Miała 10 lat, gdy rzymskim cesarzem został Kaligula, pięćdziesiąt, gdy rządy w Cesarstwie Rzymskim objął jej młodszy o dziesięć lat kochanek Tytus z dynastii Flawiuszów. Jedenaście, gdy ojciec wydał ją za mąż za Marka Juliusza Aleksandra z Aleksandrii, który zmarł wkrótce po zawarciu małżeństwa. Niedługo potem została żoną swego stryja Heroda, króla Chalkis, ale po kilku latach znowu owdowiała. Zdążyła mu jeszcze urodzić dwóch synów – Berenikianusa i Hirkana.
Po śmierci męża zamieszkała ze swoim bratem Herodem Agryppą II, i jak mówili współcześni, stała się jego złym duchem. Po Judei szybko rozniosła się wieść, że żyje w kazirodczym związku z bratem, co w owych czasach nie było wielkim wykroczeniem. Ale i temu zapobiegła przebiegła i inteligentna księżniczka Judei. Poślubiła Polemona, króla Cylicji, który na tę okoliczność poddał się obrzezaniu. Małżeństwo trwało jednak krótko, bo Berenika tęskniła za swoim bratem. Wiadomość dotarła nawet do Rzymu, ale księżniczce wcale to nie przeszkadzało. Dopiero, gdy zainteresowała się Tytusem (ona miała już blisko czterdzieści lat, on niecałe trzydzieści), na dobre zapomniała o bracie.
Poznali się w czasie wojny judejskiej i ponoć natychmiast w sobie zakochali. Berenika do tego stopnia zawróciła w głowie przyszłemu cesarzowi, że w Rzymie zaczęto szeptać Berenika czyniła już wszystko, jakby była jego żoną. Twierdzono też, że Tytus dał jej formalną obietnicę zawarcia małżeństwa. Coś w tym musiało być, skoro Berenika przyjechała za swym ukochanym do Rzymu. On jednak ze strachu przed opinią kazał jej jechać do Judei. Mimo to nie skapitulowała. Gdy tylko ojciec Tytusa Wespazjan odszedł z tego świata, a Tytus wstąpił na tron, powróciła do Rzymu marząc, aby wesołe chwile spędzone z kochankiem w Judei powtórzyły się nad Tybrem.
On jednak chcąc wyzwolić się spod uroku żydowskiej piękności, natychmiast Berenikę odprawił z miasta wbrew swojej i jej chęci. Był ponoć tak zakochany, że robił wszystko, aby ją przy sobie zatrzymać, ale opór rzymskich obywateli był tak silny, że został zmuszony wyrzec się miłości. Nie wyobrażano sobie, że poddana cesarza może zostać jego żoną. Rozpaczał bardzo, ale magia władzy, strach przed obywatelami, a może również odpowiedzialność za cesarstwo była silniejsza. A może przestraszył się silnej Bereniki. A tak mógł się Tytus realizować w rządzeniu cesarstwem. Sam, bez księżniczki u boku. Krótko, bo tylko dwa lata, ale zdążył zrobić dla Rzymu dużo.
Do historii przeszedł jako władca nazywany miłością i ukochaniem rodzaju ludzkiego, autor powiedzenia diem perdidi, gdy nie udało mu się spełnić dla swoich obywateli żadnego dobrego uczynku w danym dniu, a przede wszystkim z jego imieniem kojarzy się najwspanialszy łuk triumfalny, termy, zakończenie budowy Koloseum. Boski Tytus, jak o nim mówiono, nie mógł sobie pozwolić na namiętność do Żydówki. Pewnie i dlatego od chwili rozstania historia milczy na temat prawnuczki Wielkiego Heroda, co tylko działa na plus księżniczki.
Nie milczy natomiast literatura i sztuka. Pisali o niej w późniejszych wiekach J. Racine (Berenika), P. Corneille (Tytus i Berenika), malowali ja artyści z współczesnymi włącznie, pisali także historycy (Aleksander Krawczuk Tytus i Berenika). Bo to kobieta niezwykła, i jakże innych od tych, które w owych czasach chodziły po Judei i Rzymie.