...postanowili sprawdzić naukowcy z angielskiego University of Central Lancashire i University of Leeds.
Odwieczny problem sprawdzenia, czy ona naprawdę „coś” czuła, spędza sen z powiek większości mężczyzn – i tych najlepszych, i tych, którzy w łóżku nie czują się zbyt pewnie. Bo kobiecy orgazm stał się miarą jakości stosunku bardziej lub mniej kochającej się pary, jest jak certyfikat, z który raz wystawionym ciężko polemizować. Tak, tak, mamy nad wami, panowie, przewagę, choć często leżymy w takiej sytuacji – z lenistwa lub dlatego, że tak po prostu lubimy – pod waszymi ciałami.
Pod lupą badaczy znalazło się więc 71 aktywnych seksualnie pań w wieku 18-48 lat, którym zadano dwa pytania: jak i dlaczego udają (o ile naprawdę go nie przeżywają) orgazm podczas seksu. Odpowiedzi były bardzo szczere wbrew temu, co same ankieterki wyprawiają ze swoimi kochankami pod kołdrą. Uwaga, panowie: milczenie jest w tym przyapadku naprawdę kobiecym złotem!
Standardowe zachowania czy też bardziej odgłosy kobiet w łóżku są jedną z bardziej miarodajnych oznak osiągania orgazmu: pytane panie przyznały, że do najczęstszych „dźwięków” lub ich braku (w końcu nie wszystkie z nas przeżywają orgazm wokalnie, wolą sobie w takiej sytuacji rozkosznie pomilczeć), jakie z siebie wydają, należy: wykrzyczane imię partnera, postękiwania typu „ooooch” i „aaach”, a także „więcej, szybciej, mocniej”oraz prawie kulminacyjne „tak!” (kobiety mogły wybierać spośród 6 kategorii dźwięków wydawanych podczas stosunku). Dlaczego akurat w taki sposób „stękały”? Bo chciały zwyczajnie przyspieszyć tempo działania partnera (z powodu dolegliwości, skrępowania lub zwyczajnego zmęczenia i braku ochoty na seks) i trochę... popieścić jego ego. Nie było w tym ani grama prawdziwej rozkoszy – 92% badanych przyznało, że zdają sobie sprawę, iż krzyki bardzo pozytywnie wpływają na samoocenę ich mężczyzny, zaś 87% stwierdziło, że robiło to celowo. To orgazmowe łechtanie męskiego ego miało na celu przede wszystkim manipulację mężczyzną i zdobycie rzeczy, na które on sam, w bardziej przytomnym stanie nigdy by się nie zgodził.
Co ciekawe, panie były bardziej milczące podczas seksu oralnego, kiedy to partner je pieścił. Wtedy, jak stwierdziły, czuły o wiele większą przyjemność z racji bycia w centrum uwagi – podczas takich pieszczot było im łatwiej osiągnąć orgazm i były wtedy o wiele bardziej milczące.
90% kobiet powiedziało, że krzyczało w momencie, gdy zdały sobie sprawy, że na pewno „nie dojdą”, a aż 80% udawało bliską wniebowzięcia rozkosz podczas połowy czasu trwania stosunku, podczas której uświadomiły sobie, że nie osiągną orgazmu.
Kobiety okazują się więc większymi orgazmowymi taktykami, niż się może wydawać. Kiedy mężczyznom w konkretnym miejscu ciała pulsuje testosteron i nagromadzona krew, panie racjonalnie kalkulują, jak bardzo im się opłaci głośne lub ciche postękiwanie. Ba, obliczają tym samym, ile czasu zostało do końca stosunku, na który zwyczajnie nie mają ochoty.
Niesamowite, jak bardzo jesteśmy w łóżku „wyrachowane”.
Magdalena Mania