Sprawa śniadego prawnika

10003932.jpg
Wzruszająca i krotochwilna opowieść o tym, jak autor Sherlocka Holmesa wcielił się w detektywa.
/ 11.07.2007 14:33
10003932.jpg


Julian Barnes, uznawany za jednego z najważniejszych współczesnych pisarzy brytyjskich, stworzył opasłe dzieło, na które oprócz opowiastki kryminalnej składają się opowieść o dzieciństwie i dorastaniu, thriller sądowy i minitraktat o tolerancji. Obecność wątków sensacyjnych u wyrafinowanego prozaika dziwi nieco mniej, jeśli się wie, że Barnes pod pseudonimem Dan Kavanagh opublikował cztery powieści kryminalne. Ich wspólnym bohaterem jest niejaki Duffy, biseksualny były policjant przemierzający mroczne zaułki londyńskiego Soho.

"Arthur & George" to historia sławnego pisarza Arthura Conan Doyle’a, który próbuje udowodnić niewinność pewnego niesłusznie jego zdaniem skazanego człowieka. Tym człowiekiem jest postać równie jak Doyle autentyczna – George Ernest Thompson Edalji. Prawnik, syn anglikańskiego pastora Hindusa i Szkotki. Bardzo mu zależy, by jego nazwisko wymawiać poprawnie, jak nakazuje tradycja narodu ojca, jako "AJDL-DŻI", a nie "IDALDŻI", jak czyni to większość otaczających go Brytyjczyków. Owe kłopoty z wymową, niechęć do poprawnej artykulacji nazwiska jest dyskretną oznaką głębokiej niechęci do śniadego mieszańca. A niechęć ta w połączeniu z pechowym zbiegiem okoliczności doprowadzi do oskarżenia go o brutalne okaleczanie zwierząt i wyroku wieloletniego więzienia. Śledztwo i przewód sądowy, a następnie próba przywrócenia Edaljiemu dobrego imienia stanowią znaczną, trzymającą w napięciu część powieści Barnesa. Ale równie ważne są także te jej części, w których klimat jak z "Procesu" Kafki i sprawy Dreyfusa ustępuje niemniej posępnemu nastrojowi opowiadania o dorastaniu dzieci w nieprzychylnym świecie dorosłych z ich skrywanymi uprzedzeniami i wzniosłymi ideałami, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.

Epizod skrzyżowania się dróg Arthura i George’a, choć istotny, będzie jednak tylko epizodem w życiu każdego z nich. Droga Arthura prowadzi od empiryzmu do spirytyzmu, George zaś wyznaje niewzruszoną wiarę w potęgę brytyjskiego prawa. Wiarę, którą tylko z lekka nadwerężą lata niesłusznie spędzone w więzieniu.
Czy na pewno niesłusznie? Barnes to pisarz nowoczesny, więc nie ma w sobie uprzejmości Doyle’a, która kazała wiktoriańskiemu pisarzowi jasno i wyraźnie zakończyć każdą ze spraw Holmesa. Najprawdopodobniej – wszystko na to wskazuje – Edalji jest niewinny. Ale pewności nie było, nie ma i nie będzie.

Marcin Baran/ Przekrój

Julian Barnes "Arthur & George", przeł. Joanna Puchalska, Świat Książki, Warszawa 2007, s. 589, 34,90 zł

Redakcja poleca

REKLAMA