Jak wyjaśnić malcowi, skąd się biorą dzieci albo dlaczego mama ma piersi, a tata nie?
Odpowiadamy tylko na to, o co pyta malec. Ale problem w tym, że w jego pytaniach słyszymy więcej, niż było intencją dziecka, zwłaszcza gdy dotyczy to seksu. Sama padłam ofiarą takiego myślenia. Przed Wielkanocą moja córka spytała, co to jest skrobanka. Skąd ona zna takie słowo? Okazało się, że to jej określe nie na jajko, które pokrywa się woskiem i oskrobuje. I tak jest ze wszystkim. Więc jeśli malec pyta, dlaczego mama ma piersi, a tata nie, odpowiadamy prosto: że kobiety różnią się od mężczyzn, albo że: jak urośniesz, to też tak będziesz wyglądać. Gdy pyta, skąd się biorą dzieci – że np. z brzucha. I koniec! Jeśli to nie wystarczy, smyk zada następne pytanie. Ale odpowiadając, dajemy sygnał, że jesteśmy gotowi do rozmowę, pozwalamy też uwolnić się od ciekawości.
Co robić, gdy dziecko zobaczy rodzicielski seks?
Cóż, trzeba spokojnie wyjaśnić, że rodzice czasem takie rzeczy robią, bo się kochają, i że przy tym wydają różne dźwięki. Lepiej jednak przewidzieć to, że malec może ich podejrzeć, wcześniej zacząć zamykać drzwi do sypialni, uczulić dzieci, by pukały. Umówić się, że np. w niedzielę nie opuszczają swoich pokoi, dopóki rodzice nie wstaną. A gdy już smyk zobaczy...
Są rodzice, którzy chodzą nago po domu, zachęcając do tego swoje dzieci.
Rodzice mogą chodzić na golasa, ale powinni pamiętać o tym, że dla dziecka dom i świat poza nim to jedno. Nie musi wiedzieć, że to, co obowiązuje w domu, nie dotyczy tego, co na zewnątrz. Dlatego trzeba mu to powiedzieć i... przypominać. Że nie paraduje się nago, gdy w domu są goście albo gdy idzie się do kolegi na noc. To trudne, bo jak dziecku wytłumaczyć, że w domu robi się jedno, a poza nim coś innego? Malec może sobie z tym nie poradzić.
Przecież rodzice chcą, by ich dziecko się nie wstydziło.
Ależ nie chodzi mi o to, by smyk wstydził się swojego ciała, ani też o to, by rodzicie wstydzili się przed dzieckiem. Malec powinien tylko poznać zasady intymności. Że należy przestrzegać ich wobec innych, a inni muszą przestrzegać ich wobec niego. Rodzice mogą pokazać dziecku, że nie wstydzą się swojego ciała, ale że to ciało ma strefy – nazwijmy je skarbami – które zachowuje się na specjalne okazje, pokazuje tylko nielicznym, np. żona mężowi, lekarzowi, dziec ko rodzicom, którzy je pielęgnują. Przy okazji warto mówić, że nikt oprócz samego dziecka i wymienionych osób nie może ich dotykać ani tego żądać. Nikt! Ani starszy brat, kolega, ani przyjaciel domu. Te skarby są cenne jak skarbiec w bajkach.
Jak nazywać okolice intymne?
Można powiedzieć, jak naprawdę się nazywają, ale nie trzeba tych nazw używać. Proponuję siusiak, siuśka. Zależy, czy dziecko chce wiedzieć, jak nazy wa się miejsce, którym siusia, czy pyta o szczegóły anatomiczne. Wtedy warto sięgnąć po książkę o budowie ciała. Pokazać jelita, genitalia... Siusiak jest częścią ciała jak każde inne, nie traktujmy go jak coś osobnego.
Niektórzy kąpią się z dziećmi. Kiedy z tego zrezygnować?
Gdy widzimy, że wspólne pluskanie wzbudza nadmierną ciekawość albo kiedy dziecko jest zażenowane, wstydzi się.
A co zrobić, gdy smyk zechce dotknąć ojcowskiego penisa?
Trzeba powiedzieć: „To moje, tego się nie rusza”. Ale wtedy malec może spytać, dlaczego rodzic dotyka jego intymnych części. Dotyka, bo dziecko nie umie jeszcze się samo umyć. Można wtedy zachęcić smyka do samodzielności w trzymaniu higieny.
Trudny temat – masturbacja dziecka. Jak się zachować?
Problem nie dotyczy tylko dzieci w wieku szkolnym. Masturbują się też przedszkolaki. Odkrywają, że dotykanie okolic intymnych jest przyjemne i to inaczej niż głaskanie pleców. I to jest przyjemność, którą można dawkować sobie wtedy, kiedy się chce. Bywa to kuszące wtedy, gdy smyk nie radzi sobie z emocjami, gdy się nudzi... Jeśli rodzic zorientuje się, z jakiego powodu smyk się dotyka, powinien odwrócić jego uwagę, ale też pokazać, że emocje można rozładować, przytulając się do misia czy mamy, a nudę rozpędzi wspólna zabawa. Nie pomoże mówienie, że to złe. Bo zamiast przestać, malec będzie masturbować się w ukryciu. Trudno zaakceptować to, że nasze dziecko się masturbuje. Jeśli tak, to taki rodzic ma problem z wyobraźnią, bo patrzy na dziecko przez swoje doświadczenia. Myśli, że malec robi to z tych samych powodów, co dorosły. A to tylko sposób na wyciszenie emocji, dostarczenie sobie bodźców. To nie znaczy, że dziecko jest złe.
Porady udzieliła psycholog dr Julita Wojciechowska
Jak poruszać z dzieckiem trudne tematy? Porozmawiaj o tym na forum Polki.pl