Nadopiekuńcza mama

Kiedy ono było maleńkie i bezbronne, potrzebowało Ciebie niemal bez przerwy.
/ 16.03.2006 16:57
 
Byłaś całym jego światem i potrafiłaś zaspokoić każdą jego potrzebę. Czułaś się czasem przemęczona, ale taka ważna i niezastąpiona! Ale maluch rośnie, coraz więcej potrafi i rozumie, staje się coraz sprawniejszy, odważniejszy i... coraz mniej zależny od mamy. Jakie uczucia to w Tobie wywołuje?

Chęć bycia potrzebną
Może się głośno do tego nie przyznajesz, ale czasem czujesz małe ukłucie w sercu, gdy okazuje się, że na spacerze z babcią Twoje kochane maleństwo bawi się równie świetnie jak wtedy, gdy Ty z nim wychodzisz, i wcale nie mówi już, że chce do mamy. Samo pragnie decydować, jaką bluzeczkę dziś włoży, nie chce, żebyś prowadziła je po schodach za rączkę, a na obiad domaga się banana i uparcie wypluwa pożywne klopsiki, które z takim trudem dla niego ugotowałaś. Demonstruje własne upodobania, postanawia realizować własne pomysły i plany. Jego świat poszerza się o innych ludzi, nowe miejsca i doświadczenia. Twój kilkulatek zaczyna mieć tylko swoje, nieznane Tobie życie w przedszkolu czy na podwórku. Sam wybiera sobie kolegów. Stanowczo (a czasem także bardzo głośno) domaga się, by jego zdanie było respektowane. Ciągle słyszysz: "Ja sama! Tak nie chcę! Teraz, a nie potem!". I nie zawsze Cię to cieszy. Wydaje Ci się, że Twoje decyzje są trafniejsze, więc ono powinno się podporządkować, że wszystko Ty zrobisz dokładniej i szybciej, że wiesz lepiej, umiesz więcej, a zatem wolno Ci je wyręczać, powinnaś je pouczać i ochraniać. Czy to na pewno dobre dla Twojego dziecka?

Jaka jesteś, mamo?
Jeżeli chcesz wiedzieć, czy jesteś mamą zbyt poświęcającą się, odpowiedz na pytania:
- Czy uważasz, że przede wszystkim od Ciebie zależy, czy dziecko będzie szczęśliwe i zadowolone?
- Czy uważasz, że sprawy i potrzeby dziecka zawsze są ważniejsze od Twoich?
- Czy marzysz skrycie, żeby ono jak najdłużej było małe?
- Czy często dajesz dziecku do zrozumienia, jak wiele mu poświęciłaś i że powinno być Ci wdzięczne?
- Czy zdarza Ci się, że pierwsza wyrywasz się z odpowiedzią, kiedy ktoś z rodziny lub znajomy pyta o coś Twoją pociechę?
- Czy traktujesz swoją relację z dzieckiem jako lekarstwo na problemy małżeńskie, osobiste, towarzyskie?
- Czy już planujesz, że będzie grało na pianinie, jakie studia skończy i kim zostanie, kiedy dorośnie?
Jeśli większość Twoich odpowiedzi jest twierdząca, masz skłonności do nadmiernego uzależniania dziecka od siebie i trudno mu będzie swobodnie kroczyć drogą ku samodzielności, co stanowi niezbędny element pełnego rozwoju młodego człowieka. Co zatem powinnaś zmienić?

Opłakane skutki nadopiekuńczości
Symbiotyczna więź mamy i dziecka jest naturalna na początku jego życia. Potem stopniowo powinna ulegać rozluźnieniu, bo to sprzyja rozwojowi indywidualności i samodzielności młodego człowieka. Chociaż czasem wydaje nam się, że powinniśmy nadal czuwać nad każdym jego krokiem, dajmy mu coraz więcej swobody i prawo wyboru. Nie działamy dla dobra naszego potomstwa, jeśli nie przyznajemy mu proporcjonalnej do jego wieku autonomii. Utrudniamy mu kroczenie drogą ku samodzielności, kiedy utrzymujemy je w relacjach zależności od nas dłużej, niż ono tego naprawdę potrzebuje.
Jak dziecko ma poznawać swoje możliwości i ograniczenia, jeśli mama za żadne skarby nie dopuści, by popełniało błędy i mogło uczyć się na nich? Jak będzie budowało poczucie własnej wartości i zaufanie do siebie samego, jeśli rodzice wyręczają je we wszystkich trudniejszych zadaniach, trzymają pod kloszem, pouczają, przestrzegają, straszą niebezpiecznym światem? Skąd ma się dowiedzieć, w czym jest dobre, jakie są jego mocne strony, jeśli niewiele od niego zależy, bo najbliżsi tak sumiennie się nim opiekują? I to wszystko podobno w imię dobra dziecka.

6 sposobów na uzdrowienie sytuacji
Psychologowie twierdzą, że jeśli jedna osoba jest stale zależna od drugiej w zbyt dużym stopniu, czuje się najpierw bezradna i sfrustrowana. Potem dokucza jej poczucie ograniczenia i narasta złość, która w końcu przeradza się we wrogość wobec "szefa". Tak czuje się dziecko, któremu pełni poświęcenia, nadopiekuńczy i nadmiernie troskliwi rodzice nie pozwalają być samodzielnym.

Co możesz zrobić, aby umożliwić naturalny rozwój dziecięcej autonomii? Oto parę prostych sposobów:
1. Daj dziecku prawo wyboru.
Zamiast mówić: "Idź natychmiast do łóżka", zapytaj: "Czy wolisz przed snem posłuchać bajki z kasety, czy chcesz, żebym Ci poczytała?". Nawet wybór w drobnej sprawie daje maluchowi poczucie, że to on kontroluje sytuację. Gdy wypowiada opinię, która jest respektowana, czuje się ważny i traktowany serio.
2. Nie podawaj gotowych rozwiązań.
Kiedy dziecko mówi, że się nudzi, nie proponuj mu, czym mogłoby się zająć. Zapytaj: "A jaki masz pomysł?". Niech poczuje, że ma inicjatywę i kieruje swoimi poczynaniami.
3. Nie indaguj.
Młody człowiek źle się czuje, gdy jest zasypywany gradem pytań przez troskliwą mamę, która chce wiedzieć, co dziecko robiło. Takie "śledztwo" jest odbierane przez malucha jako obcesowy zamach na jego prywatność. Raczej powiedz mu, że cieszysz się, widząc je znowu w domu, i poczekaj taktownie, aż samo zechce Ci opowiedzieć, jak było dziś w przedszkolu.
4. Nie wyręczaj.
Nie spiesz się z pomocą, nie nadskakuj, nie zgaduj. Kiedy dziecko będzie potrzebowało Twojej pomocy lub rady, na pewno samo o nią poprosi. To nieprawda, że dobra mama robi wszystko za dziecko i dla dziecka. Bądź blisko i towarzysz mu w zdobywaniu nowych doświadczeń, ale nie zapominaj także o swoich potrzebach.
5. Dostrzegaj osiągnięcia.
Nie lekceważ nawet drobnych dokonań malucha na drodze ku samodzielności. Zauważaj i chwal jej przejawy. Kiedy np. dziecko po raz pierwszy samo zapnie kurtkę, nie mów, że ominęło jedną dziurkę, tylko wyraź uznanie, że uporało się z niełatwą czynnością.
6. Nie bagatelizuj jego przeżyć.
Małe problemy kilkulatka dla niego są wielkie i bardzo ważne. Dlatego wysłuchaj z uwagą zwierzeń zmartwionej córeczki, która pokłóciła się z koleżanką, chociaż wiesz, że dziewczynki już jutro zapomną o całej sprawie. Dzieląc się własnymi przeżyciami, Twoje dziecko uczy się nazywania uczuć i radzenia sobie z nimi.

Marta Maruszczak/ Twoje Dziecko