Moim zdaniem w byciu rodzicem chodzi o to, żeby być. Po prostu. Szczególnie w tych gorszych chwilach. Być uważnym, budować relację, która stworzy w dziecku obraz kochającego i wspierającego rodzica, na którego można liczyć w każdej sytuacji. To poczucie pozwoli w przyszłości badać świat ze świadomością, że cokolwiek się nie wydarzy, jest osoba, która stanowi azyl. I tą osobą powinieneś być ty - drogi rodzicu. Jak to zrobić?
Nie ma jednej metody. Nie ma magicznego przepisu na zbudowanie więzi z dzieckiem. Jeśli przeczytasz w jakichś poradnikach, że wystarczy spędzać z dzieckiem X godzin dziennie, przytulać Y razy i mowić „kocham cię” Z razy, to… chyba powinnaś wyrzucić tę książkę.
Nie ma i nigdy nie będzie jedynej słusznej recepty na zbudowanie więzi, bo każde dziecko i każdy rodzic jest inny. Są jednak pewne czynniki, które mogą pomóc w zbudowaniu relacji opartej na wzajemnej miłości, akceptacji i szacunku. Zacznijmy jednak od tego, co nauka wie na temat przywiązania.
3 typy więzi wg Bowlby'a
John Bowlby już w połowie lat pięćdziesiątych XX wieku rozpoczął swoje badania na temat przywiązania i więzi między dzieckiem a rodzicem (głównie matką, nie zapominajmy że były to czasy gdzie ojciec głównie zarabiał, a za dom i wychowanie odpowiadała kobieta). Bowlby wyróżnił 3 typy relacji, które wydaje się, że wciąż są aktualne.
Pierwszy to bezpieczny styl przywiązania. Kształtuje się wtedy, gdy matka jest stabilna, jest zdolna do okazywania uczuć, bliskości i miłości. Dziecko w chwili rozłąki z matką poszukuje z nią kontaktu. Gdy opiekun wróci, dziecko jest szczęśliwe, czuje się bezpieczne.
Kolejny styl, to tzw. przywiązanie lękowo-ambiwalentne. Powstaje na skutek pewnej niedostępności matki, najczęściej tej w sferze relacyjnej. Matka może na przykład nie dostrzegać potrzeb dziecka lub na nie nie reagować. Dziecko tym samym nie do końca wie, jakiego zachowania ma się spodziewać po matce. Niechętnie poznaje świat, wykazuje nieufność wobec innych, odczuwa lęk w chwili rozstania z matką, ale jednocześnie przeżywa trudne emocje, gdy matka wraca.
Ostatni rodzaj relacji to unikowy styl przywiązania. Dziecko nie szuka więzi z matką, bo od samego początku odczuwa odrzucenie lub dystans. Konsekwencją takiej sytuacji jest nie tylko późniejsza słaba relacja dziecko-matka, ale i trudności w nawiązywaniu kontaktów z innymi ludźmi.
Twoja relacja z dzieckiem ma wpływ na jego relację ze światem
W tym miejscu chcę się zatrzymać nie na samych stylach przywiązania, ale na konsekwencjach, jakie one niosą. Dobra, bezpieczna relacja z dzieckiem, pozytywnie wpływa na postrzeganie świata. Relacja lękowa lub unikowa może powodować strach, nieufność i niepewność w późniejszych latach życia dziecka. Jak zatem zadbać o prawidłową relację?
Bliskość zaczyna się wcześniej niż myślisz
Początki rodzicielskiej relacji zaczynają się już w okresie prenatalnym. Mówienie do dziecka, śpiewanie, głaskanie brzuszka, pozytywne emocje - to wszystko jest zalążkiem więzi, którą będziecie pielęgnować po narodzeniu się maleństwa. I chociaż doskonale wiem, że w czasie 9 miesięcy ciąży bywa różnie (czasem radość, skowronki i wszechobecna miłość, a potem niemoc, stres, złe samopoczucie), to warto szukać pozytywów i cieszyć się dobrymi momentami.
Bądź. Tylko tyle i aż tyle
Wbrew pozorom budowanie więzi z dzieckiem wcale nie musi być trudne. Czasem wystarczy po prostu być, w jakościowy sposób. Nie wystarczy być obok. Nie chodzi o to, by siedzieć z boku, wpatrując się w ekran TV czy smartfona. Być to znaczy zauważać potrzeby, odpowiadać na nie, poświęcać swój czas i energię, pozwalać na błędy, akceptować je, stanowić bezpieczne wsparcie.
Rodzicielstwo Bliskości
Pomocne pewnie okaże się tu pojęcie Rodzicielstwa Bliskości. Tajemnica dobrej więzi tkwi chyba we wrażliwości rodzica i w tym, czy chce tę więź zbudować i pielęgnować. A owa bliskość to bycie tu i teraz, reagowanie na płacz, niepozwalanie dziecku na to, by samo wypłakiwało się w łóżeczku (do tego jeszcze wrócę), bycie wsparciem i podążanie za potrzebami dziecka, które ewoluują. Początkowo niemowlak potrzebuje dotyku, czułego głosu, miłości i (co oczywiste) jedzenia, snu oraz suchej pieluszki. Potem pojawiają się wyższe potrzeby, takie jak potrzeba akceptacji, przynależności, zrozumienia itd. Na każdym etapie życia dziecka rodzic powinien po prostu być.
Bądź bezpieczną przystanią, do której chce się wracać
Maluch powinien wiedzieć, że może na ciebie liczyć. Zawsze. Nie tylko wtedy, gdy jest słodko. Gdy razem malujecie obrazek, bawicie się klockami, jesteście na wakacjach, czy idziecie za rączkę na spacer. Dziecko powinno wiedzieć, że może liczyć na twoje wsparcie i dobrą energię też wtedy, gdy jest chore, gdy nie zdąży na nocniczek, gdy przewróci się na rowerze, pokłóci z koleżanką, zniszczy wazon, dostanie niedostateczną ocenę w szkole, czy rozstanie się ze swoją sympatią. Bycie z dzieckiem w tych gorszych momentach to sprawdzian z rodzicielstwa. Warto go zdać, bo tym samym budujesz poczucie bezpieczeństwa oraz świadomość własnej wartości.
Budowanie więzi to odpowiadanie na potrzeby dziecka
„Daj się jej wypłakać, to poćwiczy płuca”, „Popłacze i przestanie”, „Popłacze i zaśnie”. Nie znoszę tego typu porad. Nie tylko dlatego, że nie umiałabym swobodnie funkcjonować z myślą, że moje dziecko płacze, a ja na to patrzę, ale i dlatego, że badania dowodzą wprost: długotrwały płacz dziecka może spowodować nieodwracalne zmiany w jego mózgu. Konkretnie chodzi o poziom kortyzolu - hormonu stresu. Maluch, który płacze, najczęściej komunikuje jakąś potrzebę. Jeśli rodzic jej nie zaspokaja, płacz nie milknie. Nasila się za to rozczarowanie i obawa. Taki długotrwały stres u małych dzieci może powodować wzrost ciśnienie krwi w mózgu, zaburzenia rytmu serca, czy nawet zahamowanie rozwoju tkanki nerwowej mózgu. To negatywne konsekwencje dla organizmu. Ale ja widzę tu też aspekt społeczny. Dziecko, które wie, że rodzic i tak nie zareaguje na płacz, traci poczucie bezpieczeństwa, traci przywiązanie, bo po co przywiązywać się do osoby, która nie reaguje? Najbardziej namacalnym przykładem będą chyba relacje pracowników domów dziecka. Tam niemowlęta praktycznie nie płaczą. Po kilku tygodniach czy miesiącach rozumieją, że i tak nikt nie przyjdzie.
Przerażająco smutne? Owszem. Dlatego nigdy nie zgodziłabym się na żadne trening snu. Chodzi o popularną metodę Ferbera, polegającą na odkładaniu dziecka do łóżeczka i niereagowaniu na płacz dopóki dziecko nie zaśnie. Warto pamiętać, że odpowiadanie na potrzebę dziecka buduje poczucie bezpieczeństwa, które wpływa na budowanie więzi.
Sceptycy powiedzą, że „płacz to wymuszanie”. Nie, nie i jeszcze raz nie! Roczniak nie wymusza płaczem wzięcia na ręce, to prosty komunikat i potrzeba bliskości. A starsze dziecko? Ono bada granice, uczy się, że płacząc może osiągną więcej, ale to ty - rodzicu - powinieneś ten płacz umieć stabilizować (choć mam pełną świadomość, że okres buntu dziecka to jazda bez trzymanki).
Wiem, że bycie rodzicem to najtrudniejsze zadanie, jakie kiedykolwiek przyszło mi wykonywać. Ale i najpiękniejsze, najwdzięczniejsze i połączone z plejadą różnych emocji. Wiem też, że budowanie więzi to projekt bez deadline’u. To coś, co nigdy się nie kończy. Nie można powiedzieć: „OK, ja już zbudowałam swoją wieź z dzieckiem. Teraz mogę odpocząć”. Zbudowaną więź trzeba pielęgnować, bo łatwo ją utracić. Z drugiej strony nigdy nie jest za późno na jej odbudowanie.
Materiał powstał z udziałem marki Happy.