Posiadanie pierwszego dziecka drastycznie zmienia punkt widzenia, postrzeganie świata, rozkład dnia, organizację czasu i ogólnie – życie. Ileż to nowych doświadczeń, interesujących sytuacji, zaskakujących epizodów – o tym wszystkim opowiadałem dotychczas. Warto jednak też powiedzieć, że przez minione sześć miesięcy dowiedziałem się lub nauczyłem, że:
- nauka opieki nad dzieckiem na modelach lalkowych nie przygotowuje do opieki nad prawdziwym dzieckiem;
- można zasypiać w mgnieniu oka i budzić się całkowicie przytomnym na najlżejszy szelest oznaczający obrót dziecka w łóżeczku;
- każdą, obojętnie jaką, wykonywaną czynność (w tym fizjologiczną) można przerwać lub skończyć w przeciągu pięciu sekund od chwili uruchomienia przez Młodego alarmu;
- spacery wokół osiedla trwające ponad godzinę, to całkiem niezły sposób rekreacji;
- dziecko (zwłaszcza gdy waży już powyżej sześciu kilo) jest znakomitym zamiennikiem sztangi;
- kilka kostek czekolady i parę łyków wody mineralnej może blokować głód na dłuższy czas;
- odejście od dziecka, które właśnie zasnęło podczas karmienia, jest prawdziwym testem umiejętności bezszelestnego poruszania się w trudnym terenie;
- ubranka dla Daniela kosztują więcej niż dla mnie;
- sąsiedzi, których dotąd nie słyszałem, nagle stali się bardzo hałaśliwi;
- młodzież na dworze też stanowczo za głośno hałasuje;
- ślina może być wszędzie;
- malinki można robić nie tylko w chwili miłosnych uniesień;
- wszelkie grzechotki, gryzaki, zabawki przegrywają sromotnie w rankingach atrakcyjności z komórką i pilotem;
- to co rodzice mają na talerzu i w szklankach zawsze jest atrakcyjne, nawet jeśli nie można tego jeszcze konsumować;
- fakt, że rodzice twierdzą, iż należy już iść spać, bo późny wieczór, nie oznacza, że dziecko faktycznie zaśnie;
- można mieć ochotę na zabawę o godzinie trzeciej nad ranem;
- wszystko da się włożyć do buzi i obślinić;
- Młody zawsze obudzi się kilkanaście minut po tym, jak ja się położę do łóżka, by odpocząć;
- optymalna temperatura, wskazywana na podgrzewaczu do butelek jest w stanie całkowicie poparzyć niemowlakowi przełyk;
- to co piszą w tzw. „mądrych książkach o dzieciach” to zazwyczaj teoretyczne wskazówki nijak mające się do praktyki z własnym dzieckiem;
- opowieści i rady „krewnych i znajomych królika” - również,
- ale uśmiech dziecka wynagradza wszystko.
Rafał Wieliczko