Na pewno nieraz zdarzy ci się usłyszeć: „Nie noś go tyle, bo się przyzwyczai i nie da ci spokoju”, „Zostaw w łóżeczku, niech sama zaśnie”, „Jak się wypłacze, to się uspokoi”, „Przestań ją tak ciągle karmić, ona cię terroryzuje”.
To niemądre stwierdzenia i nie warto przywiązywać do nich wagi. Dlaczego?
Płaczę, bo chcę ci coś powiedzieć
Krzyk i łzy dla twojego nowo narodzonego maluszka będą z początku jedynym sposobem porozumiewania się ze światem i oznajmiania mu swoich potrzeb. Noworodek płacze, gdy chce mu się jeść albo pić, boli go brzuszek (bo np. ma kolkę), przestraszył się albo po prostu bardzo, ale to bardzo pragnie poczuć ciepło maminego ciała, usłyszeć kojące bicie jej serca. Nie zawsze i nie od razu będziesz umiała rozpoznać, dlaczego twoje dziecko płacze. Ale jeżeli weźmiesz je na ręce i przytulisz, ono będzie czuło, że chcesz zaradzić jego kłopotom. Maleńkie niemowlę nie potrafi czekać. Pięć minut, gdy kąpiesz się czy robisz kolację, to dla niego niemal wieczność! I nie zrozumie, jeśli nie przyjdziesz ukoić go od razu. To z jego strony wcale nie manipulacja, a z twojej – jeśli pobiegniesz szybko – zbędne „rozpieszczanie”. Maluch naprawdę potrzebuje twojej bliskości i dotyku – teraz, zaraz!
Po prostu mnie mocno kochaj
Fakt, iż zwracasz uwagę na potrzeby swojego dziecka i starasz się je zaspokajać, to dla niego najważniejszy sygnał świadczący o tym, że jest dla ciebie ważny (nawet noworodek to czuje!). Przecież wiesz, że głód i pragnienie to nie jedyne potrzeby małego człowieka. Aby prawidłowo się rozwijać, musi mieć też zaspokojoną potrzebę bycia kochanym!
Nie bez powodu badania psychologów pokazują, iż maluchy z domów dziecka – opuszczone, których wołaniem nikt się specjalnie nie interesuje – rozwijają się gorzej, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie oraz umysłowo. Owszem, dziecko, na którego płacz nikt nie reaguje, w końcu się uspokaja. Ale to najgorszy rodzaj uspokojenia, jaki można sobie wyobrazić. Ono się uspokaja z rezygnacji... Dostrzega, że nie ma po co płakać – nikt nie przyjdzie, bo nikogo jego płacz nie obchodzi. Zdrowy, kochany noworodek krzyczy wniebogłosy, bo wie, że mama pospieszy na ratunek. Jeśli go nie utulisz, w końcu zaśnie zmęczony płaczem. Ale czy wiesz, co w tym czasie przeżywa? Czuje się odrzucony i zbędny. U ciebie w ramionach zaś wie, że jest bezpieczny i kochany. To poczucie to jedna z najważniejszych rzeczy dla prawidłowego rozwoju twojego maleństwa.
Niełatwe miłości początki
W pierwszych tygodniach po narodzinach może ci być trudno. Maluszek pewnie będzie chciał być cały czas przy piersi, na rękach. I możesz mieć poczucie, że jedyne, co robisz, to go kołyszesz, nosisz, karmisz, nie mając czasu na nic innego. Nawet na zjedzenie obiadu czy wzięcie prysznica! Tak będzie tylko w pierwszych miesiącach. Noworodek czuje się częścią mamy i chce być blisko niej. Nie odmawiaj mu tego.
Dzięki tobie będzie spokojniejsze
Karmiłaś maleństwo przed kwadransem, a ono znowu płacze? Trudno, tak w pierwszych tygodniach po porodzie bywa. Przytul je i pokołysz, może po prostu chce znowu pobyć blisko ciebie. Nie daj sobie wmówić, że nosząc maluszka, wychowasz małego tyrana. I nie myśl, że jeśli będziesz często go tulić, to on już na twoich rękach zostanie na całe lata. Jest wręcz odwrotnie! Czy wiesz, że dzieci w początkach życia często noszone, „zaopiekowane”, potem mniej płaczą i są spokojniejsze?
Poza tym już niedługo maluch zacznie coraz bardziej interesować się światem, potem raczkować i wstawać. A wtedy jego potrzeba poznawania otoczenia będzie tak wielka, że z pewnością nie uda ci się utrzymać go na swoich kolanach. I jeszcze zatęsknisz za czasami, kiedy tak bardzo chciał się do ciebie tulić.
Mama dobra nie znaczy idealna
Jest i druga strona medalu. Żadna mama nie jest w stanie non stop reagować na wszystkie potrzeby dziecka i w stu procentach odczytywać sygnały, jakie ono wysyła. Nie ma rodziców idealnych, niech tylko będą „wystarczająco” dobrzy. Tacy, którzy starają się spełniać potrzeby malca i są mu oddani.
Nie panikuj, jeśli dziecko czasem na ciebie zaczeka. Zadręczając się wyrzutami sumienia, jemu nie pomożesz, a sobie zaszkodzisz. Malec stopniowo będzie się uczył czekania i przeżywania także takich emocji, jak smutek. Gdy skończy 3–4 miesiące, nie musisz już od razu biec z łazienki, jeśli zapłacze. Możesz do niego mówić – słysząc twój głos, będzie wiedział, że jesteś blisko. W ten sposób masz szansę wychować szczęśliwe, radosne dziecko.
Chodź na rączki, słoneczko
Noworodek lubi być blisko mamy. W końcu przez dziewięć miesięcy byliście jednością! Dlatego tak mu dobrze u ciebie na rękach. Jak go nosić? Wypróbuj różne pozycje. Sprawdź, która wam obojgu najbardziej odpowiada:
1. Kołyska. Dziecko leży na twoim przedramieniu lub pleckami opiera się o twoją klatkę piersiową, dłonią podtrzymujesz mu pupę i nóżki, drugą ręką trzymasz go z przodu.
2. Przodem do świata. Maluch opiera się o ciebie pleckami, jedną rękę wkładasz pomiędzy jego nóżki i podtrzymujesz jednocześnie brzuszek, główka dziecka spoczywa w zgięciu drugiej ręki.
3. Na ramieniu. Pozycja dobra po karmieniu, aby maluszkowi odbiło się powietrze. Trzymasz dziecko pionowo, główkę ma na twoim ramieniu, jedną ręką podtrzymujesz mu pupę, drugą – plecki i kark.
4. Hop, do góry. Trzymasz malca przodem do siebie, podtrzymując pod paszkami i jednocześnie zabezpieczając główkę. W tej pozycji możesz z nim „porozmawiać”.
Rośnie mądrzejsze
Naukowcy twierdzą, że noszenie i kołysanie wpływa korzystnie na pracę mózgu. Badano grupę niemowląt w wieku od 3 do 13 miesięcy. Eksperyment wykazał, że maluchy dużo kołysane szybciej się uczą: siadać, raczkować, chodzić. Warto więc maluszka nosić na rękach, bujać w ramionach, a potem... kupić mu np. huśtawkę. W innych badaniach zaobserwowano z kolei, że noworodki łatwiej się uspokajają, gdy są kołysane ruchami pionowymi. Zapewne dzieje się tak, gdyż dziecko przyzwyczaja się do tego typu stymulacji w ostatnim trymestrze ciąży, kiedy, ustawione główką w dół, jest poddawane takim ruchom, gdy mama np. chodzi.