Okiem taty - Tup-tup tuptuś

Z rozrzewnieniem i wyjątkową tęsknotą wspominam ten tak niedawny okres, kiedy to Młody po całych dniach jedynie leżał i największą jego aktywnością było uniesienie główki, tudzież przewrócenie się na brzuszek. Tak miło i spokojnie wtedy było. Przez większość dnia dziecko na zmianę spało i jadło, z rzadka jedynie wymagając przewinięcia i utulenia...
/ 04.03.2009 23:08
Z rozrzewnieniem i wyjątkową tęsknotą wspominam ten tak niedawny okres, kiedy to Młody po całych dniach jedynie leżał i największą jego aktywnością było uniesienie główki, tudzież przewrócenie się na brzuszek. Tak miło i spokojnie wtedy było. Przez większość dnia dziecko na zmianę spało i jadło, z rzadka jedynie wymagając przewinięcia i utulenia...

A teraz? Ledwo otworzy oczy, jeszcze dobrze nie naciągnięte ubranie mając na sobie, już rwie się na podłogę. On będzie chodził! Nauczywszy się stawać do pozycji pionowej i wędrować wokół pokoju przytrzymując się mebli – powtarza to raz za razem niczym ulubioną rozrywkę. W jednej chwili jest przy kanapie obok ściany, w następnej już w drugim końcu pokoju, tuż obok drzwi. Zza oparcia fotela wystaje jedynie jego roześmiana buźka sprawdzająca, czy aby tata widzi. Oczywiście radosnemu tuptaniu przy meblach towarzyszą śmiech i okrzyki, im głośniejsze i częstsze, tym lepiej...

Okiem taty - Tup-tup tuptuś

Spokojne leżenie to już nie dla niego. Zwłaszcza od chwili, gdy odkrył, że świat nie ogranicza się do jednego pokoju. Można wszak przepełznąć do przedpokoju, do kuchni, do pokoju taty – o ile nie zdążą złapać. Nabrał przy tym takiej wprawy, że wystarczy osiem sekund (z zegarkiem w ręku) by siedzący na środku pokoju wśród zabawek brzdąc zniknął z pola widzenia, kierując się do przedpokoju. Szybki jest niesamowicie, zwłaszcza gdy widzi, że tata rusza za nim w pogoń. Nie ma chyba radośniejszej zabawy niż piskliwa ucieczka na czworaka przed zbliżającym się ojcem...

Jednak człowiek jest człowiekiem, a że Daniel wybitnym przedstawicielem gatunku ludzkiego niewątpliwie jest, tak i upodobał sobie głównie pozycję wyprostowaną na dwóch nogach. Całe mieszkanie potrafi przemierzyć wzdłuż i wszerz, kilkakrotnie nawet, domagając się jedynie, by go trzymać za rączki. Dostaje przy tym iście szaleńczego dopalacza i nawet próbuje biegać, jeśli tylko coś w drugim końcu mieszkania przykuje jego uwagę. Ile tej energii dziecko w sobie ma, to ja naprawdę nie wiem. Po siedmiokrotnym przejściu wzdłuż całego mieszkania ledwo się trzymam na nogach, od zgiętej pozycji krzyż mnie pali żywym ogniem, a ten brzdąc nadal wyciąga rączki w górę i patrzy wyczekująco, robiąc wielkie oczy. I mógłby tak kolejne siedem razy przewędrować wokół mieszkania. I tylko łażę za nim w rytm drobnych kroczków: tup-tup, tup-tup-tup, tup-tup – bach! (to ciężka dupka się zrobiła i Mały siada na podłodze, nabierając sił).

Stojąc w łóżeczku Młody eksperymentuje już z zachowywaniem równowagi, puszcza poprzeczkę i przez kilka sekund utrzymuje się na nóżkach, nim rozlegnie się miękkie „Łup!” o materac. Nabyte tam zdolności próbuje wykorzystywać również poza łóżeczkiem, więc bywa, iż owo „Łup!” staje się nieco twardsze, w momencie wylądowania na podłodze.

Mamy też za sobą już kilka samodzielnych kroczków. Co prawda nadal występują jako incydenty przypadkowe, ale bywa, że trzymając się czegoś, Mały nagle obróci się, popatrzy, po czym wyciągnie ręce i idzie prosto do mnie: tup-TUP-TUUUUP! I wraz z trzecim kroczkiem pada z rozmachem prosto na mnie, bo jedynie na tyle wystarcza chwiejnie złapanej równowagi. Ale liczymy to jako początki samodzielnego chodzenia i tylko patrzeć, jak dziecko zacznie samo po mieszkaniu, bez pomocy rodziców zasuwać... A wtedy to dopiero się za nim naganiam...

Rośnie synek, rośnie... Z dnia na dzień coraz sprawniejszy, coraz bardziej zaskakujący. Jak się okazuje, ma już swoje ulubione piosenki i teledyski, które rozpoznaje bezbłędnie, a przy niektórych z nich potrafi podnieść rączki w górę, spojrzeć wyczekująco w górę na ojca i gdy ten przytrzyma go za ręce – poskakać sobie... prawie w rytm muzyki. Najlepszym do owego skakania utworem na chwilę obecną jest teledysk z tańczącymi niemowlakami, „One Desire” Jakarty. Polecamy!!!

Rafał Wieliczko

Redakcja poleca

REKLAMA