Celi-bat

Celi-bat
Im częściej uprawiasz seks, tym bardziej rośnie twój apetyt na igraszki. Prawda.
/ 13.05.2008 12:49
Celi-bat
Im więcej kochasz się z jednym facetem, tym masz większe szanse na to, aby wpaść w okrutną rutynę.

Chyba znalazłam przyczynę zjawiska "seryjnej monogamii". Jak rozwiązać równanie, że ilość seksu jest odwrotnie proporcjonalna do jakości (pod warunkiem, że x jest twoim ślubnym) i przy okazji nie rozwiązać własnego małżeństwa? Zaryzykować celibat? Kłopot w tym, że owo przerażające słowo jednoznacznie kojarzy mi się z celnym batem, który spada na mój goły grzbiet. "Zdycham z braku akcji", zupełnie jak pisała Abby Lee w swoim pamiętniku "Dziewczyna, której jedno w głowie". Do celibatu musi mnie coś przymusić, najlepiej jakaś instytucja.

OK, raz żyłam w celibacie przez okrągły miesiąc (trzydzieści dni, trzydzieści nocy! - już wiem, czemu bardzo podobnie brzmiał tytuł jakiegoś filmu o odwyku z Sandrą Bullock w roli głównej). Dlaczego? Przez Urząd Stanu Cywilnego właśnie. I przez, chciałoby się rzec, "instytucjonalną" nadgorliwość przyjaciół. Chcesz mieć skopany miesiąc miodowy? Pozwól aby twój ukochany mąż dostał w weselnym prezencie grę PC. Wciąż będzie myślał o myszce, tylko, że nie twojej. Ty zaś będziesz sadomasochistycznie fantazjować o joysticku. Przez trzydzieści dni i trzydzieści nocy mój Pan Młody ślęczał nad grą "Lionheart". Post factum: przypomniałam sobie z lekcji historii, że ów Lwie Serce czyli niejaki król angielski Ryszard I był gejem. Działa to wspaniale na współczesnych londyńskich gejów, ale w średniowieczu całkowicie rozłożyło angielską sukcesję do tronu. Lubię mniejszości seksualne, ale fatalnie czuję się jako mniejszość we własnym mieszkaniu. Byłam taka malutka, że facet nie mógł znaleźć mnie w łóżku. Zresztą, nawet nie odwrócił się od upiornie świecącego monitora.

A co do rzeczy mniejszych i większych. Ja w prezencie ślubnym od żony wspomnianego kolegi-darczyńcy dostałam wibrator. Dobra kobieta trochę przesadziła - coś tak olbrzymiego widziałam tylko na zdjęciach portretujących amazońskich wodzów. I to tych plemion, które tradycyjnie zawieszają chłopcom ciężarki na penisach. Od maleńkości do dorosłości. Takie samo barbarzyństwo jak krepowanie stóp. Jestem za zdrową normą. Zdrowa norma zaś przewiduje seks w czasie miesiąca miodowego - w końcu po to go wymyślono. Pomyślałam, że faceta może tylko otrzeźwić rozwód albo koniec komputerowej krucjaty. Uświadomiłam sobie w pełni okrucieństwo średniowiecznych "pasów cnoty". Facet idzie na Saracenów, a ty już nawet nie liczysz obtarć pomiędzy nogami. Jednak o średniowieczu w XXI wieku nie może być mowy. Czas ani prawo nie działa wstecz. Unieważnić małżeństwo? Wyłączyć korki? Wziąć kąpiel?

Kąpiel... Niech chłopcy idą na swoje krucjaty, byle dziewczyny miały dostęp do prysznica. W końcu faceci wrócą do nas, a my zadowolone i wilgotne odpowiemy im na seksualne zaczepki: celibat. Kąpcie się dziewczyny! Shower żel wciąż jest tańszy od adwokata.

Redakcja poleca

REKLAMA