Poród okiem taty

Zastanawiasz się, czy w każdej chwili można wyjść z sali porodowej? Jak pomóc żonie? I czy faceci mdleją na widok krwi? Wyjaśnimy twoje wątpliwości.
/ 20.06.2007 15:01
Przed wami jedno z najwspanialszych, najbardziej wzruszających, ale też najtrudniejszych doświadczeń – narodziny waszego dziecka. Czas się do niego przygotować. Oto plan zadań dla ciebie, tato.








Masz być? Ale po co!?
Po pierwsze – znajdź własną odpowiedź na to pytanie. Kobiety rodzące z mężem opowiadają o tym, jak dobrze mieć obok siebie kogoś, przy kim można się wypłakać, wyżalić, wykrzyczeć złość. Poczucie bezpieczeństwa, zaspokojona potrzeba czułości i zrozumienia, trochę mniejszy lęk, gdy obok jest ukochany... Tego nie wolno ci lekceważyć. Nie sprawisz, że poród będzie mniej bolał, ale dzięki tobie maleństwo przyjdzie na świat w przyjaznej, rodzinnej atmosferze.
Co zyskam? Mężczyźni, którzy poród mają za sobą, podkreślają, że nie zdawali sobie sprawy, jak wiele uczuć obudzi w nich to doświadczenie: jeszcze głębszą miłość i podziw dla żony, męską dumę, że stanęło się na wysokości zadania. Zyskasz też łatwość w nawiązaniu kontaktu z noworodkiem.
A jeśli zostanę pod drzwiami? Nie znaczy to, że nie będziecie razem. I tak twoje myśli będą obok ukochanej (niektóre kobiety nie potrzebują fizycznej obecności męża). Ale nie łudź się, że będziesz się mniej denerwował. Twój puls będzie galopował, kiedy zza drzwi usłyszysz krzyk żony i inne tajemnicze odgłosy.
Narodziny dziecka to wyjątkowe doświadczenie i musisz je przeżyć po swojemu. Ważne, by w tej wyjątkowej chwili znaleźć miejsce dla siebie – nie zawsze jest ono przy żonie. Być może oboje macie wątpliwości. Możliwe też, że tylko jedno z was nie jest pewne. Ale wasza decyzja powinna zostać podjęta wspólnie. To zbyt ważne wydarzenie w waszym życiu, by kierować się modą czy zmuszać do czegokolwiek drugą stronę.

Jeszcze w domu
Oboje będziecie znacznie spokojniejsi, jeśli ostatnie godziny przed porodem spędzicie razem. Uprzedź więc swoich przełożonych, że już niedługo będziesz musiał nagle wyjść z firmy. Ponieważ od pierwszych skurczy do chwili wyjazdu do szpitala mija kilka godzin, na pewno zdążysz zorganizować sobie zastępstwo i dojechać do domu.
Do czego się przydam? Zadbasz, by wszystko było gotowe do wyjazdu – żona może nie mieć głowy do tego, by pamiętać o spakowaniu szczoteczki do zębów czy szlafroka. Poza tym twoja obecność ją uspokoi. Na pewno nie ma jednej recepty, jak zachować się w tej sytuacji. Może potrzebować, byś ją przytulił, albo przeciwnie – tak skupi się na sobie, że nie będzie miała ochoty rozmawiać. Nie martw się tym – im bardziej wsłucha się w siebie, tym lepiej dla akcji porodowej.
Kiedy do szpitala? Zdaj się w tej kwestii na żonę. Na pewno będzie wiedziała, że nadszedł czas.

Zawsze możesz wyjść
Nie chcesz się przyznać do tego, że masz mnóstwo pytań? Czy podołasz? Czy wytrzymasz widok cierpienia? Czy potrafisz pomóc? Czy chcesz w ogóle to wszystko widzieć...? Pamiętaj, że lęki podsycają mrożące krew w żyłach porodowe opowieści cioć, fragmentami filmów, na których wszyscy biegają z obłędem w oczach, krew się leje, mężczyźni mdleją... Ale to wymysły scenarzystów! Poza tym nikt na porodówce nie zamyka drzwi na klucz. W każdej chwili możesz wyjść z sali i na nią wrócić, gdy poczujesz taką potrzebę. Zdecydowanie lepiej ją opuścić, niż zostać wbrew sobie...

Jak to wygląda
Aby oddzielić nieprawdziwe wyobrażenia od rzeczywistości, zapisz się z żoną do szkoły rodzenia (położne pokazują zwykle na zajęciach filmowy reportaż z porodu). Porozmawiaj także ze znajomymi, którzy ostatnio wspólnie rodzili. Ale i tak prawdopodobnie (a nawet na pewno) coś cię zaskoczy. Bądź na to przygotowany.
W trakcie porodu najtrudniejszy będzie chyba widok cierpiącej żony. Ale pamiętaj, że "cierpienie" nie jest tu najtrafniejszym określeniem. Grymasy na twarzy, jęki, krzyki ułatwiają jej zadanie. Czuje ból, ale – tak jak alpinista – skupia się na osiągnięciu upragnionego szczytu, nie zważając na to, co czuje.
Czy każda kobieta krzyczy?
Nie. Zachowanie rodzącej może być przedziwne. Nie dba wtedy o etykietę czy zasady dobrego wychowania. Może na ciebie nakrzyczeć, może odepchnąć, gdy w trakcie skurczu będziesz ją chciał przytulić, albo jak mantrę powtarzać słowa, np. "dłużej nie wytrzymam", "umrę".

Co ja tam będę robić
Podpowiemy ci, czego może oczekiwać od ciebie twoja rodząca żona.
W fazie porodu aktywnego
- Wyprzedzaj jej życzenia – nie czekaj aż powie, żebyś jej zwilżył usta, otarł pot, pomasował plecy. Działaj!
- Zorientuj się w rytmie skurczów, mierz czas między nimi – uprzedzisz żonę, że zbliża się następny.
- Oddychaj z żoną, reguluj rytm jej oddechu, aby nie był zbyt głęboki.
- Bądź opanowany, nie narzekaj, mów, jak jest dzielna. Chwal, chwal, chwal!
- Mobilizuj do ruchu – spacery, zmiany pozycji w łóżku mogą złagodzić ból.

W fazie przejścia
- Absolutnie nie krytykuj żony za to, co mówi czy robi.
- Nie bierz do siebie tego, gdy na przykład powie ci coś niemiłego.
- Nie skupiaj się na kręceniu filmu czy robieniu zdjęć.
- Jeśli poród się przedłuża, nie ziewaj, nie załatwiaj swoich spraw przez telefon. Zjedz coś, by nie obniżył ci się poziom cukru we krwi. To główna przyczyną zasłabnięć "rodzących" tatusiów.
- Nie interesuj się bardziej sprzętem medycznym niż żoną!

W fazie parcia
- Postępuj zgodnie ze wskazówkami położnej, nie namawiaj do parcia, dopóki ona przeć nie pozwoli.
- Kiedy zobaczysz główkę dziecka, powiedz o tym żonie.
- Stań tam, gdzie zechce. Jeśli poprosi, trzymaj ją za rękę, podtrzymuj plecy.
- Mów, by brała oddech na końcu skurczu i rozluźniła się między skurczami.

Na pewno będziesz fantastyczny w roli "rodzącego" taty. Trzymaj się!


Tekst: Bożena Mucha
Komsultacja: prof. Ewa Dmoch-Gajzlerska, ginekolog położnik, kieruje Zakładem Dydaktyki Ginekologiczno-Położniczej AM w Warszawie