Najbardziej ponętnym ponoć zapachem dla mężczyzn jest zapach „rozgrzanego” kobiecego łona. Dlaczego więc nie dać im tego, czego tak bardzo pragną, pod sam nos na co dzień?
Na pomysł perfum o zapachu waginy wpadła niemiecka firma zajmująca się produkcją i dystrybucją erotycznych gadżetów – Vivaeros. Jak tłumaczą jej przedstawiciele, w czasach przesiąkniętych syntetycznymi perfumami, bardziej lub mniej intensywnymi, zaciera się gdzieś prawdziwy zapach ludzkiego ciała. Ludzie maskują własną woń sztucznymi aromatami, nie doceniając własnego zapachu, najbardziej indywidualnej i podniecającej w łóżku rzeczy i zatracając jednocześnie całą intymność, jaka może się wówczas narodzić dzięki naturalnym, podniecającym feromonom.
Naszym największym wyzwaniem było stworzenie oryginalnego, zmysłowego, intymnego zapachu kojarzącego się z kobiecą waginą. Po wielu latach badań udało nam się stworzyć coś na miarę organicznej esencji tego miejsca kobiecego ciała, utrzymującej się naprawdę długo na skórze.
Malutką fiolkę, w której zamknięta jest VULVA, trzeba delikatnie potrząsnąć, by podnieść z jej dna główną nutę zapachową. Producent zaleca spryskiwać perfumami przegub dłoni, skąd – dzięki pulsującym pod skórą żyłom – zapach będzie najdłużej się unosił i był oczywiście najbliżej nosa. A potem pozostaje tylko zaciągać się aż do... no właśnie, własnego „rozgrzania się”.
Czy perfumy przyjmą się na polskim rynku? Na pewno podbiły już Japonię i Zachód – zamówienia na niemiecki wynalazek powoli zalewają producentów VULVY i to nie tylko ze strony mężczyzn. Również kobiety, zarówno homo- jak i heteroseksualne, pragną „podkręcić” swój zapach odpowiednią aromatyczną mieszanką. I kusić, kusić, nie tylko w łóżku.
Vulva
Więcej informacji dla spragnionych zapachowej intymności na stronie Vulva Original.
Magdalena Mania