Seks po ślubie, czyli rady dla średnio zaawansowanych

Nawet jeśli uprawialiście seks przed ślubem, nie znaczy to, że wiecie już absolutnie wszystko na ten temat. fot. null
Wreszcie nasze poszukiwania drugiej połowy zostają uwieńczone sukcesem, bo pojawia się ktoś, z kim chcemy spędzić resztę życia. Wypowiadamy sakramentalne tak... i co dalej? Czy po ślubie coś się zmienia w życiu i sypialni?
/ 20.05.2019 08:34
Nawet jeśli uprawialiście seks przed ślubem, nie znaczy to, że wiecie już absolutnie wszystko na ten temat. fot. null

Wiele par, nawet tych, które mieszkały ze sobą przed ślubem, twierdzi, że rzeczywiście jest jakoś inaczej. Niby tak samo, a inaczej. Lepiej? Gorzej? Nie wiadomo, inaczej i już! Może nie tak zaraz następnego dnia, ale dość szybko to się okazuje.

Wydaje się, że wejście w rolę męża i żony nadaje byciu ze sobą inny wymiar. On i Ona są „zapisani w urzędzie”, mają do siebie prawo. Mimo woli, jakby podświadomie, wchodzą w odrobinę roszczeniowy układ. Dopóki są parą, wiele mogą dla siebie robić, chociaż nie muszą. Dają sobie prawo do błędów, łatwiej wybaczają potknięcia. Są w pozytywnym i optymistycznym oczekiwaniu na wielki finał, czyli na ślub. Po ślubie powoli pojawia się świadomość, że znacznie więcej muszą, a zdecydowanie mniej już tylko mogą, a to budzi pewne napięcia i prowadzi do nieporozumień. Również w sferze seksu, gdyż i w nim może się wyrażać roszczeniowe traktowanie, np. jeśli któreś z partnerów zaczyna się go domagać od męża czy żony, odwołując się do jego czy jej małżeńskiego obowiązku.

Seks nasz powszedni

Ślub oczywiście najwięcej zmienia w relacjach seksualnych tych par, które wcześniej ze sobą nie mieszkały. I choć wiele się w naszej obyczajowości zmieniło pod tym względem w ostatnich latach, takich par w naszym kraju nadal jest sporo. Przed ślubem spotykają się, wyjeżdżają razem na wakacje, nocują u siebie i - najczęściej - uprawiają seks, ale oficjalnie razem nie mieszkają. Współżycie jest więc raczej nieregularne, okazjonalne. Po ślubie natomiast razem ze społecznym przyzwoleniem na uprawianie miłości para zyskuje również warunki do tego. Lepsze lub gorsze, w zależności od tego, czy mieszka u siebie, czy też u rodziny - jednak z całą pewnością zaczyna codziennie spać w jednym łóżku. Daje to z jednej strony olbrzymi komfort i pozwala wreszcie rozwinąć skrzydła - kochać się swobodnie, w spokoju popracować nad sobą, poeksperymentować, wypróbować wszelkie pozycje i techniki, poświęcić sobie tyle czasu i uwagi, ile tylko mamy ochoty i sił. Z drugiej jednak strony właśnie teraz mogą wyjść na jaw pewne różnice, które przy sporadycznych kontaktach nie dawały się we znaki. Na przykład różnice temperamentów - to, jak często każde z was ma ochotę się kochać albo o jakiej porze. Nie są to oczywiście sprawy nie do rozwiązania przy odrobinie wzajemnego zrozumienia oraz dobrej woli, której świeżo upieczonym małżonkom z pewnością nie brakuje, jednak dla par, które zamieszkały ze sobą dopiero po ślubie, ten czas jest czasem docierania się, lepszego poznawania siebie, budowania seksualnej więzi.

„Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”

Jest to też bez wątpienia najlepszy czas, by ustalić „zasady dobrego współżycia”. Jeśli teraz zainwestujecie w stworzenie szczerej i satysfakcjonującej relacji erotycznej z partnerem, macie dużo większe szanse, że przetrwa ona zawirowania i burze, które może wam zgotować życie. Przedstawiamy kilka zasad, które warto zacząć wprowadzać w życie już teraz, aby miodowe miesiące przekształciły się w miodowe lata.

 

Ta rada dotyczy szczególnie pań, bo to one mają czasem trudności, by przyznać się do tego, że działania partnera nie przynoszą pożądanego efektu. Czy to chcąc zrobić mu przyjemność, czy też dla świętego spokoju, udają rozkosz. To błąd, który mści się prędko na nich samych oraz na związku. Partner jest przekonany, że ona jest szczęśliwa, więc nie szuka innych, skuteczniejszych dróg do jej zaspokojenia. Tymczasem w niej frustracja rośnie. Głupio jest jej jednak przyznać się, że cały czas oszukiwała, bo wie, że bardzo urazi tym swojego mężczyznę. Tak więc kobieta oszukuje dalej, a przepaść niezrozumienia, a nawet żalu coraz bardziej się pogłębia.

 

Docieranie się to nie tylko wyznaczanie ról i obowiązków. To również wyznaczanie granic wolności i poddaństwa. Jest zatem problem. Ile dać, ile zachować dla siebie? A może niczego nie zachowywać dla siebie, bo to pachnie nieuczciwością i krętactwem? Kocham cię, więc oddaję ci ciało, duszę, wszystkie myśli i uczynki, i oczekuję dokładnie tego samego. Nie ma już „moje”, „twoje”, zamiast tego jest „nasze”. Brzmi to tyleż pięknie, ile przerażająco, bo natychmiast pojawia się wątpliwość, czy przypadkiem tak rozumiane małżeństwo nie jest jakąś formą współczesnego dobrowolnego niewolnictwa? Psychologowie podkreślają, że bardzo ważne jest, by w związku nie zatracić się zupełnie, by dać sobie i partnerowi prawo do pewnej odrębności. Jak taka odrębność ma się przejawiać w seksie? Otóż, trzeba na przykład uszanować to, że każdy z was ma prawo do własnych, absolutnie prywatnych myśli i fantazji. Nie wolno się o nie nachalnie dopytywać ani w nie wdzierać. Jeśli partner będzie chciał się z nami czymś podzielić, z pewnością to zrobi.

 

Owszem, to kobieta zachodzi w ciążę, ale nie sama, tylko z udziałem mężczyzny. Dlatego dbanie o to, by zostać rodzicami w odpowiednim momencie, jest waszą wspólną sprawą, a nie sprawą wyłącznie kobiety. Tym bardziej że ewentualne konsekwencje poniesiecie oboje. Starajcie się razem podjąć decyzję o tym, jakie metody antykoncepcyjne będziecie

stosować lub że nie będziecie stosować ich wcale. Najgorzej jest, gdy mężczyzna myśli, że kobieta się zabezpiecza, a ona myśli, że on wie, że nie.

 

Nawet jeśli uprawialiście seks przed ślubem, nie znaczy to, że wiecie już absolutnie wszystko na ten temat. Doświadczone pary twierdzą, że dopiero po kilku latach tak naprawdę odkryły seks, wszystkie jego przyjemności, nauczyły się dawać i brać, i bynajmniej nie zakończyły tego procesu. Ćwiczenie czyni mistrza, ćwiczcie więc dużo, cierpliwie szukajcie drogi do siebie i pamiętajcie, że miłość będzie w tej wędrówce najlepszym przewodnikiem.

 

...tylko dlatego, że nie chcecie robić partnerowi przykrości - z czasem trudniej będzie znaleźć w sobie motywację do tego, by się poświęcać. Jeśli on za mało się stara, daj mu to delikatnie do zrozumienia, np. „kochanie, do tego, by czuć się naprawdę dobrze, potrzebuję, byś dotykał mnie tak a tak, gdy się kochamy”.

 

Jasno wyrażać swoje pragnienia i wątpliwości. Pozwoli wam to w przyszłości uniknąć wielu konfliktów wynikających z niedomówień. To wcale nie jest proste, w dodatku język polski, z jego ubogim słownictwem seksualnym, wcale w tym nie pomaga - niestety, większość określeń z tej dziedziny brzmi albo medycznie, albo wulgarnie. Nie jest to jednak powód, by sprawy seksu przemilczać albo nie mówić o problemach, kiedy się pojawiają. Możecie przecież stworzyć swój własny intymny język, którym będziecie się komunikować wyłącznie między sobą. To nie tylko ułatwi wzajemne dopasowanie się w łóżku, ale też jeszcze bardziej zacieśni więź między wami.

 

Współżycie to nie łaskawy gest czy nagroda dla grzecznego męża, który spełnia polecenia żony. Jego brak to nie sposób na ukaranie go, że wrócił za późno ze spotkania z kolegami.

Intymne chwile są wyrazem waszej miłości i oddania, a nie kartą przetargową.

 

Przejawem braku poszanowania dla cudzej odrębności, o której mówiliśmy wcześniej, jest również dopytywanie się o przeszłość, żądanie od partnera, by się nam ze wszystkiego, co przeżył, wyspowiadał. Tylko po co nam to jego/jej seksualne CV? Przecież to niczego nie zmieni, a może zaszkodzić, wzbudzając bezsensowną zazdrość o przeszłość.

Tagi: seks

Redakcja poleca

REKLAMA