Każdy związek przechodzi pewne etapy: wielką euforię, czas zakochania, fascynacji, czas stabilizacji i …no właśnie albo to, co nas łączy przekształca się w miłość, albo się rozstajemy. Nie zawsze po ludzku…Są żale, wymówki, tzw. wywlekanie starych brudów.
Czy w ogóle można się rozstać w sposób kulturalny, nie obrażając i nie obrzucając błotem naszego byłego partnera? Ja myślę, że można.
Dystans. To chyba najważniejsza rzecz dla każdego człowieka. Bez niego nie dałoby się normalnie żyć, wpadalibyśmy w ciągłe depresje, nerwice i tym podobne medyczne terminy schorzeń na tle emocjonalnym. Mamy, więc dystans do spraw, które nas mało dotyczą, bądź przechodzą mimochodem obok nas. Gorzej, jeśli chodzi o dystans do nas samych i partnera, z którym dzielimy życie. Nie chodzi tu oczywiście o dystans w sensie- „nie obchodzisz mnie”, ale zdroworozsądkowe podejście do związku.
Partnerstwo. Na tym powinien opierać się dojrzały związek dwojga ludzi, którzy chcą być ze sobą nie tylko w chwilach radości, ale i razem pokonywać kryzysy. Kiedy brak porozumienia, zaczynają się konflikty. Często nie umiemy im podołać, zaczynają nas przytłaczać. Skarżymy się na brak zrozumienia ze strony partnera, dochodzi do rozstania.
Jeśli jesteśmy już pewni, że nic nie jest w stanie nas do siebie ponownie zbliżyć to rozstanie jest jak najbardziej uzasadnionym wyjściem z sytuacji. Zrobienie tego w sposób kulturalny jest na pewno trudniejsze niż rzucenie kąśliwych uwag na temat partnera i spalenie za sobą wszystkich mostów.
Trzeba jednak pamiętać, że o naszej klasie, o naszym poziomie świadczy nie to jak zaczynamy, a jak kończymy.
Joanna Zaremba