W moim łóżku jest penis

kobieta, mężczyzna, łazienka
Ktoś mi w końcu wyszoruje mój niewyparzony język mydłem. Chyba. Siedzę w zaprzyjaźnionej redakcji, przy stole konferencyjnym same kobitki, więc gadamy o facetach.
/ 12.01.2009 09:24
kobieta, mężczyzna, łazienka

Trafia się nawet jeden egzemplarz, krząta się, zbiera jakieś papiery. Cichutko, niedostrzegalnie, spacyfikowany przez feministyczne feromony. Czasem wydaje mi się - mówię - że od dobrego orgazmu lepszy jest dobry krem. Redakcyjny mężczyzna ucieka. W szoku.

Ok. Kobiety jakoś mnie rozumieją. Dyskusja… Za chwilę widmowy orgazm też da drapaka. Widmowy? Cóż, czy któraś z nas może być absolutnie przekonana, że miała orgazm? Woody Allen twierdzi, że za cholerę nie. Ja uważam, że orgazm pozostawia ślad, jeśli ma się żigolaka - ten ślad wyraźnie rysuje się na naszym wyciągu bankowym. Z drugiej strony hazardziści też mają luki na koncie, a poza tym nic konkretnego. Zdecydowanie krem jest ciałem materialnym, a nie tylko materialistą. Ba, kolejną jego przewagą nad orgazmem jest długotrwałość. Szast prast i po romantycznych skurczach, dobrze dawkowany krem może wystarczyć i na trzy miesiące. Trzy miesiące znaczy kwartał, a kogo stać, aby wynająć sobie żigolaka na tak długi czas? No a jeśli już kogoś stać, to jak się takim panem nie znudzić? Dior, Chanel, Guerlain - te marki są wieczne. No, przynajmniej nie jełczeją tak szybko jak płatna miłość.

Orgazm czy krem? Cóż, czasem jeden i drugi to towar luksusowy. Czasem jeden nagania drugi, bo jak dobry krem wygładzi nam pyszczycho to podrywamy fajniejszych kochanków. Fajniejsi kochankowie, dlatego właśnie, że są fajniejsi kupują nam czekoladki, kwiaty i kremy. Dyskusji punkt drugi. Czasem seks kończy się tak szybko, że sperma zostaje nam w dłoni. Na taki krótki numerek aż szkoda ściągać stringi, lepiej od razu iść do Sephory. Mniej to męczące, mniej frustrujące… W starożytności połączenie pomiędzy kremami, a spermą było jeszcze bliższe - antyczne piękności smarowały się nasieniem, przekonane, że wspaniale odżywia skórę i zabezpiecza przed zmarszczkami. Może było w tym coś na rzeczy. Dziś luksusowy krem jest bardziej ekologiczny niż sperma. Dlaczego? Bo choć konserwuje, to nie ma konserwantów. Sperma też nie? Sorry, ale faceci nie noszą przy sobie ulotek, które informują o ewentualnych alergenach zawartych same wiecie w czym. Ba, nasienie rodzi się z męskiej diety. Czy wiecie, co Wasz ewentualny partner codziennie je na obiad?

Oczywiście facetów takie porównania bulwersują. Jeszcze w liceum miałam kolegę, który spytał mnie konspiracyjnie (gdzieś pomiędzy perfumerią, a szkołą): jak kobiety mogą używać mleczka kosmetycznego? Przecież to zupełnie jakby zmywały twarze spermą… Ech, że taka rzecz przyszła mu do głowy. A tak w ogóle o co mu chodziło? Dzisiaj już wiem: motorem była zwyczajna zazdrość. Kolega na portalu Nasza klasa.pl, wreszcie się ujawnił. I nie jako doktor dermatologii, ale gej.

Krem czy orgazm? Co Panie wybierają? Aaa, w moim łóżku jest penis! A na toaletce fikuśny słoiczek. Pusty. Kurcze, pobawić się w call girl? Misiu, ja Ci zrobię dobrze, a ty mi kupisz Guerlaina… A co ja będę z tego miał? Cholera jasna, mój mąż naprawdę tak zapytał. Święty spokój - warknęłam i ugryzłam go w tyłek. Jeśli przekupstwo nie zadziała, trzeba uciec się do przemocy.

Redakcja poleca

REKLAMA