Nastolatki a seks

Znajomy, po roku pracy w polskim gimnazjum, powiedział: Nigdy więcej! Nie chodziło mu jednak o problemy z dyscypliną, a… seksualność kilkunastoletnich uczennic, z którą nie dawał sobie rady. W wieku piętnastu, szesnastu lat, dziewczynki zaczynają szukać potwierdzenia atrakcyjności w oczach mężczyzn. Przystojny nauczyciel to dla nich prawdziwe wyzwanie.
/ 24.07.2009 23:34
Znajomy, po roku pracy w polskim gimnazjum, powiedział: Nigdy więcej! Nie chodziło mu jednak o problemy z dyscypliną, a… seksualność kilkunastoletnich uczennic, z którą nie dawał sobie rady. W wieku piętnastu, szesnastu lat, dziewczynki zaczynają szukać potwierdzenia atrakcyjności w oczach mężczyzn. Przystojny nauczyciel to dla nich prawdziwe wyzwanie.

I tak naprawdę doskonała szkoła życia. Uda się go zawstydzić? Będzie odwracał od nas wzrok? Niewinność zaczyna łączyć się tu ze świadomym wzbudzaniem zainteresowania u płci przeciwnej. Nauczyciel to dla uczennic taka typowa platoniczna miłość – dziewczynki wyrosły już ze wzdychania do plakatu idola na ścianie i zaczynają wchodzić w świat damsko-męskich relacji. Pojawia się jednak pytanie: jak wykorzystają wiedzę, że stają się powoli kobietami?

Nastolatki a seks

Sztuka uwodzenia jest grą, której uczymy się stopniowo. Już mając kilka lat, ciekawi nas nasze ciało – chwilę później zaczyna interesować (w sensie anatomicznym) kolega z sąsiedztwa. Zabawa w doktora? Wiele dzieci w ten sposób zrozumiało, że różnimy się od siebie. Niestety, często, przyłapani na podglądaniu, słyszymy po raz pierwszy od rodziców, iż robimy coś niewłaściwego. Podobnie jest, gdy dorośli widzą, jak ich dziecko dotyka narządy płciowe. „A feee, niegrzeczny chłopiec/niedobra dziewczynka” – zapamiętujemy lekcję z dzieciństwa. O seksie jeszcze wtedy nie myślimy, jednak kodujemy sobie w pamięci, że nagość jest czymś złym.

A jednak w późniejszym wieku budzi się w nas po raz kolejny ciekawość, by zrozumieć swoje ciało. Jak się jednak okazuje, niewielu rodziców potrafi rozmawiać z dzieckiem na zagadnienia związane z seksem. Temat tabu! Po co nastolatkom taka wiedza? – pytają niektórzy z oburzeniem, gdy nauczyciele próbują przekonać ich, że przedmiot „przysposobienie do życia w rodzinie” powinien uczyć dzieci także o seksualności ciała. Jak to wygląda w praktyce? Dziewczynki mają swoje zajęcia, chłopcy swoje. A czy byłoby coś złego, gdyby na lekcji o miesiączce pojawili się wszyscy? Nawet jeśli dowiemy się czegoś o sobie, ta druga płeć wciąż pozostaje dla nas wielką zagadką. Takim zakazanym owocem, który zaczyna nas kusić…

Zerkając na statystyki stwierdziłabym, że nic się w ostatnich dziesięciu latach nie zmieniło – pierwszy stosunek seksualny mamy średnio w wieku 18 lat. Zastanawiam się, czy ja coś przeoczyłam w czasach mojej młodości, czy też dziś przypadkiem trafiam wciąż na nastoletnie lolitki, które dobrze już wiedzą, czym są arkana seksu. Ankiety dotyczące ilości uczennic w ciąży, jakie jakiś czas temu dostali do uzupełnienia dyrektorzy szkół, wcale nie przyniosły optymistycznych wyników. Pewne jest jedno – należy zacząć uczyć młodzież, jakie mogą być skutki nieprzemyślanych decyzji związanych z za szybkim podjęciem życia erotycznego. Rodzice nie radzą sobie z tematem? Zatrudnijmy w szkołach specjalistów!

„Trzynastolatka zaszła w ciążę”. Kilka lat temu taka wiadomość była w moim mieście prawdziwą sensacją. Dziś co najwyżej można usłyszeć komentarz: nie pierwsza, i z pewnością nie ostatnia. Dzieci mają dzieci, a my, dorośli… zdążyliśmy się do tego już przyzwyczaić?! Zamiast wyciągnąć wnioski, wzruszamy ramionami. To przecież nie dotyczy nas. Wszak „nasze dzieci” są inne – wczesne ciąże trafiają się jedynie w środowiskach patologicznych.

Kolejny mit, z jakim należy walczyć. Możemy bowiem przymykać oczy i udawać, że problemu nie ma, jednak wystarczy przez chwilę poobserwować czternastolatki, a zrozumiemy, iż te młode dziewczyny nie radzą sobie z własną seksualnością. Wulgarny, więcej odsłaniający jak zakrywający strój, prowokacyjne pozy oraz wypowiedzi z podtekstem erotycznym nie pasują do tych dzieci. A jednak, to staje się już naszą codziennością.

Ktoś powie, że dawniej także czerpaliśmy wiedzę o seksie głównie z prasy dla nastolatków oraz podkradanej rodzicom „Sztuki kochania” pani Wisłockiej. Prawda. Jednak dziesięć lat temu nie byliśmy zewsząd atakowani erotycznymi obrazami. W obecnych czasach mamy Internet, telewizję i prasę. Przekaz jest czytelny. Potrafisz uwodzić i manipulować mężczyznami, masz nad nimi władzę. Dzieci są podatne na siłę reklamy i jeszcze nie potrafią się przed nią bronić. Do tego dochodzi potrzeba akceptacji. Grupa rówieśnicza nie lubi indywidualistów chodzących własnymi ścieżkami – dostosujesz się do naszych reguł lub wypadasz z gry. Zasady są proste. Jeśli nastolatka dorasta w otoczeniu, gdzie eksperymentowanie z seksem jest na porządku dziennym, nie mając oparcia w rodzicach, sama zacznie szukać uznania w oczach mężczyzn. Często starszych od siebie, ale panowie dobrze zdają sobie sprawę, że uwieść taką dziewczynę łatwo. Ona jeszcze nie potrafi się bronić! Nikt jej bowiem nie powiedział, że ma prawo zarządzać własnym ciałem, odmawiać „zakochanemu” w niej partnerowi, stopniowo poznawać swoje potrzeby i słuchać swojego głosu. A głos ten mówi nastolatkom: ta dorosłość, i ten cały seks, o który tyle dziś szumu, mnie przerażają! Ja nie chcę… ale może tak trzeba?

Wakacje w pełni. Obozy, pielgrzymki, wyjazdy pod namioty – ile nastolatek wróci z letnich wojaży w ciąży? Obawiam się, że znów podniesie się statystyka. My zaś usłyszymy o kolejnej dziewczynce, którą zapłodnił… plemnik pływający w basenie! Bo przecież, „nasze dzieci” jeszcze seksem się nie interesują.
Czy aby na pewno?

(a.)

Redakcja poleca

REKLAMA