Winna, bo niedoskonała?

Obiecywałaś sobie, że nigdy nie będziesz krzyczeć na dziecko, że w każdej sytuacji znajdziesz dla niego czas. I zaczęło się życie...
/ 08.05.2006 10:41
Myślisz, że jesteś złą matką, bo robisz to czy tamto albo czegoś nie robisz? Nie ty jedna się zadręczasz. Mnóstwo kobiet zarzuca sobie najrozmaitsze rzeczy: że nie karmią dziecka piersią, że pozwalają, by właziło im na głowę, że są chwile, gdy mają go serdecznie dosyć i najchętniej uciekłyby z domu...

– Nie ma chyba matki, której nie męczyłyby czasem wyrzuty sumienia – mówi Beata Płażewska, psycholog. – I dobrze, bo bez nich trudno byłoby zorientować się, co jest dobre, a co złe. Gdy jednak poczucie winy jest zbyt wielkie i trwa za długo, obezwładnia. Zamiast działać, zmienić coś, czujemy się bezradni, a nawet w pewien sposób zwolnieni z odpowiedzialności („Co może zrobić ktoś tak beznadziejny jak ja?”). Poczucie winy może też fałszować rzeczywistość. Wyolbrzymiamy nasze błędy i robimy z nich tragedię, co może odbijać się na naszym stosunku do siebie. A także do dziecka, np. gdy rozpuszczamy je, starając się coś mu wynagrodzić.

Mam mało czasu
Obiecywałam sobie, że zostanę z córeczką co najmniej rok, tymczasem już po kilku miesiącach miałam dość siedzenia w domu. Wróciłam do pracy, ale dręczą mnie wyrzuty sumienia.
Ważniejsze od tego, ile czasu spędzasz z dzieckiem, jest to, jak go spędzasz. Mama, która wbrew sobie siedzi w domu, jest sfrustrowana, a z powodu jej złego nastroju cierpi maluch. On i tak niewiele korzysta z jej obecności. Dla dziecka najważniejsze jest, by jego rodzice byli szczęśliwi. A trudno być szczęśliwym, poświęcając się. Matki, tak jak wszystkie inne kobiety, różnią się od siebie temperamentem, potrzebą bycia między ludźmi itd. To, że urodziłaś dziecko, nie oznacza, że musisz się zmienić o 180 stopni. Malcowi wcale nie jest to potrzebne.

Nie bawię się
Za mało bawię się z córeczką. Wciąż słyszę o tym, jakie to ważne, a ja „odpadam” po dwóch kwadransach.
Nie jesteś cyborgiem. Masz prawo być zmęczona i po prostu w pewnym momencie stracić ochotę na ubieranie lalek czy udział w wyścigu ciężarówek. Jeśli nudzą cię te same zabawy, spróbuj zaproponować maluchowi coś całkiem innego – może i ciebie wciągnie nowe zajęcie? Jeśli jednak czujesz, że jedynym twoim marzeniem jest drzemka, powierz malca komuś innemu albo namów go, by pobawił się sam. On także na tym skorzysta.

Byłam nieuważna
Nie dopilnowałam córki i spadła z przewijaka. Było pogotowie, prześwietlenia... Skończyło się dobrze, ale czuję się podle.
Co się stało, to się nie odstanie. Nawet pod najczujniejszą opieką może się zdarzyć coś nieprzewidzianego. Nie ma sensu w kółko o tym rozmyślać. Wystarczy wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Ciągle krzyczę
Wrzeszczę na synka, choć sama nienawidzę, gdy ktoś na mnie podnosi głos.
Jęczące albo histeryzujące dziecko („Nie założę tego!”, „Chcę iść tędy”) może wyprowadzić z równowagi nawet świętego, nic więc dziwnego, że czasem puszczają ci nerwy. Nie martw się – nie zwichniesz synkowi charakteru tylko dlatego, że czasem na niego krzykniesz. Przeciwnie – dziecko dowie się, że ty też czasem odczuwasz złość, z którą nie zawsze potrafisz sobie poradzić. Jeśli posuwasz się za daleko (bijesz, wyzywasz), przeanalizuj uczucia. Może za krzykiem kryje się problem, który trzeba rozwiązać? Warto to zrobić także dlatego, że dzieci uczą się panować nad emocjami, naśladując dorosłych.

Godzę się na TV
Obiecywałam sobie, że nie pozwolę dziecku na gapienie się w telewizor. Tymczasem sama sięgam po pilota.
Fakt, że malec posiedzi czasem przed ekranem dłużej, nie jest tragedią – byleby nie robił tego non stop i nie oglądał czegoś, co może go przerazić.

Przekupuję
Gdy syn nie chce iść ze mną do sklepu, obiecuję mu lizaka.
Przekupstwo uczy dziecko, że może ono wymuszać różne rzeczy. Ale bez przesady. Fakt, że malec dostanie smakołyk w zamian za to, że towarzyszy ci przy nudnej dla niego czynności, nie oznacza, że będziesz musiała „płacić” mu za wszystko. Spójrz na to inaczej: nie przekupujesz, tylko sprawiasz przyjemność.

Kłócę się
Z mężem przy córce. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale nie umiem się opanować.
Dziecko wyczuwa napięcie między rodzicami nawet wówczas, gdy się przy nim nie kłócą. Lepiej, by posprzeczali się (i pogodzili) przy nim, niż szeptali za drzwiami albo przestali się odzywać. Ważne jednak, by nie posuwać się za daleko, bo dziecko może powielić taki sposób rozwiązywania konfliktów.


Tekst: Beata Turska
Konsultacja: Beata Płażewska, psycholog dziecięcy