Jem sam!

Zanim maluszek trafi łyżeczką do buzi, musi troszkę potrenować. Jak zachęcić go do samodzielnego jedzenia i co zrobić, by nauka poszła gładko?
/ 16.02.2007 12:58
Nie oszukujmy się: kiedy nie ma się wprawy, wcale nie tak prosto nałożyć porcję ziemniaczków na łyżkę i jeszcze donieść to wszystko do swojej buzi. Na początku zatem mogą przydarzyć się niechciane ewolucje i zwroty akcji w postaci np. zupki na bluzeczce czy całkiem sporej porcji ziemniaczków w... kieszonce. Ale gra (czyli kolejne próby doniesienia przysmaku do buzi) jest warta świeczki! Nagroda to pierwszy samodzielnie zjedzony przez twojego malucha posiłek. Wówczas dziecko pęka z dumy, że jest już taaaakie dorosłe, a ty jesteś zadowolona, bo masz zdolnego smyka i... więcej czasu dla siebie. Ale zanim nastąpi ten moment, trzeba trochę potrenować. Zatem...

Zróbcie zakupy
Lubisz jeść na talerzyku w czerwone maki? Maluch też ma swój gust. Jeśli pozwolisz mu zdecydować, czy woli talerzyk w misie, czy w pieski, na pewno chętniej z niego będzie korzystał. Wybierz się zatem z dzieckiem do sklepu i zapowiedz, że kupicie nową zastawę, na której będzie już samo jadło. Podkreśl, jakie to wielkie wydarzenie i jakie „dorosłe” jest jedzenie łyżeczką. Maluchy wprost uwielbiają czuć się ważne i doroślejsze – to zachęca je do podejmowania ciągle nowych wyzwań.

Uzbrój się w cierpliwość
Na początku nauki będziesz jej potrzebowała całkiem sporo. To prawda, trudno ze spokojem patrzeć, jak malec po raz szósty nabiera kotlecika, który po raz szósty ląduje na podłodze. Ale weź głęboki wdech i pomyśl, że przecież nie od razu Kraków zbudowano. Nikt nie urodził się z umiejętnością jedzenia widelcem. Postaraj się zatem konsekwentnie nie przeszkadzać malcowi w nauce. Pamiętaj, że trening czyni mistrza – już wkrótce się o tym przekonasz.

Dobrze ubierz dziecko
Tak naprawdę niewiele jest szkrabów, które z chęcią zakładają do jedzenia śliniaczek (w końcu to takie mało dorosłe). Poza tym śliniak chroni jedynie niewielką część ubrania, a jedzenie jest zazwyczaj „złośliwe” i ląduje na świeżo wypranej spódniczce czy spodenkach. Lepiej zatem nie stroić malucha do obiadu, tylko założyć mu rzeczy, które... będą służyły jedynie do tego. W ten sposób unikniesz nerwów, że np. z sukienki nie zeszła plama po buraczkach.
I jeszcze jedno: pamiętaj, że teraz szykuje się naprawdę sporo prania: nie ma co liczyć, że z pierwszych starć z talerzem maluch zawsze będzie wychodził bez szwanku (czytaj: czysty).

Daj coś smacznego do rączki
Łatwiej pójdzie smykowi włożenie do buzi łyżeczki ziemniaków niż zupy. A od łyżki ziemniaków prościej będzie mu zjeść kawałek bułeczki, który można po prostu trzymać w rączce. Zatem na pierwszy ogień podaj dziecku do zjedzenia coś, z czym sobie na pewno łatwo poradzi, np. kanapkę, obrane jabłuszko, kawałek sera itp. Takie małe sukcesy zachęcą szkraba do podejmowania dalszych (coraz bardziej skomplikowanych) prób.

Jedzcie razem z maluchem
Wiesz, w czym tkwi sukces niejadków, które w przedszkolu zaczynają nagle zjadać całe posiłki? Tam dzieci siedzą przy wspólnym stole. Podobnie jest z uczącym się samodzielnego jedzenia maluchem. Gdy zobaczy was przy stole: trzymających sztućce, nabierających zupę, jedzących kotleta, podgryzających rzodkiewkę – po prostu zacznie się zachowywać tak samo. A tak nawiasem mówiąc, wspólne rodzinne posiłki są jedną z niewielu okazji, by naprawdę ze sobą pobyć. Warto więc od początku wprowadzić ten obyczaj.

Pomóż łyżeczce
Najpierw pokaż swojemu malcowi, jak ma trzymać łyżeczkę i nabierać jedzenie, a potem daj mu trochę swobody. Niektóre maluchy strasznie się denerwują, gdy mama ciągle próbuje je poprawiać. Z drugiej strony smyk nie jest w stanie już za pierwszym razem zjeść całego obiadu samodzielnie. Albo zrobiłby to, ale dopiero po kilku godzinach, gdy wszystko byłoby już zimne i niesmaczne. Jak zatem postępować? Najlepiej jest, gdy maluch je swoją łyżeczką (nawet gdy czasem trafia do buzi pusta), a ty drugą sprytnie go dokarmiasz. Dzięki temu dziecko uczy się samodzielnie jeść, a jednocześnie nie pozostaje głodne. Z takiego sposobu karmienia możesz zrezygnować, gdy zobaczysz, że dziecko zaczyna sobie samo dawać radę. To znaczy je samodzielnie, a po posiłku talerz jest prawie pusty.

Pochwal swojego smyka
Ty także lubisz, gdy w pracy twój szef chwali cię za wykonanie ciężkiego zadania, prawda? Łatwiej ci wtedy podejmować się nowych, czasem nawet jeszcze trudniejszych prac. Z maluchem jest dokładnie tak samo. Jeśli dziś pochwalisz go za pięknie zjedzoną kanapkę (nieważne, że sałata leży na podłodze, a na rękawku jest plama po maśle), to kto wie, może już jutro twój smyk zaskoczy cię pustą miseczką po zupie? Sprawdź sama!

O tym zapomnij!
Są rzeczy, których lepiej nie robić podczas nauki samodzielnego jedzenia. To jedynie najlepszy sposób, by szybko malca zniechęcić.
- Nie popędzaj. Czy pracujesz lepiej, gdy ktoś stoi ci nad głową i ciągle mówi „szybciej, szybciej”? Na pewno nie. A poza tym pospieszne jedzenie nie służy. Nikomu!
- Nie strofuj. „Bo się ubrudzisz”, „Uważaj, bo ci znowu upadnie”, „Nie jedz z łokciami na stole” – od takich ciągłych uwag smyk będzie jedynie sparaliżowany. A wtedy rzeczywiście samodzielne jedzenie obiadu wyjdzie mu dość kiepsko.
- Nie poniżaj. „Bo ty zawsze rozsypiesz”, „Nigdy nie uważasz”, „Ale z ciebie fajtłapa”, „Jak ty niezdarnie posługujesz się łyżeczką” – to słowa, w które maluch może bardzo szybko uwierzyć. A wiara czyni cuda – i dziecko faktycznie będzie się zachowywać jak ofiara losu.

Aleksandra Sokalska