Po ankiecie i kilku spotkaniach ustaliliśmy szczegóły ślubu i przyjęcia weselnego. W tym samym czasie zostało postanowione, że nie pozostajemy przy samej stylizacji wesela - chcieliśmy już od początku zaznaczyć gościom, że ślub Mai i Wojtka będzie nietypowy. Z tego względu zaczęliśmy od zaproszeń – gotowe wzory nie odzwierciedlały pomysłu, więc doradziliśmy parze młodej poszukanie indywidualnego wzoru. Projekt i wykonanie powierzone zostało profesjonalnym grafikom, którzy przygotowali kilka propozycji. Ostatecznie wybrano zaproszenie idealnie obrazujące stylizację tego wesela - motyw agenta 007 z czołówki filmu, gdzie w lufie, w oddali, widać stojącą parę młodą. W ten sposób goście już od początku mieli przedsmak dalszych niespodzianek.
Po zaproszeniach przyszedł czas na kolejne elementy przygotowań. Miejscem wesela miał być Hotel Sheraton w Warszawie, który idealnie pasował do koncepcji wesela Jamesa Bonda. Sala skąpana została w kolorach złota, delikatnego różu oraz bieli, co stworzyło klimat eleganckiego przyjęcia. Eleganckie, przestronne wnętrze udekorowane było żywymi kwiatami (m.in. storczykami i liliami), a całość dopełniały okrągłe stoły, białe pokrowce na krzesła i długie białe obrusy oraz specjalne karty menu. Do stylizacji dopasowano również menu - przemyślane, pięknie podane i przede wszystkim bardzo smaczne.
Para młoda (a także rodzice i świadkowie) zamieszkali w apartamentach hotelowym już dzień przed weselem. W sobotni poranek, gdy panna młoda i jej świadkowa były przygotowywane przez makijażystkę i fryzjerkę, a panowie relaksowali się przy lampce szampana w osobnym apartamencie.
Panna młoda miała na sobie długą białą suknię, ozdobioną koronką oraz welon, także wykończony dopasowaną koronkową ozdobą. Niezwykle efektownym dodatkiem do stroju panny młodej były srebrne długie kolczyki o nietypowym kształcie, ozdobione błyszczącymi cyrkoniami. W rękach trzymała bukiet ze storczyków i róż w wielu odcieniach różu, o nietypowym kształcie – zwężającym się ku dołowi.
Natomiast pan młody miał na sobie elegancki frak, białą koszulę ozdobioną czarnymi guzikami, mankiety ozdobione srebrnymi spinkami i oczywiście czarną muchę.
Nie tylko sama para młoda była bardzo efektywnie ubrana – pani świadek miała na sobie długą szafirową suknię z ciekawym wycięciem na plecach, a ojciec panny młodej, który prowadził ją do ołtarza, także miał elegancki frak i muchę.
Do ślubu para młoda jechała czerwonym, dwuosobowym sportowym samochodem, co podkreśliło całość wizerunku. Na powitanie wszyscy goście zostali poczęstowani drinkiem Martini, a podczas całego wesela motyw Bonda przewijał się wiele razy, choćby w postaci strojów DJów, czy nauki tańca do piosenki z Golden Eye, prowadzonej przez instruktora tańca. Dodatkowo odbył się pokaz multimedialny z podróży pary młodej, bańki mydlane na parkiecie, a gwiazdą wieczoru był zespół gitarzystów.
Punktem kulminacyjnym przyjęcia był specjalnie zaprojektowany tort. Wykonany był z białej masy marcepanowej, a jego dekorację stanowiła czarna mucha okalająca wszystkie piętra tortu.
Goście bawili się do samego rana. Ale niedziela nie oznaczała końca niespodzianek - w kilka tygodni po weselu para młoda sprezentowała wszystkim gościom film z wesela. Nie był to jednak typowy zapis imprezy, a „bondowska” opowieść o miłości Mai i Wojtka. Czołówka filmu i zakończenie były zainscenizowane pod okiem fachowego operatora, tak by nawiązywały do filmów Jamesa Bonda. Niemniej zastosowano pewne odstępstwo - tym razem opowieść kończy się inaczej – James Bond jest w końcu szczęśliwie zakochany i bierze ślub z piękną brunetką, a później żyją długo i szczęśliwie, popijając Martini - wstrząśnięte niemieszane.
Maria Zając
Perfect Moments
www.perfectmoments.pl