Szczęśliwe dziecko

Jeśli twój maluch czuje, że jest kochany, do pełni szczęścia nie brakuje mu nawet gwiazdki z nieba. To kapitał na całe życie.
/ 07.08.2006 14:37

Nie jesteś ideałem? To dobrze! Twój maluszek absolutnie tego nie potrzebuje. Wystarczy, że kochasz go takim, jakim jest i że razem cieszycie się życiem.

Gdzie jestem?
Wbrew temu, co myślą niektórzy dorośli, nie tak łatwo być dzieckiem. Po dziewięciu miesiącach fikania w brzuchu mamy maluszek trafia na świat, który jest dziwny i nieznany. A sposób, w jaki opuszcza swoje schronienie, nie należy do najłatwiejszych.
Mały, kompletnie „zielony” człowieczek nie ma jednak czasu na leniuchowanie – musi nauczyć się funkcjonowania w nowej sytuacji. Nie jest mu lekko: nie zawsze może porozumieć się z otoczeniem, a wokół niego dzieje się mnóstwo rzeczy, których nie pojmuje i na które nie ma wpływu... Frustrujące, prawda? Ale także pasjonujące! Dziecko, które czuje, że jest kochane, odkrywa świat z wielką przyjemnością. Czuje się w nim bezpiecznie.

Bądź przy mnie
Mniej więcej przez pierwsze pół roku twój maluszek nie wie, że on to on, a ty to ty. Dla niego jesteście jednością. Bardzo cię potrzebuje. Dlatego nie słuchaj ciotek i sąsiadek, które straszą, że niemowlę łatwo rozpuścić, nosząc je na rękach albo biegnąc do niego na każde zawołanie. To nieprawda. Tak małe dziecko nie potrafi jeszcze manipulować otoczeniem (uczy się tego w drugiej połowie pierwszego roku), a kontakt z najbliższą osobą jest mu po prostu potrzebny do szczęścia.
Jeśli dziecko płacze, to znaczy, że ciebie potrzebuje. Niekoniecznie dlatego, że ma mokro albo jest głodne. Być może chce się po prostu przytulić, a przecież to także jest ważne.
Gdy reagujesz na jego potrzeby, dajesz mu jednocześnie komunikaty: „Jestem przy tobie”, „Masz wpływ na to, co się dzieje”, „Chcę ci pomóc”.
Wszystko to zaprocentuje w przyszłości poczuciem bezpieczeństwa i własnej wartości, zaufaniem do siebie i świata, umiejętnością kochania.
Oczywiście nie o to chodzi, żebyś nie zdejmowała maleństwa z rąk nawet na chwilę, zresztą ono także potrzebuje czasu na zajęcie się swoimi sprawami („O, jaki ładny obrazek na ścianie!”, „Hmmm, to chyba moja nóżka”). Rzecz w tym, żebyś była blisko niego, kiedy cię potrzebuje. By mogło czuć twój dotyk i zapach twojego ciała, by słyszało bicie twego serca. Zamiast nosić dziecko, możesz położyć się blisko niego albo wziąć je w ramiona i usiąść wygodnie w fotelu. Przytulaj, dotykaj i głaszcz swoje maleństwo jak najczęściej: podczas przewijania, kąpieli, karmienia, a także ot tak, bez powodu. Prawda, że pięknie ziewa? A jak zabawnie marszczy nosek! A jego stópki – pulchniutkie i ciepłe – są stworzone do głaskania!
Nie jesteś automatem, więc masz prawo być zmęczona, rozdrażniona, zniecierpliwiona. Jeśli masz dość, zostaw maleństwo pod opieką taty czy babci i odpocznij, wyjdź na spacer albo zajmij się sobą. Fakt, że masz ochotę pobyć czasem sama, nie oznacza przecież, że go nie kochasz.

Bawmy się, mamo
Jest mnóstwo sposobów na to, żeby sprawić przyjemność oseskowi. Wystarczy, że będziesz powtarzać jakieś słowo, np. „grrrruszka”, albo recytować proste wierszyki, by na jego buzi pojawił się szeroki uśmiech. Przypomnij sobie stare, dobre zabawy, takie
jak „Kaszka sroczkę warzyła” czy „Idzie raczek nieboraczek”. Małe dzieci je uwielbiają! Śpiewaj, nawet jeśli nie wychodzi ci to najlepiej. Pozwól dziecku inicjować zabawy i wyznaczać moment, kiedy nie ma już na nie ochoty. Starszego maluszka angażuj w swoje zajęcia. Już dwu-, trzymiesięczny niemowlak może – rozparty wygodnie na leżaczku – obserwować, jak gotujesz zupę albo ścierasz kurze. Jeśli w dodatku będziesz mu opowiadać, co właśnie robisz, spędzi czas naprawdę atrakcyjnie i będzie się czuł ważnym uczestnikiem domowego życia. Nie skazuj malca na długie samotne godziny spędzone w kojcu albo łóżeczku. Nawet jeśli obok pełno najpiękniejszych zabawek, i tak ciekawsze jest wszystko to, co dzieje się wokół: rozmowa w drugim pokoju, wizyta sąsiada...
Pozwól dziecku na samodzielność. Nie zabraniaj mu pełzania po podłodze, dotykania różnych przedmiotów. Twoja nadmierna ostrożność może sprawić, że stanie się bierne, niepewne siebie i pozbawione inicjatywy. Dla bezpieczeństwa usuń z jego zasięgu wszystko, co stanowi zagrożenie: od drobiazgów, które może połknąć, po ciężary, które mogą się na malca przewrócić.
Stosuj zakazy, ale nie ograniczaj nadmiernie swobody małemu odkrywcy. Dziecko ma naturalną potrzebę sprawdzania, badania, eksperymentowania, ale tę ciekawość łatwo stłumić ciągłym: zostaw, nie ruszaj, nie wolno. Bądź jednak czujna: to, co potrafi wymyślić małe dziecko, nie przyszłoby do głowy nawet najbardziej kreatywnym scenarzystom filmowym.

Auć! Zabolało!
Nie da się uchronić dziecka przed wszystkim, co je może smucić albo frustrować. Gdy jednak będzie miało oparcie w rodzicach, poradzi sobie także z przykrymi emocjami.
Jeśli na przykład malec uderzy się i zacznie płakać, nie mów: „No przecież nic się nie stało”, bo przecież się stało: uderzył się i czuje ból. Zaprzeczając temu, niechcący dajesz mu do zrozumienia, że jego uczucia się nie liczą. Gdy zdarzy się coś takiego, przytul dziecko, podmuchaj na palec czy kolanko. Gdy jest złe albo przestraszone, możesz mu pomóc w podobny sposób.

Młody, zdolny
Marzysz, by twoje dziecko rozwijało się, było samodzielne, ciekawe świata, twórcze? Nie wtłaczaj go na siłę na raz wyznaczone tory. Chce zadzwonić z bucika do taty? Pozwól mu na to, na pewno i tak doskonale wie (albo będzie wiedziało), do czego służą buty. Dzieci są mistrzami świata w wynajdywaniu najbardziej niesamowitych zastosowań dla najprostszych przedmiotów, a potem ta wyobraźnia gdzieś z nich wyparowuje. Niestety, często dzieje się tak z winy dorosłych, którzy nie potrafią jej docenić.
Chwal maluszka za wszelkie, nawet najmniejsze osiągnięcia. Udało mu się zjeść samodzielnie dwie łyżeczki zupki, a reszta wylądowała na podłodze? Wspaniale! Jeśli dostrzeżesz jego sukces, następnym razem postara się jeszcze bardziej.
Pozwól, by dziecko rozwijało się w swoim tempie. Nawet jeśli córeczka sąsiadki korzysta z nocnika od miesiąca, nie zmuszaj swojego synka, by zaczął robić to samo, gdy nie jest do tego przygotowany. Podobnie z chodzeniem, piciem z kubeczka i tysiącem innych rzeczy. Gdy coś dziecku nie wychodzi, nie okazuj swojego niezadowolenia i nie zawstydzaj go. Ciągłe porównywanie maluszka do innych dzieci także może być bardzo bolesne. Maluch, który ciągle słyszy: „Zobacz, Asia potrafi już zrobić pa, pa, a ty?”, „Dlaczego ty nie chcesz jeść tak ładnie jak inne dzieci?”, dojdzie w końcu do wniosku, że coś z nim nie tak.
Staraj się unikać porównań, nawet jeśli wypadają na korzyść twojego dziecka. Mów mu, że jest śliczne, mądre i kochane, a nie, że jest ładniejsze od Zuzi albo mądrzejsze od Jasia, bo stanie się zapatrzonym w siebie narcyzem. Akceptuj malca i kochaj go takim, jaki jest. Nieważne: grzeczny czy nie, ładny czy brzydki. Dziecko musi wiedzieć, że je kochasz po prostu za to, że jest, a nie dlatego, że jest miłe albo ładne, a w przyszłości dlatego, że ma dobre stopnie albo grzecznie przywitało się z wujkiem. Często niechcący wzbudzamy w maluchu niepokój. Zjadł całą zupkę, więc jest kochanym maluszkiem. Nie zjadł, więc jest be. Jeszcze gorzej, gdy słyszy: „Jesteś niegrzeczny, więc już cię nie kocham”. W głowie tak traktowanego dziecka może powstać zamieszanie. Jak to jest: raz jestem kochany, a raz nie? Czy to znaczy, że muszę zasłużyć na miłość? Taki maluszek może wyrosnąć na osobę o niskim poczuciu własnej wartości, nadmiernie zależną od opinii innych.

Życie jest piękne!
Dziecko, nawet całkiem małe, uważnie obserwuje wszystko, co je otacza. Biorąc przykład z rodziców, uczy się stosunku do samego siebie, świata i do różnych wydarzeń, jakie niesie życie. Uczy się także podejścia do problemów i sposobów ich rozwiązywania. Jeśli ciągle mówisz: „Ale ze mnie niezdara, znów stłukłam talerzyk”, „Ty gapo, zawsze rozlewasz mleko”, dziecko dojdzie do wniosku, że człowiek jest odpowiedzialny za wszystko, co idzie nie tak. W takiej sytuacji lepiej powiedzieć: „Oj, rozlało się, zaraz pościeramy”. Maluszek dostaje komunikat, że w życiu zdarzają się różne rzeczy i że trzeba sobie z nimi poradzić (na przykład pozbierać skorupki albo zetrzeć z podłogi kałużę), a nie biadolić i szukać winnych. Jeśli pokażesz mu, gdzie tkwi przyczyna problemu (na przykład jak trzymać naczynie, by nic się z niego nie wylewało), nauczy się także, że można starać się zapobiegać kłopotom.
Naucz malca cieszyć się drobiazgami: piękną pogodą, skakaniem po kałużach, po prostu tym, że się jest. Żeby czerpać radość z drobnych rzeczy, trzeba najpierw umieć je dostrzec. Pomóż dziecku poznawać urodę świata. Podczas spaceru przystańcie i poprzyglądajcie się ptakom, kotom, listkom, pokaż maluszkowi, jak pięknie wyglądają mydlane bańki, gdy rozwiewa je wiatr. I jak fajnie pękają, gdy dotknie się je palcem!
Jeśli nie chcesz, by dziecko wyrosło na niezadowolonego z całego świata marudę, postaraj się sama nie narzekać. Nie mów: „Ale wstrętny dzień”, „Ojej, znów pada”, bo nawet jeśli na dworze jest ponuro i leje, można spędzić wspaniały dzień, turlając się ze śmiechem po dywanie.

Uśmiechnij się
Dziecko intuicyjnie wyczuwa, jaki jest twój stosunek do świata. Jeśli boisz się życia, trudno ci będzie wychować optymistę. Jest jednak także dobra wiadomość: optymizmu możesz się nauczyć! I warto, zwłaszcza że teraz masz dla kogo się zmienić.

Kazimierz Ździebło, Iwona Barska