Gdzieś na środku pustyni algierskiej leży skalny labirynt wąwozu Tassili. W promieniu ponad tysiąca kilometrów w każdą stronę nie ma nic oprócz piasku i nielicznych oaz. To właśnie to miejsce upodobały sobie dawno zapomniane ludy, które zamieszkiwały tę część Sahary przez ostatnie... 14 tysięcy lat.
Ich ślady jako pierwszy Europejczyk zobaczył na początku XX wieku francuski porucznik o nazwisku Brenans, który wykonywał zwiad w pustynnym wąwozie. Jego oczom ukazały się niesamowite malowidła przedstawiające słonie, żyrafy, nosorożce i hipopotamy, a wśród nich drobne ludzkie figurki. "Odkryliśmy setki fresków z tysiącami postaci ludzi i zwierząt – pisał Henri Lhote, kierownik pierwszej wyprawy naukowej. – To, co znaleźliśmy w labiryncie skał Tassili, przechodzi wszelkie pojęcie".
Malowidła pokazują, że ówczesna Sahara nie była jałową pustynią. Żyzną sawannę przecinały rwące rzeki, a wśród bujnych traw pasły się stada bawołów. Naskalne rysunki obrazujące ten dobrobyt pochodzą z różnych okresów i tworzone były przez najrozmaitsze ludy żyjące tu od 12 tysięcy lat p.n.e. do 100 roku n.e. Byli wśród nich ludzie wyglądem przypominający dzisiejszych Buszmenów, byli nomadowie i azjatyccy koczownicy, którzy przywiedli tu ze sobą konie i rydwany. Walczący maczugami wojownicy na ścianach Tassili sąsiadują z łucznikami polującymi na bawoły i ludźmi w łodziach goniącymi hipopotamy. Postacie mają od kilku centymetrów do kilku metrów wysokości i namalowane są w najróżniejszych stylach i kolorach. "Znaleźliśmy się jakby w ogromnym muzeum prehistorycznej sztuki" – pisał Lhote.
W poszukiwaniu wieży Babel
Choć przez wiele lat wątpiono, czy uda się kiedykolwiek odnaleźć ślady biblijnego Babilonu, w połowie XIX wieku archeolodzy odkryli ślady "matki miast". Ryjąc ziemię nawet 20 metrów w głąb, odsłonięto jedną z najważniejszych budowli starożytności, symbol ludzkiej pychy i bożego gniewu – wieżę Babel, czyli ziggurat Etemenanki (co oznacza "świątynia, fundament nieba i ziemi") wzniesiony na cześć babilońskiego boga Marduka. Zigguraty powstawały w Mezopotamii od V tysiąclecia p.n.e. wedle pomysłu najwcześniejszej tamtejszej cywilizacji – Sumerów. Odkopano ich w Iraku jeszcze 15. Według archeologa Davida Rohla biblijną wieżą Babel mógł być inny ziggurat – z miasta Eridu, obecnie Abu Szahrajn, większy i starszy od Etemenanki. Jednak większość archeologów jest zdania, że opisana w Biblii budowla musiała powstać w największym mieście swoich czasów – Babilonie – w którym na przełomie XVIII i XVII wieku p.n.e. liczba mieszkańców przekroczyła 200 tysięcy.
Korzenie Etemenanki sięgają najprawdopodobniej XVIII wieku p.n.e., a więc zamierzchłych czasów sprzed panowania Hammurabiego. Budowla w swoim najlepszym okresie składała się z siedmiu wież ustawionych jedna na drugiej. Dziś pozostała zaledwie jej podstawa z resztkami fundamentów liczącymi 90 metrów szerokości. Księga Rodzaju skwapliwie wylicza, że na budowę 90-metrowej wieży zużyto 85 milionów cegieł. "Olbrzymi masyw wieży [...] wznosił się pośród wspaniałych świątyń-pałaców, rozległych magazynów, niezliczonych pomieszczeń [...] – to wszystko musiało sprawiać imponujące wrażenie wielkości, potęgi i bogactwa" – pisał zachwycony Robert Koldewey, archeolog, który odkopał Babilon. Nie mniejsze wrażenie wieża musiała zrobić na Aleksandrze Wielkim, który rozkazał, by ją odbudowano. Kiedy jednak 10 tysięcy robotników zdołało uprzątnąć wielki plac budowy, władca zmarł, a jego dzieła nigdy nie dokończono.
Gliniany kolos
Gdyby nie rdzawy poblask murów, z daleka można by sądzić, że to zwykłe pagórki, jakich wiele na pustynnym wybrzeżu Peru. O pomyłkę nietrudno, bo Chan Chan, stolicę cywilizacji Chimú, w całości zbudowano z... gliny. To cud, że mimo cyklicznych uderzeń El NiĖo miasto przetrwało do dziś.
Ponad pięć wieków temu była to największa metropolia prekolumbijskiej Ameryki. W okresie rozkwitu zamieszkiwało ją 50 tysięcy mieszkańców. Dla porównania: Kraków liczył wówczas ponad 20 tysięcy dusz. Dzisiejszych archeologów zadziwia rozmach dawnych budowniczych: ruiny zajmują imponujący obszar 28 kilometrów kwadratowych i mają niezwykle skomplikowany układ urbanistyczny. Projektanci podzielili miasto na 10 niezależnych, zamkniętych dzielnic w kształcie prostokątów. Każda z nich miała własną świątynię piramidę oraz zbiornik z wodą zasilany niezależnym kanałem. Do miasta prowadziła droga szeroka na 24 metry.
Kim byli twórcy zaginionej cywilizacji? Mieszkańcy Chan Chan wierzyli, że są potomkami mężczyzny o imieniu Naylamp, który wyszedł z morza, założył miasto i udał się dalej na zachód. Wszystko, czym byli, zawdzięczali oceanowi, który dzięki Prądowi Peruwiańskiemu był ich głównym żywicielem.
Z mroków dziejów ludzie Chimú wyłonili się około IX wieku. Wkrótce utworzyli sprawnie zarządzane królestwo wpływami sięgające od wybrzeża Ekwadoru aż po dolinę Nazca. W 1460 roku, po 500 latach dominacji, królestwo Chimú zostało podbite przez Inków, którzy aby zdobyć Chan Chan, zniszczyli akwedukty doprowadzające wodę pitną do miasta. Jak podają kronikarze hiszpańscy, miała to być kara za nieuznanie inkaskiego kultu Słońca.
Rudowłose mumie
W prowincji Xinjiang, najdalej wysuniętym na zachód skrawku chińskiej ziemi, niepodzielnie panuje pustynia Takla Makan. Okoliczne ludy nazywają ją Pustynią Śmierci albo Pułapką bez Wyjścia. Bez wątpienia nie jest to przyjazny ląd.
Właśnie tu pod koniec lat 80. odnaleziono dziwne, liczące trzy–cztery tysiące lat mumie: wszystkie miały długie, jasnorude włosy i europejskie rysy twarzy. Nie tak wyobrażamy sobie przodków dzisiejszych Chińczyków. Mumie są świetnie zachowane, niektóre wyglądają tak, jakby ci ludzie dopiero co umarli. Śladów europejskich przybyszów na Takla Makan jest więcej. Znaleziono wiele manuskryptów i malowideł ściennych wykonanych przez ten lud. Niestety, większość wizerunków ludzkich została oszpecona przez wandali właśnie ze względu na europejskość.
Kim byli ci dziwni biali ludzie? Słynęli z hodowli koni i umiejętności jeździeckich. Posługiwali się pierwotną odmianą języka należącego do grupy języków indoeuropejskich. Badając DNA Ujgurów, Kazachów i Kirgizów, naukowcy doszli do wniosku, że mumie z Takla Makan należały do tej samej co oni grupy etnicznej – plemion wschodnioirańskich. Według wszelkich wskazówek byli to Tocharowie. Do centralnej Azji przybyli prawdopodobnie z terenów dzisiejszej Rosji i Ukrainy. Z kart historii lud ten zniknął we wczesnym średniowieczu.
Szwajcar w Jordanii
Johann Ludwig Burckhardt, młody szwajcarski podróżnik, był niezwykle wytrwały. Nauczył się arabskiego, poznał Koran, przybrał imię Ibrahim ibn Abdallah i w 1812 roku ruszył wydzierać tajemnice Lewantu – krajów azjatyckiego wybrzeża Morza Śródziemnego. Używając podstępu, sprawił, że Beduini zaprowadzili go do swej najpilniej strzeżonej tajemnicy – wykutego w skale miasta, którego istnienie ukrywali od kilkuset lat. Z grecka nazywali je Petra, czyli skała.
Położony w masywie Dżabal asz-Szara skalny labirynt, poryty głębokimi na kilkaset metrów wąwozami, dawał doskonałe schronienie w niespokojnych czasach. Najstarsze ślady osadnictwa sięgają tutaj 9 tysięcy lat p.n.e. Prawie 2,5 tysiąca lat temu naturalną fortecę zajęli Nabatejczycy, nomadowie z północnej Arabii. Uczynili z niej swój azyl, z którego kontrolowali pobliskie szlaki handlowe – zaopatrywali kupców w wodę, pobierali opłaty za przejazd. W III wieku p.n.e. zwyczaje Nabatejczyków przestały przypominać zachowanie nomadów – ich forteca stała się w końcu stałym osiedlem zbudowanym w stylu hellenistycznych pałaców. W okresie świetności na początku naszej ery osadę zamieszkiwało aż 30–40 tysięcy ludzi.
Petra wydawała się kryjówką nie do zdobycia. Oparła się zakusom Aleksandra Wielkiego i władających Egiptem Ptolemeuszy, Heroda Wielkiego, Kleopatry i Oktawiana Augusta. Dopiero cesarz Trajan w 106 roku n.e. bez walki przejął kontrolę nad skalnym grodem, który podniósł do rangi stolicy prowincji rzymskiej Arabia. Chociaż w Petrze krzyżowcy zbudowali swoje cytadele, to uległa ona dopiero Saracenom, którzy w XII wieku zdobyli i zrujnowali miasto. Zniszczenia dopełniły liczne trzęsienia ziemi.
By dostać się do skalnego miasta, trzeba przebyć wąski, wysoki na 200 metrów wąwóz o długości 1,2 kilometra. Na końcu czeka nagroda – najbardziej imponująca budowla Petry zwana Skarbcem Faraona, którą pokazano w scenach finałowych filmu "Indiana Jones – Ostatnia Krucjata". W czasach swej świetności miasto zapełnione było wykutymi w skale pałacami, świątyniami i grobowcami.
Aleksandra Kowalczyk/ Przekrój Nauki