Telewizja a rozwój dziecka

W dzisiejszych czasach odbiornik telewizyjny nie jest już żadnym luksusem - w niemal każdym domu zajmuje centralne miejsce. Często jego szum słychać od świtu do nocy, a my uświadamiamy sobie, jak nieodłączną jest nieodłączną jest częścią naszego...
/ 28.05.2008 14:16
W dzisiejszych czasach odbiornik telewizyjny nie jest już żadnym luksusem - w niemal każdym domu zajmuje centralne miejsce. Często jego szum słychać od świtu do nocy, a my uświadamiamy sobie, jak nieodłączną jest częścią naszego życia, gdy na moment zabraknie prądu. Nastaje wszechogarniająca cisza, i… nie wiemy, co ze sobą zrobić.

Trudno się dziwić, że i dzieci już od najmłodszych lat spędzają po kilka godzin dziennie przed ekranami – biorą wszak przykład ze swoich rodziców, którzy są dla nich pierwszymi autorytetami i wzorcem postępowania. Mama prasuje i ogląda serial? Tata czyta gazetę, zerkając jednym okiem w telewizor? Prawdopodobieństwo duże, że wkrótce i dziecko zacznie odrabiać lekcje przy włączonym odbiorniku.Telewizja a rozwój dziecka TT

Środki audiowizualne są dużym złodziejem czasu. Bywają jednak dni, gdy po wielu godzinach pracy nie mamy sił na nic. Telewizja wydaje się wówczas jedyną oazą spokoju – bajka pochłania naszą pociechę, a my mamy chwilę potrzebnego odpoczynku. Problem zaczyna się pojawiać, gdy za każdym razem, kiedy jesteśmy zmęczeni, włączamy dziecku jakiś program telewizyjny. „Jest różnica pomiędzy traktowaniem telewizji jak opiekunkę do dziecka, a jak narzędzie stymulujące rozwój. Liczy się, jak podchodzi do oglądania telewizji sam rodzic”, twierdzi dr Ross Deuchar, wykładający na Uniwersytecie Strathclyde, i nie mogę nie przyznać mu racji.
Gdy nastolatek zaczyna sprawiać problemy wychowawcze, winimy wszystkich dookoła. Szkołę, rówieśników i… przemoc, jaka występuje w telewizji czy grach komputerowych. Zapominamy jednak o roli rodziców, którzy od najmłodszych lat powinni dzieciom towarzyszyć w poznawaniu świata – roli aktywnej, wspierającej i wyjaśniającej.

Statystyczny Polak ogląda telewizję około 4 godzin dziennie. W dobie popularności internetu wiele dzieci spędza dodatkowo kilka godzin przed komputerami.
Jak więc nauczyć dziecko umiejętności wyboru właściwych programów? Jak chronić je przed przemocą, wulgaryzmami czy erotyką w środkach masowego przekazu? Zabraniać, czy też pozwalać najmłodszym w jakimś stopniu decydować, co chcą oglądnąć? Amerykański psycholog, Brian Young, widzi duże niebezpieczeństwo przed wprowadzaniem ciągłych zakazów czy nadmiernym kontrolowaniem dzieci – prędzej czy później, jeśli nie w domu, to u przyjaciół spotkają się one z niewłaściwymi treściami czy obrazami. Może więc powinniśmy uczyć najmłodszych bronić się przed tzw. „molestowaniem audiowizualnym”, tak by dzieci same unikały programów, które burzą ich spokój czy budzą w nich poczucie winy?

Media odgrywają wszak pozytywną rolę:
  • uczą tolerancji i empatii;
  • wzbudzają ciekawość i zainteresowanie światem;
  • pokazują, jak sobie radzić z trudnościami oraz kłopotami;
  • promują wartości rodzinne;
  • kształtują kierunek zainteresowań;
  • przygotowują najmłodszych do wkroczenia w świat dorosłych;
  • uczą poprzez zabawę;
  • rozwijają pamięć, koncentrację i wyobraźnię.
Także występujące w niejednej bajce okropności mają swoje uzasadnienie – przygotowują dzieci na spotkanie z rzeczywistością, która daleka jest od przesłodzonych historii o pięknej królewnie czekającej na księcia. Niestety, już w piaskownicy czy przedszkolu dzieci spotykają się z agresją słownąTelewizja a rozwój dziecka TT i przemocą, a wraz z wejściem w wiek szkolny nasze pociechy zaczynają dostrzegać, że „sprawiedliwość niejedno ma imię”. Właśnie dzięki prezentowanym w mediach różnym punktom widzenia świata, najmłodsi mają szansę poznać jasną i ciemną stronę życia. Ciągłe ograniczenia i staranny dobór programów (często według naszych upodobań) mogą zahamować rozwój dziecka, przez co stracą one szansę na zdobycie krytycznego dystansu do świata kreowanego przez telewizję czy prasę. Rolą rodziców jest wspierać, nie wprowadzać zakaz za zakazem.
Francuski psychoterapeuta, Serge Tisseron, w swojej książce „Dziecko w świecie obrazów”, tłumaczy, jak najmłodsi stopniowo, już od urodzenia, wkraczają w świat obrazów, a także wyjaśnia, w jaki sposób rodzice powinni towarzyszyć dzieciom w poszczególnych etapach kształtowania świadomego i krytycznego odbioru różnych przekazów. Zwraca uwagę, by nie tłumaczyć, że „to program dla dorosłych” (takie stwierdzenie rozbudzi jedynie niepotrzebną ciekawość), a wyjaśniać rzeczowo, dlaczego nie chcemy, by oglądali dany film czy bajkę. Tisseron podkreśla, jak ważna jest obecność i postawa rodzica, który poprzez wspólną zabawę (rysowanie, opisywanie zdjęć czy czytanie), uczy dziecko rozróżniać świat obrazów od rzeczywistości. Należy wciąż pamiętać, „aby rodzina nie była święcie przekonana, że jej wizja świata, historii, życia rodzinnego jest jedynie słuszna, czyli jedynie możliwa”. Programy w telewizji układają ludzie, których poglądy mogą być sprzeczne z naszymi – nie oznacza to jednak, że odmienne upodobania są zawsze złe, i przed nimi należy chronić dzieci.

Czy bać się nadmiaru przemocy w telewizji? Głosy są podzielone. Dzieci uczą się świata poprzez naśladownictwo, i jak wszyscy są podatni na manipulację. Według Tisserona „determinująca dla późniejszych zachowań jest nie przemoc, którą dzieci widzą w telewizji czy w życiu, lecz ta, której sami doświadczają” – wciąż, przemoc w telewizji zwiększa ilość zachowań agresywnych, czyni przemoc czymś powszechnym oraz budzi lęk, że sami staniemy się jej ofiarami.
Istotne jest, czy otoczenie wzmacnia, czy też odrzuca ekranowe wzorce.
Warto więc uczyć dziecko wrażliwości na świat. Chronić je przed nieodpowiednimi dla ich wieku treściami. Interesować się czasopismami, grami i filmami, które pasjonują najmłodszych. Przede wszystkim zaś rozmawiać.

Dziecko, które bezmyślnie przeskakuje z kanału na kanał wysyła rodzicom czytelną wskazówkę: nie mam nic ciekawszego do roboty! Warto więc pomyśleć nad uatrakcyjnieniem wolnego czasu najmłodszych, proponując inne formy aktywności (np. o charakterze edukacyjnym i sportowym: zabawy ruchowe, zajęcia plastyczne, wspólne spacery czy gotowanie).
Rodzic powinien widzieć, jakie programy dziecko ogląda, czy też w jaką grę gra – jeśli komputer i telewizor znajdują się poza zasięgiem naszego wzroku (przykładowo w pokoju dziecka), nTelewizja a rozwój dziecka TTie kontrolujemy czasu spędzanego przed ekranem, ani czym tak naprawdę najmłodsi interesują się w danym momencie.

Telewizja nie powinna nam towarzyszyć przy każdej czynności – podczas wspólnych posiłków czy towarzyskich spotkań szum odbiornika w tle przeszkadza i rozprasza, zakłócając rodzinną integrację.

Powinniśmy zwracać uwagę na umieszczane przy programach znaczki, które są czytelną wskazówką, dla osób w jakim wieku przekazywane treści są odpowiednie, i konsekwentnie przestrzegać wprowadzonych przez producentów ograniczeń.
Jeśli najmłodsi oglądają telewizję, rodzic nie powinien być obecny gdzieś „w tle”, ale zawsze blisko, by móc wyjaśnić wątpliwości czy pomóc dziecku zrozumieć treść.
Kiedy w którejś ze scen pojawi się przemoc, zawsze można skomentować agresję na ekranie, sugerując inne możliwe rozwiązanie konfliktu.
Rodzice powinni razem z dziećmi ustalić, ile godzin w tygodniu każdy może spędzić przed telewizorem i przestrzegać grafiku.

Warto też zwrócić uwagę na fakt, że najwięcej telewizji oglądają te dzieci, których rodzice sami wciąż wpatrują się w szklany ekran. Jeśli częściej będziemy spędzać czas z książką w ręce lub aktywnie poza domem, wkrótce dzieci zaczną brać z nas przykład… i za jakiś czas zacznie nas jedynie zastanawiać, czy na pewno potrzebny nam jest zbędny, nieużywany odbiornik telewizyjny.

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA