Okazuje się, że nastolatki poświęcające dużo czasu na surfowanie w sieci przejawiają osobowości narcystyczne, częściej popadają w depresję i odczuwają niepokój, zaś dorośli – miewają zaburzenia psychiczne, a w „realu” mają skłonności antysocjalne, objawy manii i charakteryzują się większą agresją. Nadmierne korzystanie np. z Facebooka (sprawdzanie co piętnaście minut aktywności swoich znajomych) przekłada się również na słabsze wyniki w nauce.
Czy bycie członkiem cyberspołeczności ma pozytywne strony? Oczywiście. Nawiązywanie znajomości przez internet pomaga m.in. osobom nieśmiałym i zamkniętym w sobie. Facebook i inne portale społecznościowe to również narzędzie w rękach nauczycieli, którzy mogą tą drogą zainteresować uczniów nauką i bardziej ich zaangażować.
Na konwencji Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego prof. Larry D. Rosen udzielał też rad rodzicom dzieci korzystających z portali społecznościowych. Mówił, że nie można kontrolować tego, co w sieci robi nasze dziecko (syn czy córka błyskawicznie zauważy, że można obejść założone przez rodziców zabezpieczenia). Po drugie, z dzieckiem trzeba rozmawiać. Nie raz i nie za późno – najlepiej jak najwcześniej edukować pociechę na temat korzystania z nowoczesnych technologii. Dzięki temu będziemy mieli większą pewność, że w momencie, gdy będzie np. zastraszane czy molestowane w sieci, zgłosi się do nas z tym problemem. Rozmowa zwiększa zaufanie pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Po trzecie, profesor Rosen podkreślał, że nie należy szpiegować dziecka w sieci – to, co robi, powinno być jawne i wpisywać się w ramy rodzinnego zaufania. Na koniec najważniejsze: rodzic powinien komunikować się z dzieckiem, przy czym więcej słuchać syna lub córki, niż do niego/niej mówić. „Mów do swojego dziecka przez minutę, a tego, co ono ma do powiedzenia, słuchaj przez pięć. Nie na odwrót” – radzi profesor Rosen.
Zobacz też: Facebook może wywołać depresję
Źródło: „Gazeta Wyborcza”, 9.08.2011/mn