Co się dzieje?
W pierwszych miesiącach życia płacz jest jedynym dostępnym sposobem porozumiewania się z otoczeniem – w ten sposób mały człowiek może powiedzieć, że coś go boli, swędzi, jest mu zimno, chce jeść, boi się... Gorzej, że czasem płacze nie wiadomo dlaczego. Jesteś zmęczona ciągłym noszeniem, kołysaniem, które na domiar złego nie skutkuje. Nie rozumiesz, o co chodzi – uspokajasz i tulisz, nie wiedząc, czy to odpowiada maluszkowi. Możliwe, że twoje dziecko w tej chwili też tego nie wie!
Według niektórych teorii płaczące w ten sposób niemowlę być może odreagowuje stres związany z trudnym porodem (przez cesarskie cięcie lub naturalnym, ale długim). Przyczyną mogą być również stresy przeżywane przez mamę w okresie ciąży. Ale dzieci, których mamy przeżyły ten czas w błogim spokoju i rodziły bez powikłań, też potrafią płakać w najlepsze!
Winą można obarczać także niedojrzały układ nerwowy dziecka. Kiedy ze wszystkich stron przez cały dzień wciąż atakują bodźce – dźwięki, barwy, zapachy – maluch czuje się coraz bardziej zmęczony, a nie potrafi wyłączyć się i odpocząć. Płacz może być więc w takim wypadku wyrazem zmęczenia i bezradności wobec ogromu otaczającego świata. Po upływie trzech, czasem czterech lub pięciu miesięcy, dzieci zaczynają lepiej sobie z tym wszystkim radzić.
Półroczne niemowlę płacze już wyraźnie mniej. Ale krzyk nadal pozostaje podstawowym sposobem na wyrażenie niezadowolenia, lęku i bólu. Dziecko płacze, bo podszedł ktoś obcy, bo chce chrupkę, nie chce zupki. Robi to, kiedy jest senne i prawie zawsze, gdy przebudzi się w nocy. Tak naprawdę jego płacz rozlega się często – tyle że łatwiej rozpoznać jego powód. I łatwiej ci maleństwo utulić lub zabawić.
Nie pozwól się wypłakać
Krzyczące dziecko daje znać, że potrzebuje pomocy. Nie wierz teoriom, że ono „musi się wypłakać”, „ćwiczy płuca”, „wymusza zainteresowanie”. Psychologowie twierdzą, że maluszki zostawiane same, wyrastają na ludzi, którzy nie umieją prosić o pomoc – bo brak reakcji na jego płacz to dla dziecka sygnał, że pomocy nie otrzyma. Niemowlęta, których mamy szybko reagują na łzy, są mniej płaczliwe, gdy podrosną.
Nie zostawiaj malca płaczącego dłużej niż dziesięć minut, i tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy sama czujesz, że już nie dajesz rady. W trudnych chwilach pamiętaj, że płaczliwe dziecko wcale nie musi wyrosnąć na marudne czy nadpobudliwe. Mały płaczek domaga się ciągłej obecności rodziców, ich czułości i pomocy, dzięki czemu może poczuć się na świecie bezpiecznie i „przetestować” różne techniki wyciszania się.
Jak mu pomóc?
...czyli niekonwencjonalne sposoby uspokajania płaczących niemowląt:
1. Owiń je ciasno. Gdy maluch płacze, wymachuje rączkami i nóżkami, co wprawia go w jeszcze większy niepokój. Jeśli go otulisz, poczuje się bezpieczny, bo ciepły „kokon” przypomina łono mamy.
2. Pokołysz. Kiedy dziecko było u ciebie w brzuchu, kołysał je rytm twych kroków. Bujaj je w kołysce, ramionach, wózku, na bujanym fotelu.
3. Włóż do nosidełka lub chusty. Daje to efekt spowijania i kołysania równocześnie. Malec czuje twoje ciepło, bicie serca, słyszy twój głos.
4. Pomasuj. Masaż rozluźnia mięśnie i stymuluje wydzielanie endorfiny – hormonu, który pomaga opanować ból i zmniejsza stres.
5. Dotknij policzka. Pogłaszcz delikatnie jednym palcem buzię dziecka, z góry na dół. Maluch ucichnie, by lepiej „wsłuchać się” w nowe doznanie. Gdy będziesz głaskała buzię od czoła, przez powieki i policzek, dziecko zamknie oczka. Jeśli jest zmęczone, może zaśnie.
6. Wykąp w ciepłej wodzie. Kąpiel rozluźnia i poprawia krążenie. A po niej chce się spać!
7. Pohałasuj. Monotonne niskie dźwięki przypominają dziecku czas sprzed narodzin, gdy towarzyszyły mu odgłosy pracy jelit, szum krwi mamy. Teraz włączaj mu suszarkę, pralkę lub odkurzacz.
8. Połóż je na chwilę. Jeśli masz ochotę wyskoczyć przez okno, a dziecko wciąż krzyczy, odłóż je (na krótko!). Może samo się uspokoi. Wystarczy 5-10 minut. Ochłoń też sama. Jeśli płacz nie ucichnie, połóż się na swoim łóżku obok malucha. Niech czuje, że chcesz być przy nim.
9. Wypróbuj delikatne „uspokajacze”. Mogą to być herbatki (np. Hipp) lub środki homeopatyczne (Viburcol, Pasiflora Dagomed).
Magdalena Strzałkowska