie nudzą się sobą tak, jak się to dzieje w przypadku wielu razem mieszkających par.
Niektórzy tłumaczą swój wybór tym, że chcą, aby ich partner widywał ich wyłącznie w dobrej formie i wtedy, kiedy wyglądają atrakcyjnie. Wolą nie pokazywać się na oczy swojemu partnerowi, kiedy mają katar, a ogólne samopoczucie powoduje, że nie wyglądają korzystnie.
Jeszcze inni, choć lubią seks ze swoimi partnerami, uwielbiają spać samotnie i to najlepiej w wielkim łóżku, bez martwienia się o to, że ktoś będzie zajmował miejsce lub zabierał kołdrę. Mają swoje przyzwyczajenia, których nie chcą zmieniać i nie życzą sobie brudnej bielizny rozrzuconej po podłodze.
Związek latający, może być idealnym rozwiązaniem dla osób, które prowadzą diametralnie różny styl życia. Jeśli mieszkając pod jednym dachem, dwoje ludzi wyłącznie się mija i nie ma czasu, żeby zamienić ze sobą kilka słów – jest to przykre dla obu stron. Oddzielne mieszkanie pozwoli takich sytuacji uniknąć, a na spotkania na pewno zawsze znajdzie się czas.
Pesymiści twierdzą, że „co z oczu to z serca” i taka rozłąka może spowodować, że partnerzy stracą sobą zainteresowanie lub zwyczajnie zapomną o sobie w natłoku codziennych spraw. Tylko czy w takiej sytuacji, warto sobie zawracać tym głowę? Skoro zapomnieli o sobie na przestrzeni kilku dni, to może rzeczywiście dobrze się stało, że mieszkali oddzielnie i nigdy nie postanowili spróbować wspólnego życia?
Jest jeszcze jedna rzecz, którą należałoby mieć na względzie. Wspólne mieszkanie pozwala poznać drugiego człowieka z innej strony – czasem ta strona może nam się podobać bardziej, a czasem mniej. Jeśli osoby tkwiące dotychczas w związkach latających, po ślubie zamieszkają razem – może się okazać, że tak naprawdę w ogóle do siebie nie pasują i nie dla nich ta cała zabawa w dom. Oczywiście może też być zupełnie inaczej i kiedy zamieszkają razem, odkryją w drugiej osobie coś, co sprawi, że będą żałowali tego, iż nie zdecydowali się na to wcześniej.
Najważniejsze jednak jest to, że mamy wybór. Nikt przecież nas do niczego nie zmusza i to od nas zależy, jaką formę związku wybierzemy – to w końcu po części ma jakiś wpływ na nasze szczęście i warto się nad tym dobrze zastanowić.
Karolina Górska