Dwa miesiące temu urodziłam synka. Jestem tak zajęta małym, że czasem zasypiam na siedząco. Mój mąż za to zachowuje się, jakby był zazdrosny. Co chwilę słyszę: "Teraz liczy się tylko Maciuś". Wcześniej byliśmy zgraną parą. Obecnie jest inaczej. Przecież mama musi spać z dzieckiem, dostosować się do niego. Dorośli, także mąż, są na drugim planie. To naturalne, prawda? Czy się mylę? Ela
To, o czym Pani pisze, jest naturalne i jednocześnie nie jest. Dziecko powinno mieć opiekuna, który byłby wrażliwy na jego potrzeby. Ale to nienaturalne, że całe dotychczasowe życie dorosłego schodzi na drugi plan.
Dziecko nie wymaga od Pani wszystkiego, a jedynie sprawnej i szybkiej reakcji na jego potrzeby. W tym czasie jeszcze dużo śpi i warto wykorzystać ten czas dla siebie, by mieć siłę na pielęgnowanie również siebie samej, i kontaktów z drugą połówką.
Nie musi Pani robić wszystkiego sama – mąż jest przecież Pani partnerem. Zaplanowanie wspólnych kąpieli, spacerów, usypiania pozwoli mu poczuć się kimś ważnym, a dla Pani będzie wsparciem.
Proszę pomyśleć o podziale dni i nocy na trzy części: czas dla dziecka, czas dla męża i czas tylko dla siebie. Na razie nie będą one równe, ale warto dbać, by było miejsce na wszystkie trzy.
dr Julita Wojciechowska, psycholog