Skończyłaś studia i znalazłaś swego księcia. Zaczęłaś świetną pracę, a Książe powiedział sakramentalne „tak”. Wyrobiłaś sobie dobrą pozycję w pracy, zaczynacie z mężem planować potomka. Rodzisz. Masz urlop macierzyński by nacieszyć się dzidziusiem w pełnym wymiarze godzin. Czas płynie. Za szybko? Nagle okazuje się, że musisz wracać do pracy. Twój świat zmienia się w wielki chaos. Zaczynasz szukać. Czego? Raczej, kogo. Opiekunki do dziecka. Chyba, że masz zapewnioną pomoc dziadków, albo znalazłaś super żłobek.
Wiele już napisano na ten temat. Powstają coraz to nowe posty o opiekunkach i ich wymaganiach. W telewizji można zobaczyć nianie, ale w złym świetle. Zdaje się, że taka wersja brutalnej opiekunki lepiej się sprzedaje.
Nikt nie pokazuje drugiej strony medalu. Wymagania i koszty to tylko część problemu. Oczywiście wybierając nianię mamy prawo stawiać wymagania i pytać. Chodzi przecież o największy skarb w naszym życiu. Musimy pamiętać jednak o ważnej sprawie, nie zatrudniamy robotów. Starsze, młode kobiety zajmujące się obcymi dziećmi mają serca.
Wybieramy nianie na podstawie różnych kategorii. Ważne jest by przyszła opiekunka złapała kontakt z naszą pociechą. Dlatego warto aby dziecko zawsze było przy rozmowie z przyszłą nianią. Należy obserwować nawiązującą się więź. Od razu poczujesz, kiedy to będzie ta osoba i Twoje dziecko też to poczuje. Często nasze dzieci nazywają nianie ciocią. Kolejna forma zbliżenia. Nam jest łatwiej zostawić pociechę z przyszywaną ciocią, a i dzieci szybciej się przystosowują.
Ostatnio rozmawiałam z 26 letnią opiekunką – Sylwią. Powiedziała mi, że mimo wszystko mamom jest łatwiej. Zapytałam, dlaczego? „ Bo my nianie musimy wychowywać jak swoje, po pewnym czasie kochamy niemalże jak swoje, a jednak na każdym kroku mamy przypominane, że to nie nasze, Az nadchodzi czas kiedy ze złamanym sercem musimy odejść i nie możemy już przyglądać się kolejny fazom dorastania małego człowieka.” Zrobiło mi się smutno. Opiekunki naprawdę pracują sercem. Przywiązują się do dzieci przez np. 3 lata pracy, a potem muszą odejść. Sylwia powiedziała, że każde z trójki jej byłych podopiecznych ma szczególne miejsce w jej sercu. Zapytałam czy ma kontakt z dziećmi, z którymi pracowała. „Niestety rzadko matki chcą ciągnąć taką „znajomość”, jednak ja staram się pamiętać o sms na urodziny czy na inne ważne okazję. Czasem zadzwonię i zapytam, co słychać, ale do matki, bo dzieci też mocno pewne rzeczy przeżywają, a za nic na świecie nie chciałbym widzieć ich łez.”
Pani Eugenia z pod Warszawy jest emerytką. Dorabia sobie jako niania do niskiej emerytury. „ Moja podopieczna Zosia ma 3 latka i mówi do mnie babciu, nie długo pójdzie do przedszkola a mnie serce się kraje na myśl o rozstaniu.” Dziwię się taka doświadczona osoba, tak sentymentalnie podchodzi do sprawy, więc pytam, dlaczego? „ Kochana na początku starasz się zachować dystans, że tak będzie lepiej i dla ciebie i dziecka. Później nie wiedzieć, kiedy dystans znika.”
Kochane mamy może warto spojrzeć na sprawę inaczej. Powinnyśmy przestać się zastanawiać nad materialną stroną medalu, choć na pewno jest ważna. Musimy czuć się w miarę komfortowo, gdy zostawiamy nasze maleństwo z obcą osobą. Nigdy do końca nie wyeliminujemy strachu czy poczucia winy, ale możemy zminimalizować te uczucia. Pamiętajmy nasze nianie kochają nasze dzieci. Co z tym zrobić? Niektórzy powiedzą, że ukrócić ten sentymentalizm. Ja mówię tak trzymać. Jest udowodnione przez psychologów, że dzieci kochane lepiej sobie radzą w życiu. Dlatego podziękujmy naszym nianiom, że kochają nasze pociechy oraz że dzięki tej miłości dzieciaczki wyrosną na wspaniałych dorosłych ludzi. Pamiętajmy, że wszyscy mamy uczucia dlatego należy rozmawiać, chwalić i ustalać zasady, by nasze opiekunki czuły się doceniane za wykonywaną pracę.
Monika Borowska