Chałturowe szaleństwo zaczęło się zresztą już w poniedziałek, kiedy to Madzia z "M jak miłość" nareszcie wyznała Pawłowi, że żyć bez niego nie może, po czym poszła z nim do łóżka, co bardzo ucieszyło Kingę, która ostatnio sporo przeżyła. Jak to Kinga. Nie ma dziewczyna farta. A to nie rozumieją jej wychowankowie, a to fatalnie zachowują się wychowawcy, z którymi przyszło jej pracować, to znów źle się jej układa z rodzicami, a zwłaszcza z mamą. Radosz też nie chce się odczepić od Marysi. Na szczęście jest przy niej Artur. Pecha ma również Jolka i gdyby nie pan dyrektor, nie wyszłaby z psychicznego dołka. Po prostu klęska za klęską. Nie chciałabym mieć tak spapranego życia.
Źle się także dzieje na Zacisznej. Adam usiłuje skompromitować Kasię, bo to zły człowiek, ale mu się nie udaje, okropnie się czuje Paweł Zwoleński, którego tatuś chce wyciągnąć pieniądze od właściciela firmy budowlanej, Julka musi zrezygnować ze stypendium, bo przecież nie zostawi Pawła w potrzebie. Piotr Walawski nieustannie się miota, ale dobrze mu tak, bo to mięczak do kwadratu. A na lodzie znowu zatańczyły gwiazdy, supergwiazdy nawet zaśpiewały.
Niech się lud bawi, niech się cieszy, niech współczuje, niech wie, że inni mają jeszcze gorzej. I chwatit. Więcej mu do szczęścia nie potrzeba. A krytycy filmowi, zwłaszcza ci z magazynu "Film", niech się nie mądrzą, niech nie sporządzają rankingów polskich aktorów występujących w serialach. I co z tego, że najwyżej oceniają Janusza Gajosa, a najniżej Kasię Cichopek i braci Mroczków. Warsztat jest nieważny. Liczy się wszak oglądalność, i nią przede wszystkim kierują się dwójkowi decydenci. A ci najlepiej wiedzą, jak ogłupić żądny rozrywki lud.