O ile plotkę o zaręczynach przyjęłaś z dumą nie okazując emocji, o tyle rychły ślub powalił cię na ziemię. Leżysz więc teraz na ziemi i powoli dociera do ciebie co się stało. Zastanawiasz się jak to możliwe, że czas tak szybko wyleczył cię z zauroczenia. Mimo tego nadal dla ironii nazywasz go swoim chłopakiem. Bardzo możliwe, że spędziłaś z nim wiele lat, był twoją pierwszą wielką miłością. A teraz on przygotowuje się do ślubu, a ty skrycie rozliczasz się z przeszłością. Hektolitrów łez wylewanych w poduszkę nie pamiętasz, a obcas od tych czarnych szpilek, który złamałaś topiąc smutki w kieliszku, już dawno znalazł się na właściwym miejscu.
Dalszych podbojów też do idealnych zaliczyć nie możesz. Imion męskich nie pamiętasz, ale mimo wszystko wydaje ci się, że doskonale panujesz nad sytuacją. Nie mniej jednak nie panujesz. To co dzieje się teraz z tobą jest jak najbardziej normalne. Przechodzisz wszystkie stany zaleczania ran i rekonwalescencji. Swoisty rodzaj żałoby trwa na ogół dwa lata. W tym czasie dochodzisz do wniosku, że jego obecność wcale nie była ci potrzebna do szczęścia i prawdopodobnie dobrze stało się, że już nie jesteście razem. Nareszcie masz czas na to czego nie mogłaś robić będąc z nim. Ty kwitniesz a on coraz mocniej zakochuje się w swojej nowej dziewczynie. Zawierasz nowe znajomości, imprezujesz zarywając noce a on wciąż spotyka się z tą samą Kasią.
W ciągu dwóch lat od waszego zerwania zrobiłaś prawdopodobnie więcej niż w ciągu czterech lat życia we dwoje. Kobieta z którą masz teraz do czynienia w niczym nie przypomina tamtej małolaty. I co najważniejsze nauczyłaś się nareszcie właściwie traktować mężczyzn. Wiesz już czego od nich oczekiwać i jak prowadzić znajomość żeby była konstruktywna. Może to tylko teoria, ale na pewno wiesz więcej i potrafisz więcej niż początkowo przypuszczałaś.
Musisz jeszcze tylko znaleźć się na najwyższym poziomie swego wewnętrznego rozwoju, żeby być pewną czego oczekujesz od związku i umieć żyć z inną osobą. Podjąć świadomą i przede wszystkim odpowiedzialną decyzję. Nie bać się samotności, która często towarzyszy nam po nieudanej relacji. Przecież tak naprawdę nigdy nie jesteśmy sami. Zawsze znajdzie się ktoś bliski.
A jego ślub? Potraktuj to jak kolejny znak, że w twoim życiu też wszystko w końcu się ułoży.
Na każdego przyjdzie kolej a bycie singlem nie jest żadną tragedią. Ty wciąż możesz się rozwijać, masz więcej czasu na cenne przemyślenia a on będzie musiał podjąć się prawdopodobnie najtrudniejszego zdania w swoim życiu : wydorośleć, zostać mężem i ojcem jednocześnie.
Karolina Wojciechowska