Młode mamy pytają: kiedy seks po porodzie będzie taki jak dawniej?
No cóż... W pewnym sensie już nigdy. Nie łudźmy się – seks po urodzeniu dziecka niewątpliwie się zmieni. To zresztą zrozumiałe: mamy do czynienia z zupełnie innym układem, inną sytuacją psychologiczną. Bezpośrednio po porodzie inne hormony działają na kobietę. Nie jest wówczas nastawiona na ekstatyczne przeżycia seksualne, ale raczej na bliskość i czułe pieszczoty. Poza tym pojawienie się noworodka zmienia nasz stosunek do łóżkowych igraszek. Nagle okazuje się, że efektem seksu może być cud życia. Oczywiście, nie chodzi o to, że zaczniemy traktować seks z nabożeństwem, ale że wspinamy się na nieco wyższy poziom świadomości seksualnej. Naszym zabawom zaczyna towarzyszyć głębsza refleksja.
Skąd bierze się taka zmiana nastawienia?
Zaczyna się to już podczas porodu, kiedy wyzwala się ogromna ilość oksytocyny, nazywanej też hormonem więzi. Niektórzy psychologowie twierdzą, że ten zalew hormonalny przestawia nas na emocje, na spokój, bezpieczeństwo. Tę psychiczną zmianę matki widać podczas kontaktów z dzieckiem: to przecież także bardzo bliska, bardzo intymna relacja. Seks dla kobiety staje się wyznacznikiem miłości. Zresztą zawsze tak jest, ale w tym okresie poporodowym szczególnie. Seksualne wyciszenie kobiety trwa mniej więcej przez cały okres karmienia piersią, a nawet trochę dłużej. Dopiero po upływie około trzech lat, kiedy więź matki z dzieckiem nieco się rozluźnia, kobieta wraca do siebie – tej dawnej. Wtedy znowu potrzeby się zmieniają i odkrywamy kolejną jakość w seksie.
A może na seks po prostu nie pozwalają poporodowe dolegliwości? Coś rwie, boli, szczypie w strategicznych miejscach…
Tak naprawdę żadne dolegliwości nie powinny występować po połogu, czyli mniej więcej po upływie sześciu tygodni od narodzin dziecka. Ale trzeba jasno powiedzieć, że kobieta po porodzie koniecznie musi iść do ginekologa, by stwierdził, czy wszystko jest w porządku. Warto też porozmawiać z nim o antykoncepcji. Zresztą ta wizyta jest potrzebna młodej mamie również z innego względu. Lekarz może ją trochę uspokoić, zbadać kurczliwość mięśni pochwy, sprawdzić lubrykację (czyli nawilżanie pochwy)… Nie bójmy się go zapytać o sprawy, które są dla nas istotne: „Czy pan uważa, że będę mieć jakiś luz w pochwie?”, „A czy pierwszy raz po porodzie będzie mnie bolał?”. Jednym z najczęstszych następstw porodu jest rozluźnienie mięśni pochwy (m.in. mięśnie Kegla), a to wpływa zarówno na osłabienie doznań kobiety, jak i jej partnera. Aby mięśnie wróciły do stanu sprzed ciąży, warto je wzmacniać, najlepiej już od dnia porodu. Można ćwiczyć np. podczas oddawania moczu: robić trzysekundowe przerwy, napinając mięśnie pochwy.
Mówi się, że największą zmorą młodych rodziców i zabójstwem dla ich intymności jest zmęczenie. Według mnie nie warto użalać się nad swoim zmęczeniem i wzbudzać poczucie winy u partnera. Lepiej niech młoda mama powie krótko, że gorzej się czuje, i zaproponuje racjonalny podział domowych obowiązków. Mówiąc o tym problemie, warto zauważyć, że zmęczenie u rodziców objawia się zupełnie inaczej. U mężczyzn częściej przejawia się podenerwowaniem i napięciem. A jednym ze sposobów rozładowania tego napięcia jest dla taty niemowlaka szybki seks. Tymczasem ten sam szybki seks może u młodej mamy wywoływać poczucie niezrozumienia i oddalenia, coś w rodzaju: „On swoje, a ja swoje”.
I wtedy zaczynają się te osławione problemy...?
Można ich łatwo uniknąć, ale to wymaga zmiany nastawienia partnerów. Nie ma innego sposobu na taką sytuację jak cierpliwość mężczyzny i otwartość kobiety. Jeśli między partnerami nie ma bliskości, może być ciężko. I tu jest bardzo ważne to, co działo się w ciąży. Okres oczekiwania na dziecko jest dobrą porą na wprowadzanie nowych form kontaktów seksualnych. Partnerzy mogą wypróbować miłość francuską, stosunek udowy, miłość hiszpańską, czyli tę opartą na stymulacji między piersiami – to świetne rozwiązanie dla karmiącej mamy... Przecież brak ochoty na stosunek dopochwowy wcale nie musi oznaczać niechęci do intymności! Ale żeby młoda mama nabrała ochoty na wieczorne igraszki, partner musi zrobić wszystko, by poczuła się ona przez niego akceptowana. Powinien pieścić ją tyle, ile się da – a ona powinna pozwolić się pieścić, nawet gdy marzy jedynie o poduszce. Warto się postarać: przecież mamy całe życie przed sobą! Często rozstrzyga się po pierwszym porodzie, czy związek się umocni, czy rozluźni.
Jak budować tę bliskość po porodzie?
Od wielu lat, pracując w szkołach rodzenia, pytam pary: „Dlaczego zapraszacie swoich rodziców bezpośrednio po urodzeniu dziecka?”. Z perspektywy więzi seksualnej to zbrodnia. O wiele lepiej przemęczyć się – ale razem, we dwójkę, niż pozwolić dziadkom zaprowadzić nowe porządki w rodzinie. To jest prosta matematyka: to, co dasz babci dziecka, odbierzesz swojemu partnerowi. Lepiej razem popłakać się ze zmęczenia, ale móc przytulić się bez skrępowania na golasa. To wtedy rodzi się bliskość i otwartość cielesna, coś w stylu: „Ja się nie wstydzę swojej fizjologii i wyglądu, bo czuję, że mój partner to akceptuje, przecież zmiany w moim ciele są związane z tym, że urodziłam nasze dziecko”. Budowanie takiej relacji to olbrzymia praca, ale na dłuższą metę wysiłek się opłaca: pewnego dnia kobieta zapragnie czegoś więcej niż przytulanie...
Może w odzyskaniu ochoty na seks pomoże mamie przekazanie maluszka właśnie w ręce babci i wybranie się na romantyczną, małżeńską randkę? To sztuczne i nieskuteczne! Oczywiście najłatwiej jest poradzić młodej mamie: „Załóż seksowną bieliznę, wyjdź z mężem na kolację, zapal świeczki itd.”. Ale te rady nie działają i mogą być źródłem wielkiego zawodu. Jeżeli kobieta jest niewyspana i przejęta swym macierzyństwem, to nawet gdy już pójdzie na tę kolację, będzie tam siedziała jak na szpilkach. Z piersi coś wycieka, sukienka niewygodnie obciska, połowy smakołyków i tak jeść nie mogę, a tak w ogóle to siedzimy już za długo i maluszek pewnie płacze. Sztuczność tej sytuacji zamiast budować bliskość między partnerami, jeszcze bardziej ich od siebie oddala.
Inaczej mówiąc: nie róbmy nic na siłę?
Jeśli godzę się na seks, bo czuję, że muszę się sprawdzić, albo z lęku, że abstynencja trwa już za długo – to z pewnością seks nie będzie udany. Nie śpieszmy się. Po porodzie trzeba od nowa się poznawać. Jako dojrzali ludzie często zazdrościmy nastolatkom: jak oni długo potrafią się dotykać i całować bez dążenia do stosunku. Tymczasem właśnie poród daje nam szansę na powrót do tego okresu w życiu, kiedy jeden czuły pocałunek rozpamiętywałyśmy przez cały tydzień – aż do następnej randki.
Wiele kobiet boi się, że kiedy staną nago przed partnerem, on dostrzeże cellulit, rozstępy, obwisłą skórę na brzuchu...
Gdy kobieta czuje się w związku akceptowana i rozumiana, to nie przeżywa kryzysów związanych z ciałem. Nawet jeżeli myśli o tym, że gdzieniegdzie nagromadziło się trochę za dużo tłuszczyku, to wie, że tak naprawdę jej wygląd nie wpłynie na jakość seksu. I wtedy paradoksalnie o wiele łatwiej jest jej zabrać się za siebie, np. z powodów zdrowotnych. Kompleksy zazwyczaj mają swój początek jeszcze przed ciążą. Zastanówmy się, czy wcześniej liczył się dla nas seks lub nasz wygląd podczas stosunku. Ważne jest też, czy kobieta podczas ciąży akceptowała swoją cielesność i jak do tej sprawy podchodził jej partner.
Zastanawiam się, czy rozmawiając o seksie po porodzie, nie robimy wiele hałasu o nic... Bo skoro kobieta nie ma ochoty na seks, może niech po prostu zrezygnuje ze starań o wznowienie swojego życia intymnego?
To decyzja najgorsza z możliwych. Warto się kochać! Po pierwsze, seks można uprawiać do późnej starości, a wiele kobiet bardzo docenia to, co dzieje się w tej sferze właśnie w dojrzałym wieku. Po drugie, rezygnacja z seksu to dobrowolne wyrzekanie się nie tylko fizycznej przyjemności, ale też, a nawet przede wszystkim, bliskości w związku. Powiedzmy jasno: nie ma zdrowej relacji psychicznej między partnerami bez więzi fizycznej. Pamiętajmy o tym, szczególnie po porodzie, kiedy wiele kobiet angażuje się całkowicie w związek ze swoim dzieckiem. Prawda jest taka, że dzieci dorastają i odchodzą, a wtedy kobieta, która narzuciła sobie wyłącznie rolę matki, zostaje sama, choćby nawet wciąż żyła z partnerem pod jednym dachem. Niepielęgnowana bliskość między rodzicami dziecka po prostu znika, a ciało tęskni... Nawet jeśli nie za seksem, to za dotykiem, pieszczotami, czułością. Fizyczna intymność to przecież jeden z najwspanialszych aspektów naszego życia.