Po co nam słowa?
Posługujemy się słowami wyrażając myśli. Dla samych siebie, a także, gdy chcemy porozumieć się z innymi ludźmi. Porozumieć się, to znaczy przekazać coś i odebrać coś, co jest treścią przeżywania, wynikiem przemyśleń. Problematyczność przekonania, że słowa trafnie oddają to, co chcemy przekazać, zajmuje ludzi od dawna, podobnie jak drugi biegun komunikowania się, to znaczy rozumienie słów przez tego, do kogo są skierowane.
Psychoterapeuci wykorzystują w swoim działaniu wiedzę o tym, że brak nazw dla przeżywanych stanów psychicznych może być dla przeżywającego podmiotu nieznośny i nasilać to, co nazywamy emocjami negatywnymi: lęk, złość, nienawiść, zawiść, zazdrość, gniew, dystres (przedłużający się stres – przyp. red.). A nawet prowadzić do wyrażania tych uczuć innymi drogami: zachowaniem czy dolegliwościami cielesnymi. Słowa mają służyć opisowi, przybliżaniu, oswajaniu i obłaskawianiu rzeczywistości.
Nazwanie sprawia, że nieznane jawi się jako znane. Opis rzeczywistości zmierza także do jej wyjaśnienia: co to jest? skąd się wzięło? jak to działa? Na takie pytania budujemy odpowiedzi w słowach, chociaż obserwacje rozwoju człowieka od niemowlęctwa sugerują, że człowiek zadowala się samym nazwaniem. Wystarczy mu na przykład to, że jest chłopcem lub dziewczynką, dopiero znacznie później poszukuje wyjaśnień: „co to znaczy?” oraz „dlaczego właśnie tak?”. I w jakiej mierze ja mieszczę się w byciu dziewczynką lub chłopcem. Wtedy zresztą już kobietą lub mężczyzną.
Wynik tego wcześniejszego procesu, przypadającego na 2., 3. rok życia nazywamy podstawową tożsamością płci, tego późniejszego, przypadającego na lata adolescencji (okresu dorastania – przyp. red.) – tożsamością psychoseksualną. Te słowa-nazwy próbują oddać hipotetyczny proces dochodzenia do świadomości płci. Są nazwami czegoś, co jak każda hipoteza jest abstrakcją. A przecież, po latach od zbudowania tej hipotezy, słowa te są traktowane jak rzeczy, byty, na dodatek pojmowane dość różnorodnie. Pojmowane, to znaczy rozumiane i wyjaśniane niejednakowo. I jak rzeczy, byty – akceptowane lub odrzucane, atakowane. Jak byty, nie jak zweryfikowane, bądź niezweryfikowane hipotezy naukowe.
Warto wiedzieć: Dziwne zaburzenia naszej seksualności
Czym jest reifikacja (uprzedmiotowienie)?
Proces, w którym domniemanie zamknięte w nazwie nabiera w podejściu ludzi cech bytu to reifikacja. Uprzedmiotowienie. W odniesieniu do człowieka uprzedmiotowienie jest podstawowym zagrożeniem dla każdego, kto usiłuje poznać drugiego człowieka, a nawet szerzej, poznać to co żywe, a w związku z tym podlegające stałym zmianom (Kępiński,1972).
Uprzedmiotowienie bowiem unieruchamia to co żywe, płynne i zmieniające się. Reifikacja uniemożliwia więc poznanie istoty żywego organizmu pozostawiając poznającego z migawkowym zdjęciem, przekrojem, a w najlepszym wypadku z serią ujęć, które być może uda się wykorzystać w budowaniu obrazu. Tak można już obrazować (ang. mapping) nawet czynności mózgu. Nie wiemy jednak z pewnością, czy uzyskiwany obraz odpowiada rzeczywistej aktywności tego złożonego układu. Użyłem słowa układ, ponieważ trafniej opisuje tę część żywego organizmu, także organizmu ludzkiego niż słowo mózg.
Słowo „mózg”, przynajmniej od publikacji prac Damasio (1999), nie oznacza już tylko tej części sterującego organizmem układu nerwowego, który mieści się w czaszce. Nadal jednak nie mam poczucia, że wszyscy traktujemy tę część organizmu podobnie, ani pewności, że wystarczająco precyzyjnie wyrażam swoją myśl. Jak mogę mieć więc nadzieję, że zostanę zrozumiany? Układ, jakim jest mózg, nabrał w dzisiejszych czasach dużego znaczenia. Na pewno zajął w powszechnym przeżywaniu miejsce, które dawniej należało do serca. Stało się tak z kilku powodów. Może najważniejszym jest ten, że to życie mózgu stało się miarą życia całego organizmu.
To śmierć pnia mózgu pozwala orzec o śmierci człowieka. Z dużym prawdopodobieństwem, w oparciu o liczne dowody z badań naukowych, można przyjąć, że jest układem warunkującym ludzkie doznania, kształt uczuć, myśli i zachowań. W jego aktywności upatruje się także, chociaż w oparciu o mniej pewne dowody z empirii, fenomenu opisywanego jako świadomość i samoświadomość. Tam, w aktywności, a czasem w strukturach, poszukuje się uwarunkowań zachowań seksualnych człowieka, a także złożonych procesów kształtowania się indywidualnego, osobistego stosunku każdego do własnych przeżyć i zachowań seksualnych. Seksualność – tu ujęta jako zbiór przeżyć i zachowań – ma dla każdego indywidualnie, ale i dla zbiorowości, a nawet dla gatunku ogromne znaczenie.
Polecamy: Jak odkryć swoją seksualność?
Fragment książki „Wprowadzenie do psychologii LGB" (Wydawnictwa Continuo, 2012). Tytuł, lid i śródtytuły pochodzą od redakcji. Publikacja za zgodą wydawcy.