Bardzo lubię Anioły. To piękne istoty. Mój ulubiony - w ostatnich miesiącach autor - Anzelm Grun w wielu swych książkach lansuje pojęcie aniołów w odniesieniu do emocji. Tak więc od dziś nie będę się gniewał ale przyjmę Anioła Gniewu.
Kim on jest? Jest silną emocją, mówiącą o wzburzeniu, niezadowoleniu, podnieceniu, niepokoju, wściekłości. Nie przychodzi nadaremno. Coś mi mówi, przed czymś ostrzega. Może jakieś moje dobra są zagrożone? Może ktoś mi chce uczynić krzywdę? Może zupełnie niezauważalnie ktoś pozbawia mnie czegoś. Czasami nie rozumiem mojego anioła. Przychodzi do mnie niespodziewanie i coś mówi. Problem mój polega jednak na tym, że nie potrafię go słuchać. Są ludzie, którzy nawet nic nie mówią ale wzbudzają we mnie gniew. Pewnie robią coś takiego, co go wzbudza.
W jakich sytuacjach Anioł Gniewu odwiedza moje dziecko? Temu też warto się przyglądać.
1. Czy przybywa gdy maluch jest zmęczony? Głodny? Gdy musi rywalizować z rodzeństwem? Z koleżankami? Może przybiega do naszego maleństwa, gdy poogląda ono "niewinną" dobranockę, z pozoru przeznaczoną dla rozrywki przedszkolaka?
2. Czy Anioł Gniewu nie przychodzi do naszego domu, szczególnie do dziecięcego pokoju wówczas, gdy ja-rodzic stracę cierpliwość i jego gniew będę usuwał przy pomocy kija? Oczywiście mogę zbudować pedagogiczne, a nawet teologiczne uzasadnienia dla bicia, ale stanowiska tego nie da się już obronić ani z pozycji pedagogicznych, ani teologicznych. Nie powinienem zapominać, że starotestamentowy kij i laska są przez biblistów interpretowane nie jako narzędzie kary, ale raczej symbol przewodzenia, wskazywania kierunku. Dziecko bite, nie pozbędzie się gniewu. Wręcz przeciwnie, napełni swój zbiornik agresji po brzegi. Jeśli nawet nie będzie mogło ukazać złości wprost, to uderzy je ona sama i wyjdzie w jego życiu jako nadmierne poczucie winy. Warto zresztą przyjrzeć się, jak wiele agresji wykazują dzieci bite.
3. A może Anioł Gniewu przychodzi do dziecka by mnie - rodzicowi zakomunikować, że jest we mnie za dużo nadopiekuńczości? I wówczas Anioł mówi dziecku: zbuntuj się, bo manipulują Tobą. No, natychmiast wyraź protest. Tupnij nogą, krzyknij, Maluch ma dopiero dwa lata, a już umie walczyć z ograniczeniami. Taka walka to pierwszy krok do autonomii. Żeby się w życiu usamodzielnić, takich kroków musi wykonać tysiące. Ale wędrówkę tę rozpoczyna się właśnie wtedy, gdy ma się dwadzieścia kilka miesięcy.
4. A może nadmiernie kontroluję swoje dziecko, nie daję mu szansy na swobodę, ograniczam pole działania i aktywności mojej pociesze, nie daję jej możliwości samodzielnego wykazania się. Może nadmiernie sprawdzam dziecko i ustawiam je. Chcę tylko wszystko poustawiać samodzielnie. Ja to przecież zrobię dobrze. Przecież jestem rodzicem i zawsze wiem lepiej. Ale obecność anioła coś komunikuje. Może warto wydłużyć sznurek, na którym dziecko się przemieszcza.
5. Ciekawe, czy Anioł Gniewu nie odwiedza mojego dziecka, gdy ja za dużo pracuję, gdy nie widzi mnie-ojca całymi dniami, ponieważ tak poświęcam się dla moich dzieci i ich matki, tak staram się zarobić na chleb - może trochę lepszy niż powszedni, że Anioł w moim dziecku woła: Tato gdzie jesteś, ja mam już dwa lata i ciągle ciebie nie widuję. Nie umiem ci jeszcze powiedzieć, bo do końca nie rozumiem, co czuję, gdy cię nie ma. Mój Anioł podpowiada mi, że to jedyny sygnał jaki mogę ci wysłać.
6. A może ten którego jeszcze nie do końca kocham przychodzi do mojego synka/córeczki, gdy nawet jestem w domu ale mam tak wiele zajęć, że nie mogę poświęcić mu czasu? Jeśli przychodzi wówczas to dlaczego?
7. Zastanawiam się czy Anioł Gniewu nie biegnie szybko do dziecka, gdy z żoną rozgrywamy przy nim małżeńskiego pokera walki o prawa i obowiązki, gdy nie zważając na obecność dzieciątka, bezpardonowo komunikujemy współmałżonkowi rzeczy, których dziecko nie rozumie? Ono pragnie jedności i pokoju. Konflikt, rozziew, podział i poróżnienie rodziców dziecko odbiera jako wielkie zagrożenie dla siebie. Dlatego pewnie w tym przypadku Anioł Gniewu nie zwleka i jest przy dziecku. Często zdarza się, że specjalistów zajmujących się rodziną odwiedzają rodzice, uskarżając się na agresję dziecka. Czasami szybko, niekiedy już podczas pierwszego spotkania opiekunowie uświadamiają sobie, że gniew dziecka ma przyczynę znacznie głębszą niż tylko to, co w dziecku. Jego Anioł Gniewu woła do rodziców: Potrzebuję was obydwoje. Potrzebuję i mamy i taty. Bez mamy utracę klimat ciepła, bez taty poczucie bezpieczeństwa. Nie róbcie nic wbrew moim interesom. Ja was kocham i bardzo potrzebuję razem. Każde z osobna to nie jesteście dla mnie nawet po pół, a razem znacznie więcej niż jedno.
8. Czy nie przyjdzie jeśli nasze małżeństwo będzie poważnie zagrożone. Jak wielki musi być lament Anioła Gniewu, gdy małżeństwo rodziców rozwala się. Rozbija się wówczas cały świat, całe poczucie bezpieczeństwa. Gniew dziecka w takim przypadku będzie trwał długo, strata jest zbyt wielka, aby ją w łatwy sposób przepłakać i pożegnać. To jest strata życiowa.
9. Retoryczne już będzie pytanie czy stratą dla dziecka będzie śmierć kogoś bliskiego? Dziecko mocno przeżyje rozłąkę nawet z kimś dalekim, ale związanym z nim. Wielkim przeżyciem będzie strata ukochanej babci, czy dziadka. Śmierć któregoś z rodziców to wielka trauma, wielki ból. Pewnie i gniew po takiej stracie będzie wielki.
10. Czy nie odwiedzi naszego domu Anioł Gniewu, gdy dokonamy jakiejś gwałtownej zmiany? Przeprowadzimy się w inne miejsce, do lepszego mieszkania, innej dzielnicy. Z pozoru wszyscy się cieszymy, ale gdzieś w głębi jest nie tylko radość. I tu także jest gniew. Jeśli z konieczności przeniesiemy także dziecko z przedszkola do innego, ze szkoły do innej, czy choćby z klasy do klasy, to może się to objawić w postaci gniewu.
11. Czy nie odczujemy obecności Anioła Gniewu, gdy stracimy coś dla nas ważnego? Taki istotny kolorowy papierek, kawałek patyczka zabrany przez brata, siostrę, czy wyrzucony przez mamę w ramach porządków, może sprowokować przecież złość.
Tak więc odwiedziny Anioł Gniewu nie stanowią problemu. Prawdziwym kłopotem jest to jaka będzie reakcja na gniew. On sam w sobie nie jest ani dobry ani zły. Ważne jest natomiast co z nim zrobimy. Istotne wydaje się by uczyć dzieci uświadamiania sobie, że gniew jest i co można z nim zrobić. A czy coś można uczynić? Pamiętaj, że Twój gniew i reakcja na niego została wyniesiona z Twojego domu. To nie coś nowego. Być może i Ty i Twoje dziecko przeżywacie jakiś stary gniew poprzednich pokoleń.
Pamiętaj zawsze, że gniew nie ma zabarwienia etycznego, nie jest dobry ani zły. Po prostu jest.
Ciesz się, że dziecko ma w sobie gniew i okazuje go, bo to oznacza, że jest zdrowe psychicznie.
Gniew, doraźny gniew dziecka bardzo często komunikuje nie zaspokojone potrzeby, których nie umie ono wyrazić słowami. Nawet jak je wyraża, często nie słuchamy go. Analizujmy zatem gniew, zwłaszcza gdy ma charakter napadowy i trwa przez dłuższy czas. Przyczyny często tkwią w rodzinie i najbliższym otoczeniu dziecka. Gniew taki jest prośbą, wołaniem o pomoc.
Staraj się nie przejmować zachowaniem dziecka, będącego pod wpływem gniewu, ale myśleć co możecie uczynić z gniewem.
Wiedz, że gniew jest zawsze komunikatem czegoś istotnego.
Ucz dziecko rozróżniania uczucia gniewu od działania w gniewie.
Ucz dziecko mówienia o emocjach.
Akceptuj i zachęcaj do mówienia: Jest we mnie złość, mam gniew, złości mnie. Sam chętnie komunikuj stan swoich uczuć. Dziecko zrozumie i doświadczy, że czuć złość to nic złego. Nie ma nic lepszego, niż rodzice świadczący swoim życiem.
Rozmawiajcie ze współmałżonkiem o strategiach postępowania z gniewem.
Zastopuj gniew i pomóż dziecku ochłonąć, zanim podejmiesz próbę rozwiązania problemu.
Kontroluj programy telewizyjne, gry komputerowe itp. Przepracowuj gniew, który niosą.
Twórz okazje wyładowywania energii.
Włącz dziecko w proces podejmowania decyzji rodzinnych.
Pamiętaj, aby nie wyręczać dziecka w czynnościach, które potrafi wykonać samo.
Pomysły na rozładowanie gniewu:
A może pobawić się tak: zagniewanemu dziecku, z szacunkiem i bez kpiny możemy przecież powiedzieć: - Słyszę w Tobie gniew, widzę, że masz w sobie złość, potrzebujesz jakoś ją z siebie wyrzucić, choć zbijemy poduszkę na kwaśne jabłko. Bij ją.
Krzyczysz? Masz prawo wykrzyczeć tę złość. Krzycz to twoje prawo.
Płaczesz? Popłacz kochanie to też wyrzuca z serduszka złość, bo widzisz z nią jest tak, że ona często lubi w nas mieszkać. Ale my nie lubimy, gdy ona w nas mieszka.
Andrzej Ładyżyński
Rodzicielska www