Folk wchodzi od kuchni

José González i Clara Hill potwierdzają, że moda na folk na dobre dotarła do Europy.
/ 06.11.2007 18:00
Choć serce nowej fali folku bije w Ameryce, zza pleców Cat Power i Devendry Banharta wyglądają europejscy koledzy.

W tej dziedzinie na Starym Kontynencie już kolejny sezon rządzi szwedzki bard argentyńskiego pochodzenia José González. Do masowej świadomości 29-letni muzyk wdarł się przebojem "Heartbeats" (z repertuaru The Knife) wykorzystanym w reklamie telewizorów. Zauroczeni słuchacze tłumnie ruszyli po jego debiutancki album "Veneer" – sprzedano prawie milion sztuk. González ma dar pisania piosenek pięknych i magicznych. O sympatię publiczności walczy prostymi akordami i tajemniczym smutkiem w głosie. Nowy zestaw 10 akustycznych miniatur nagrał w niewiele ponad tydzień. Do studia zaprosił tylko perkusjonistę i koleżankę do wsparcia w chórkach. I znów ze świetnym efektem sięgnął po cudzą kompozycję – pamiętne "Teardrop" Massive Attack.

Niemiecka wokalistka Clara Hill wchodzi na folkową scenę kuchennymi drzwiami. Sympatykom klubowych form znana chociażby z płyt berlińskiej Jazzanovy, na "Sideways" charakterystyczną dla siebie konwencję z pogranicza soulu i nowego jazzu przełamuje właśnie nutą kameralnego akustycznego grania. Do twarzy jej w tej estetyce, bo dzięki folkowym akcentom piosenki Clary zyskały jeszcze więcej bezpretensjonalnego uroku. Na tym polu w Europie lepszy od niej jest już tylko José González.


José González, "In Our Nature", Imperial, 31’06”, 64,50 zł
Clara Hill’s Folkwaves, "Sideways", Sonar Kollektiv, 41’16”, 64,50 zł

Redakcja poleca

REKLAMA