Frania długo nie myśląc, odpowiada: - Do czasu, kochana, do czasu. Po czym staje na tle ekranu telewizyjnego skutecznie zasłaniając obraz. I w tym momencie rozwścieczony tłum, zgodnym chórem krzyczy: "Odsłoń!". Frania pod obstrzałem popcornu i chipsów, pokornie wraca na miejsce i oznajmia: - Koniec z facetami! Jestem kobietą spełnioną, mam trójkę dzieci, piękny dom, cudownego partnera. Co prawda śpimy w osobnych łóżkach, ale przynajmniej nie ogląda mnie bez makijażu.
- Cięcie. Po scenie. Było super, ale będzie jeszcze lepiej. Kręcimy od razu dubel. Panowie teraz idziecie na całość, zmasakrujcie ją tym popcornem, tak – daje wskazówki Yurek Bogayewicz, reżyser "Niani.
Chwilę później, w kolejnej scenie, Jolka zauważa, że jeden z kibiców wyraźnie im się przygląda. Frania udaje niewzruszoną podrywem, nie spoglądając nawet za siebie odstępuje Jolce potencjalną zdobycz. Do czasu, gdy "on" podchodzi do ich stolika i zmysłowym szeptem, patrząc Frani prosto w oczy, przedstawia się i proponuje spotkanie. - Nazywam się Michał Jurski, jestem kapitanem reprezentacji Polski i chciałbym umówić się z tobą na spotkanie w piątek – mówi bardzo przekonywująco swoją kwestię, grający znanego sportowca, Borys Szyc. Frania jest porażona wdziękiem Jurskiego. - Czwartek jest prędzej – odpowiada krótko, zahipnotyzowana.
W tej niezręcznej sytuacji do akcji wkracza sam Maksymilian Skalski (Tomasz Kot). Maks postanawia pomóc Frani i poprosić swojego idola o to, by odwołał oskarżenie, ale zamiast tego idzie z nim na piwo i poznaje kolejną gwiazdę sportu, jaką jest Wojtek Brzozowski. Maks jest zachwycony nową znajomością. - W dzieciństwie też trochę surfowałem. Miałem taką deseczkę styropianową na ręce i machałem nóżkami. Cóż za emocje..." – zagaduje mistrza windsurfingu, wielki producent filmowy. Z wrażenia Maks zapomina, po co tak naprawdę przyszedł na spotkanie z Jurskim. Męska zabawa trwa. Jurski i Brzozowski zapraszają go na partyjkę bilarda. Niestety nie obywa się bez kontuzji. Najpierw Brzozowski niechcący trafia Maksa trzonkiem kija w przyrodzenie, a potem Jurski bilą w brodę. Maks próbuje zachować twarz, ale ból jest silniejszy. - Sorry brachu, w sporcie tak już jest, że zdarzają się kontuzje – tłumaczy Brzozowski. "To świetnie robiony serial i prześmieszny, więc podszedłem do tego zadania z przymrużeniem oka. Scenariusz jest tak zaprojektowany, że gram sportowca, samego siebie. Podchodzę do życia z uśmiechem i lubię tego typu filmy. Zwyczaj nie decyduję się jednak na epizody aktorskie, bo nie jest to moje rzemiosło, ale ten serial kręcony jest na luzie. Nie trzeba grać, tylko trochę się powygłupiać i to mi się bardzo podoba" – powiedział na gorąco po ujęciu, Wojtek Brzozowski.
Wojciech Brzozowski, Borys Szyc i cała ekipa rzeczywiście bawiła się tego dnia znakomicie. I na tym polega fenomen pracy z Yurkiem Bogayewiczem, jak zapewniają aktorzy. Potrafi słuchać, obserwuje i pozwala aktorom na kreatywną współpracę nad dialogami.
Odcinek zatułowowany "Piłkarski pech", realizowany w ramach VI serii, trafi na ekrany telewizji TVN na wiosnę przyszłego roku.