Jak namówić faceta na ślub

Jak namówić faceta na ślub
Niejedna kobieta żyjąca w wolnym związku marzy, aby stanąć na ślubnym kobiercu. Co jednak zrobić, gdy ukochany mężczyzna nie spieszy się do ślubu?
/ 10.09.2012 15:39
Jak namówić faceta na ślub

Wielu z nas dziś ze słowem małżeństwo ma więcej skojarzeń złych niż dobrych – wynika z badań wykonanych na zlecenie Fundacji Mamy i Taty. Nie wierzymy w miłość aż po grób. Obawiamy się związku przypieczętowanego małżeńską przysięgą, bo trudno się z niego wycofać, gdy np. partner traci dla nas swoją atrakcyjność i uczucie wygasa. Jednocześnie jednak – aż 75 proc. Polaków tęskni za miłością na całe życie. Tyle samo też uważa, że tylko trwały związek jest źródłem prawdziwego szczęścia. Poważny problem mają zatem pary, w których on i ona na kwestię małżeństwa zapatrują się całkiem odmiennie. Gdy partnerce zależy na ślubnym welonie, a partner obstaje za konkubinatem – kobieta czuje się rozczarowana i niepewna.

Dramatycznie rosnąca liczba rozwodów zdaje się sugerować, że nie warto z nikim trwale się wiązać, bo miłość jest czymś bardzo ulotnym. ?Prędzej czy później uczucia wygasają i potem – by odzyskać wolność – znowu trzeba sądownie zmieniać swój stan cywilny. A jednak, jak się okazuje, powodów, dla których warto mimo wszystko zaryzykować, jest wcale niemało. Ludzie żyjący w małżeństwach są z reguły bardziej zadowoleni z jakości swojego związku. Małżonkowie cieszą się też lepszym zdrowiem i rzadziej ulegają wypadkom niż single czy konkubenci. To nie wszystko. Związani małżeństwem żyją dłużej niż luźne pary, co w szczególności dotyczy długości życia mężczyzn. Co więcej, zamężne matki rzadziej cierpią na depresję niż konkubiny oraz samotne mamy. Żony rzadziej też od konkubin doświadczają przemocy domowej.

Dlaczego on nie chce ślubu?

Z deklaracjami zawsze wiążą się jakieś konsekwencje. Jak choćby taka, że w małżeństwie rozejście się pary jest trudniejsze niż w konkubinacie. Partner może się też obawiać, że jeśli powie sakramentalne „tak”, to szybko zostanie przez partnerkę zdominowany. On woli zatem pozostać wolnym ptakiem niż dać się zamknąć w ciasnej klatce, za jaką panowie często uważają małżeństwo. Mężczyźni mają bowiem świadomość, że w tradycyjnej rodzinie partnerzy mimowolnie podejmują określone role zwyczajowo przypisane mężowi i żonie. Że w jakimś stopniu po obu stronach kończy się wtedy niezależność, a konieczne staje się poświęcenie i podejmowanie różnych wyrzeczeń na rzecz drugiej osoby. To zaś nie wszystkim mężczyznom odpowiada. Co więcej w ocenie wielu węzeł małżeński wydaje się niekorzystny także dla samego związku, ponieważ nie ma w nim wówczas miejsca na swobodę, osobisty rozwój i spontaniczność.

Niech zabrzmią weselne dzwony!

Tymi z nas, które tkwią w nieformalnym związku i pragną go zalegalizować, także kieruje określony niepokój. Najczęściej jest to obawa przed tym, co może stać się później – po kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu latach konkubinatu. Nie chcemy ryzykować, że np. w razie odejścia partnera zostaniemy bez mieszkania czy środków do życia. Uważamy także, że w życiu ważne są rytuały, a jednym z nich (obok np. rodzinnych świątecznych spotkań) jest właśnie ślub. Chcemy po prostu uroczyście oświadczyć wobec bliskich i siebie, że ten oto drugi człowiek jest tym, z którym zamierzamy żyć. Pragniemy to zadeklarować światu, a rodzicom pokazać, że odtąd tworzymy już nową, całkiem odrębną rodzinę. Co zatem robić, gdy partner mówi: nie?

Rozmawiaj, perswaduj, tłumacz

On musi we własnym sumieniu odpowiedzieć sobie, czy rzeczywiście nie krzywdzi ciebie, upierając się przy tym, by nie legalizować waszego związku. Twierdzi, że jemu w obecnym układzie jest zupełnie dobrze? Powiedz: „Taki argument to dla mnie za mało”. Wyjaśnij, że małżeństwo to wzięcie na siebie odpowiedzialności za drugą osobę. I że nie można prawdziwie kochać bez brania takiej odpowiedzialności, bo istotą dojrzałej miłości jest to, że troszczymy się również o partnera. Koniecznie przypomnij także o sprawach praktycznych – choćby o ulgach i ułatwieniach małżonków wobec prawa. Oczywiście trudno oczekiwać, że wystarczy jedna rozmowa, aby partner uznał twoje racje i zdecydował, że się pobierzecie. Warto jednak cierpliwie drążyć trudny problem, bo często przynosi to pozytywne efekty.

Redakcja poleca

REKLAMA