Mistrz z Lizbony

Cudowna księga Fernanda Pessoi w pełnym wydaniu i nowym tłumaczeniu.
/ 04.06.2007 17:02
Dzięki analitycznym zapiskom Pessoi/Soaresa to, co się zdarza ciału i duchowi, staje się bardziej wyraziste i możliwe do pojęcia, chociaż wcale nie łatwiejsze do zaakceptowania. Czuła i delikatna bezwzględność, z jaką autor, odrobinę odludek i odrobinę mizantrop, dokonuje wiwisekcji siebie i świata, budzi głęboki podziw i szacunek.



Fernando Pessoa spędził życie w samotności, zarabiając jako urzędnik w biurze handlowym, ale przede wszystkim pisząc. Pozostawił po sobie olbrzymią spuściznę, którą za życia gromadził w mitycznym (i realnym) kufrze i którą zaczęto publikować dopiero po jego śmierci.

Pisał pod własnym nazwiskiem, ale chętniej, jak się zdaje, sygnował swoje prace nazwiskami wymyślonych przez siebie postaci odzwierciedlających którąś z części jego rozbuchanej wyobraźni i osobowości. Autorstwo "Księgi niepokoju", opasłego tomu obrazów i myśli, także jest przypisane fikcyjnemu osobnikowi. Jeśli ktoś lubi ujęte w krótkie akapity rozmyślania Benjamina, Ciorana, Rozanowa czy Szestowa, w Pessoi znajdzie kolejnego mistrza tej dziwnej, podobnej poezji formy, w której abstrakcyjne pojęcia i zmysłowe obrazy pracują na rzecz jak najintensywniejszego uchwycenia istoty życia.

Dzięki analitycznym zapiskom Pessoi/Soaresa to, co się zdarza ciału i duchowi, staje się bardziej wyraziste i możliwe do pojęcia, chociaż wcale nie łatwiejsze do zaakceptowania. Czuła i delikatna bezwzględność, z jaką autor, odrobinę odludek i odrobinę mizantrop, dokonuje wiwisekcji siebie i świata, budzi głęboki podziw i szacunek. No i jest po tysiąckroć skuteczniejsza niż wszelkie możliwe i niemożliwe do wyobrażenia poradniki psychologiczno-parareligijne.

Oczywiście Pessoa z reguły podsuwa maksymy trudne do realizacji ("Kobieta to dobre źródło marzeń. Nigdy jej nie dotykaj"), obrazoburcze („Chrystus to forma emocji”) lub nadrealistyczne ("Upał jak niewidzialny strój sprawia, że chce się go zdjąć"). Ale przecież nie o wpisy do sztambucha tu idzie, lecz o wypowiedzenie tego, co zdaje się niewypowiadalne, lub tego, co boimy się wypowiedzieć. Pessoa/Soares potrafił to jak mało kto.

Marcin Baran/ Przekrój

Fernando Pessoa "Księga niepokoju Bernarda Soaresa, pomocnika księgowego w Lizbonie", przeł. Michał Lipszyc, Świat Literacki, Izabelin 2007, s. 436, 45,50 zł
orangef