Mamy w sieci

Codziennie siadają przed monitorami.Na drugim końcu kabla zawsze bowiem czeka inna matka, której trzeba poradzić, pomóc czy pocieszyć.
/ 08.09.2006 10:18
mamy1.jpgZnają się od kilku lat. Codziennie prowadzą długie rozmowy, zwierzają z kłopotów, dzielą radami, wspierają. Na forum. W realu zobaczyły się dopiero podczas naszej sesji zdjęciowej, bo mieszkają setki kilometrów od siebie. Takie są „net-mamy”. Dzięki Internetowi są sobie bliskie, łatwiej im opiekować się dziećmi.
Codziennie siadają przed monitorami. Często mają na to czas dopiero, gdy położą spać swoje pociechy, które wypełniają im większą część życia. Jednak wieczory są już tylko dla nich. I dla... świata wirtualnego. Na drugim końcu kabla zawsze bowiem czeka inna matka, której trzeba poradzić, pomóc czy pocieszyć. Internet pomaga im też w byciu mamami. To ważne, by wiedzieć, że z niektórymi kłopotami borykają się nie tylko one – ktoś inny równie mocno je przeżywa.

Matki wyrodne?
Fora poświęcone macierzyństwu są nie tylko sposobem na uzyskanie szybkiej porady. Choć właśnie to przyciąga młode mamy, gdy jeszcze w ciąży albo tuż po porodzie odkrywają sieciowe społeczności. – Na początku wszystko traktowałam superpoważnie. Analizowałam różne wypowiedzi, stosowałam polecane rady, jak usypiać dziecko, jak je karmić, w co ubierać – zwierza się Kinga.
Na forach rówieśniczych spotykają się mamy dzieci urodzonych w podobnym terminie. Tak jak na założonych przez Antoninę „Mamach Jesiennych 2003” czy moderowanych przez Agnieszkę „Lutówkach 2004”, gdzie na początku dominowały opisy postępów dokonanych przez dzieci i pytania o podstawowe problemy, np. ząbkowanie czy karmienie piersią. Później zawiązują się przyjaźnie.
Z czasem stawałyśmy się sobie coraz bliższe. Tematy dotyczyły już nie tylko kolek czy pierwszego słowa. Do dzisiaj zresztą, siadając przed monitorem, możemy wziąć ze sobą kubek kawy i czuć się jak na miłym spotkaniu z przyjaciółkami – tak Paula opisuje swoje doświadczenia z forum rówieśniczego, na którym poznała między innymi Kasię i Antoninę. Dziś wszystkie trzy rozmawiają na każdy temat, mimo że dzielą je setki kilometrów, a ich dzieci spotkały się tylko raz.
Niektóre fora od początku miały na celu grupowanie kobiet o podobnym światopoglądzie czy spojrzeniu na macierzyństwo. Tak jest w przypadku KMW („Klubu Matek Wyrodnych”) – grupy mam, które nie traktują rodzicielstwa jak uciążliwego obowiązku czy misji specjalnej. Łączy je podejście na luzie, zgodne z credo forum: „Matka Wyrodna istota leniwa i wygodna jest. (...) Matka Wyrodna czasami nie bawi się z niemowlęciem, ponieważ gdy ono bawi się samo, Matka Wyrodna może posiedzieć przy komputerze/poczytać książkę/poobijać się nieco.”


Deklarowana „wyrodność” to jednak nic więcej jak tylko normalność z pewną dozą przekory wobec „jedynie słusznych” metod lansowanych przez podręczniki. Na KMW dyskutuje się nie tylko o dzieciach. Także o polityce, sporcie i codziennych przeżyciach forumowiczek, które są przecież nie tylko mamami (choć właśnie z tego powodu się spotkały), ale także zwykłymi kobietami.

Wirtualne rady
Forum to skarbnica wiedzy praktycznej: prawdziwe matki, prawdziwe dzieci, prawdziwe życie – mówi Agnieszka. Począwszy od ciążowych mdłości aż po pytania o histerię dwulatków – zawsze znajdzie się ktoś, kto problem zna z doświadczenia i chętnie poradzi. Fora tematyczne, o zdrowiu, oszczędzaniu, gotowaniu czy hobby, pozwalają matkom radzić sobie nawzajem we wszystkich problemach.
Z forum dowiedziałam się ciekawostek kulinarnych, np. jak blanszować warzywa – opowiada Antonina. Aneta, założycielka forum „Cesarskie cięcie”, dodaje: – Moja wiedza pozwala mi udzielać porad. Czasem, by znaleźć odpowiedź, muszę sięgnąć do literatury medycznej, więc sama też się rozwijam. Dzięki Anecie i jej forum mamy, które nie urodziły siłami natury, nie czują się osamotnione i zyskują wiele cennych informacji na temat porodu operacyjnego.
Najważniejsza na forach jest różnorodność punktów widzenia, co trafnie podsumowuje Agnieszka: – Przekonałam się, że w dyskusji może wypowiedzieć się kilka osób, a każda ma inne zdanie i każda rację! Swoją rację – popartą własnym doświadczeniem. Okazało się, że moje zdanie nie musi być jedynie słuszne.
Nieocenione są internetowe grupy wsparcia dla rodziców dzieci z podobnymi chorobami, np. refluksem moczowym. Bywają kopalnią informacji o lekarzach, szpitalach i metodach leczenia. Antonina korzystała z takiego forum w trakcie leczenia córeczki. – Dowiedziałam się, że nie jesteśmy same z chorobą. Rady innych mam dotyczące choćby pielęgnacji dziecka, bardzo mi pomogły – mówi.
Jednak wszystkie mamy są zgodne – forum nie zastąpi lekarza. W Internecie można pytać o sposoby na katar, ale nie o diagnozę czy wybór lekarstwa. Dlatego z porad zdrowotnych korzystają tylko w zakresie banalnych dolegliwości, takich jak kolki, a z poważniejszymi chorobami idą do pediatry, zaufanego i sprawdzonego. W Internecie nigdy bowiem nie wiadomo, jaką wiedzą naprawdę dysponuje osoba „po drugiej stronie ekranu”.

Ja w sieci
Sposobem na nawiązanie przyjaźni czy uzyskanie pomocy mogą też być sieciowe pamiętniki, czyli blogi. Zwykle nie są to wyłącznie zapiski o dokonaniach maluchów, a raczej forma uporządkowania własnych przemyśleń i doświadczeń macierzyńskich. Kinga prowadzi taki pamiętnik od niespełna roku. – Mój blog powoduje, że częściej zastanawiam się nad tym, co mam, co osiągnęłam, co czuję, czego pragnę... Podobnie myśli Paula, blogowiczka z nieco dłuższym stażem. – Piszę głównie dla siebie, aby za parę lat móc przeczytać, kim kiedyś byłam. Chciałabym także, aby moja córeczka mogła przeczytać, co jej mama myślała wówczas, gdy ona była zbyt mała, aby móc wszystko zrozumieć.
Dlaczego jednak nie na papierze, w tradycyjnym kajeciku? Bo przez Internet nawiązuje się kontakty – czytelnicy komentują kolejne wpisy i odwiedzając bloga, dołączają do grona znajomych, wspólnie śmieją się z wyczynów malucha czy pocieszają mamę w kłopotach. Tak nie stanie się, jeśli pisze się w zeszycie, do szuflady.
– Na moim blogu zaczął powstawać krąg stałych czytelników, którzy swoje opinie wyrażali w komentarzach. Sama z ciekawości zaczęłam odwiedzać ich strony – opowiada Paula. – Na początku czułam się, jakbym podglądała kogoś przez dziurkę od klucza. Z czasem przywiązałam się do tych pamiętników i teraz staram się czytać je regularnie – dodaje.

I sklep, i biuro
Podstawowa zaleta stron www to możliwość znalezienia w ciągu kilku sekund informacji na dowolny temat. Przydaje się to mamom studentkom, dla których wyjście do uczelnianej biblioteki to wyzwanie. Zarówno Aneta, studentka pielęgniarstwa i mama dwóch chłopców, jak i Kasia, mama trzyletniego Filipa, świeżo upieczona magister prawa, wyszukują w Internecie informacje i teksty potrzebne do nauki. Agnieszka znajduje w sieci najrozmaitsze wiadomości, m.in. o tym co dzieje się w jej mieście. Właśnie dzięki forum „Wrocław”, nie musi polegać tylko na informacjach z gazety. Asia przed urodzeniem dzieci podróżowała po całym świecie – przed każdą kolejną wyprawą szukała informacji w Internecie, który wtedy w Polsce dopiero raczkował. Dziś korzysta między innymi z sieciowych słowników i serwisów informacyjnych.
O Internecie nasze bohaterki mówią, że to „największy hipermarket świata”. Bo sklepy i aukcje internetowe są idealnym miejscem na zakupy dla młodej mamy, opiekującej się w domu maluszkiem. Można tam kupić właściwie wszystko, od grzechotek po wózki, nierzadko po niższych cenach niż w sklepach, a także wygodnie, z dostawą do domu pocztą lub przesyłką kurierską. Asia kupowała kiedyś nawet pieczywo w ten sposób – mieszkanie na wysokim strychu bez windy nie pozwalało jej na wyprawy z dwojgiem malców po większe zakupy.
Większość mam jednak kupuje w sieci raczej zabawki, ubranka i książki, często w serwisach aukcyjnych, gdzie można znaleźć prawdziwe okazje. Tam też można się pozbyć niepotrzebnych już dziecinnych akcesoriów czy ubranek. Antonina większość ciuszków po dzieciach sprzedaje na internetowych aukcjach. Jednak niektóre rzeczy lepiej kupować w prawdziwym sklepie, gdzie można je przymierzyć lub dotknąć. – Przez Internet na pewno nie kupiłabym butów ani dla siebie, ani dla Filipa, bo trzeba je przymierzyć i ocenić na nodze – zastrzega Kasia. Aneta dodaje, że nie zdecydowałaby się na kupno przedmiotu o dużej wartości, np. samochodu.
I jeszcze jedno: praca w systemie zdalnym, z domu. To cudowne rozwiązanie, niewymagające zatrudniania opiekunek czy angażowania babć i rozstawania się z dzieckiem na dużą część dnia. W ten sposób młoda mama może kontynuować karierę zawodową, nie zaniedbując swojej pociechy. Telepraca sprawdza się jednak najlepiej w przypadku wolnych zawodów, gdzie ważny jest jej efekt, a nie miejsce wykonywania.
Antonina, tłumaczka, znajduje zleceniodawców wyłącznie poprzez sieć. – Większość moich klientów znam tylko z e-maili ze zleceniami – mówi. – Praca w domu umożliwia mi poświęcanie dzieciom większej ilości czasu, choćby dzięki temu, że nie tracę cennych godzin na dojazdy do biura przez zatłoczone miasto. Asia dwa razy w życiu pracowała przez Internet, zajmując się prowadzeniem strony www oraz promocją firmy. – Miało to tylko jeden minus: strasznie brakowało mi żywych ludzi – przyznaje. To paradoks: z jednej strony sieć umożliwia kontakty towarzyskie dużo bardziej intensywne niż w rzeczywistości, ale z drugiej może je również ograniczać.

Okno na świat
Świeżo upieczonej mamie, pełnej wątpliwości, często osamotnionej i potrzebującej duchowego wsparcia Internet daje nieograniczone możliwości. – Może być odskocznią od codzienności, wizytą u psychoanalityka, sposobem na odpoczynek, zarabianie czy wydawanie pieniędzy – podsumowuje Kinga, a Aneta dodaje: – To niewątpliwie okno na świat, pod warunkiem jednak, że nie poświęca mu się każdej chwili, a przygoda z siecią nie odbywa się kosztem rodziny (znana jest przecież sprawa matki, której sąd z tego powodu odebrał prawa rodzicielskie).
Internet, choć potrafi pożerać czas, ułatwia też codzienne życie – zakupy w wirtualnych sklepach nie wymagają jazdy autobusem z niemowlakiem w wózku, a praca polega na spędzaniu kilku godzin przed domowym komputerem, kiedy dziecko bawi się pod opieką taty lub babci. Wbrew pozorom również przyjaźnie nawiązane za pośrednictwem sieci nie kończą się z chwilą wyłączenia komputera. Właśnie o tym mają szansę przekonać się bohaterki reportażu, które już postanowiły, że spotkanie w naszej redakcji nie będzie ich ostatnim.

Małgorzata Markowska