Chciał - nie chciał wybieramy się z dzieckiem na zapowiedzianą imprezę. Zaproszenie ma często charakter pisemny. Wszak żyjemy w świecie kultury pisanej - trudno zaprzeczyć. Jubilat z rodzicami zaprasza gości do małego boxu, w którym czeka hostessa, mająca spędzić z dziećmi 2-3 godziny. Lokal jest klimatyzowany. To na ogół dobrze ponieważ, w innym wypadku biedne dzieci podusiłyby się. Niestety nieraz jest tam nawet za zimno. Rodzice się nie mieszczą w pokoiku. Mogą zatem zamówić coś w barze obok, albo "wyrwać się" gdzieś na dwie godziny.
Impreza tego typu ma kilka zalet. Niewątpliwie nie trzeba sprzątać w domu przed i po imprezie. Nie wymaga od rodziny jubilata specjalnych przygotowań. To, że jest ciasno to nic, zważywszy, że i nasze mieszkania na ogół nie są zbyt obszerne. Nie trzeba się organizować, lokal gastronomiczny zadba o wszystko. Koszty imprezy tego typu są stosunkowo niskie.
Niestety są i wady imprezy tego typu. Jest pozbawiona klimatu. Trudno o jego stworzenie w małym ciasnym boxie, gdy jedni uczestnicy jeszcze tam są, inni już czekają na swoją kolej. A jeśli nawet dzieci poczułyby się dobrze i chciałyby jeszcze trochę się pobawić to, czy jest to możliwe? Jest i pytanie o wartości odżywcze produktów spożywanych przez dzieci w lokalu. Jest i inna kwestia. Na pewno to higienicznie, posługiwać się papierowym talerzykiem, styropianowym kubeczkiem i plastikowymi łyżeczkami i widelczykami. Ale czy z plastiku, kartonu i z porcelany, czy choćby z fajansu smakuje tak samo? Nie do końca można poczuć się swobodnie. A kto zna małe dzieci wie, że nie lubią siedzieć przy stole, a jeśli już, to tylko przez chwilę. Potem pragną poruszać się, usiąść na dywanie, albo się na nim nawet położyć. Tego typu zachowania możliwe są tylko w warunkach domowych.
Zwolennicy powiedzą pewnie, że to dobra wprawka do życia w świecie, w którym naszym dzieciom przyjdzie egzystować. Pewnie prawda to, ale czy wszyscy muszą być tak równo wycięci z tego komercyjnego kartonu, styropianu i plastiku, muszą się tym zachwycić i ulec modzie łatwości i super praktycyzmu? Czy w warunkach domowych nie można urządzić przedszkolakowi i jego gościom skromnej uroczystości z dobrą sałatką, prostym ciastem domowego wypieku, owocami i choćby herbatką? Czy nie stać nas na wymyślenie trzech konkursów, które rozpalą w dzieciach emocje? Czy w końcu nie jest to dla nas rodziców fascynujące popatrzeć, jak nasza pociecha bawi się spontanicznie ze swoimi przedszkolnymi, czy sąsiedzkimi dziećmi? Jeśli to dla nas zbyt duży wysiłek, to oczywiście możemy uczynić, co nam się podoba. Ale czy wtedy czegoś nie przeoczymy, nie stracimy?
Andrzej Ładyżyński
Rodzicielska www
Rodzicielska www