Kariera Jana Erika Hanussena przypominała nieco karierę Rasputina - po części dzięki niezwykłej umiejętności czytania w ludzkich myślach, po części zwykłej szarlatanerii i kilku szczęśliwym zbiegom okoliczności wybił się na salony. Nie było to trudne wśród znudzonych dostatnim życiem berlińskich elit, które potrzebowały rozrywki. Hanussen przedstawiał się jako duński arystokrata. W rzeczywistości był austriackim Żydem (jego ojciec pochodził z Czech, matka z Austrii) a jego prawdziwe nazwisko brzmiało Herschmann Chaim Steinschneider. Wychowywał się w biednej dzielnicy Wiednia, Ottering, a żeby przeżyć, zaczął w bardzo młodym wieku występować w cyrkach, a następnie w spektaklach dla oddziałów żołnierzy walczących na frontach I Wojny Światowej, pasażerów statków wycieczkowych, klientów klubów nocnych, kabaretów, teatrów i domów publicznych. Posiadał bez wątpienia zdolności hipnotyczne, swoistą moc i zdolność czytania w ludzkich myślach, lecz postępował często jak tani kuglarz, serwując publice sztuczki w stylu rozbierania zahipnotyzowanych kobiet. Po latach zaczął wydawać książki okultystyczne, co przyniosło mu sławę, aż wreszcie zaczął występować na wielkich scenach przedwojennych Niemiec, Europy i USA.
Zasłynął z seansu, który odbył się 26 lutego 1933 r. na otwarciu "Pałacu Okultyzmu", jaki mag kazał zbudować w Berlinie. Według książki Mela Gordona "Mag Hitlera": ""Hanussena nie było widać. Nagle, ukryte w jakiejś części sali organy zaczęły grać muzykę Wagnera. Światła zaczęły gasnąć, aż zgasły zupełnie i tylko oślepiający reflektor rzucał strumień światła na środek sceny, która powoli zaczęła, się poruszać. Na jej środku pojawiła się szczelina: dwa panele zaczęły odsuwać się od siebie. Z powstałego otworu majestatycznie wyłonił się tron, który wzniósł się na wysokość pięciu metrów. Na tym hebanowym tronie siedział Hanussen ubrany w szkarłatną szatę. W dłoniach trzymał duży kryształ, w którym mieniły się kolorowe refleksy światła. Na jego obliczu malował się zachwyt. (...) Hanussen zaczął mówić i zdawało się, że jego głęboki głos wydobywa się ze ścian sali. (...) Przepowiedział morze krwi i wojnę z Anglią, Europą i Ameryką".
Po seansie czeska aktorka Maria Paudler, zahipnotyzowana przez Hanussena, ze szczegółami opowiedziała, że widzi wielki gmach trawiony przez ogień. Zbieg okoliczności, a może prawdziwa magia sprawiły, że następnego dnia spłonął Reichstag. Oficjalnie podpalenie przypisano komunistycznym rewolucjonistom, co stało się dla Hitlera okazją do wybicia się na szczyty władzy. W rzeczywistości Reichstag podpalili sami członkowie NSDAP.
Prasa od razu powiązała oba fakty - podpalenie i hipnozę Hanussena, zarzucając mu, że to on był pomysłodawcą podpalenia a wykonawcami osoby poddane jego zdolnościom hipnotycznym, w które nikt akurat nie wątpił lub też, że wcześniej dowiedział się o pomyśle podpalenia Reichstagu od swoich nazistowskich kolegów, którzy są za ten czyn odpowiedzialni. Ponieważ przez Hanussena naziści mieli złą prasę, władze partii postanowiły się go pozbyć. Gwoździem do trumny okazało się żydowskie pochodzenie Hanussena. Herman Goering, który nie znosił Hanussena, dotarł do dokumentów, z których wynikało, że magik nie jest duńskim katolikiem, lecz Żydem, którego rodzina pochodziła z Prossnitz w Czechach, urodzonym w dzielnicy biedoty w Wiedniu.
25 marca 1933 r. został zamordowany w siedzibie Gestapo trzema strzałami z pistoletu a ciało wyrzucono do lasu na obrzeżach Berlina. W aktach sprawy wpisano, że jest to czyn nieznanych sprawców.