Problem jedzenia u dzieci jest dobrze znany sporej grupie rodziców. A ponieważ dotyczy codziennej i ważnej czynności, nie da się go zepchnąć na boczny tor. Podczas każdego posiłku przypomina o sobie. A my, rodzice martwimy się o naszą pociechę, która przy stole stawia się ciągle okoniem.
Fot. Depositphotos
Kłopoty z jedzeniem u dzieci to chyba najczęstszy temat, naszych rodzicielskich pogaduszek i narzekań. Bo jeśli dzieci nie chcą jeść, to zwyczajnie zaczynamy się martwić, czy oby są w pełni zdrowe, czy może jednak im coś nie dolega, a przecież jeść muszą. Jest im to niezbędne do prawidłowego rozwoju i zachowania pełnego zdrowia. To dla nas rodziców jest najważniejsze. Czy w takim razie są jakieś metody na nasze małe pociechy, które wraz z nadejściem pory posiłków i zasiadania przy stole nagle zamieniają się w małe marudy? Oto kilka wypróbowanych sposobów, które mogą zadziałać w przypadku waszych dzieci.
Nie zmuszaj
Widząc jak nasz maluch drobnieje w oczach, robi się jakby szczuplejszy, a przy tym nie pała entuzjazmem na wiadomość, że właśnie powinien usiąść przy stole, bo będzie obiad, obawiamy się poważnych zmian chorobowych u dziecka. A nie możemy przecież zapominać, że naturalne szczuplenie sylwetki nie jest u dziecka objawem niedożywienia. Po prostu taka jest kolej rzeczy. Więc, nie zmuszajmy malucha do jedzenia na siłę. Nie przytrzymujmy go przy stole dopóki nie zje posiłku. Raz, że wymuszając na dziecku dalsze jedzenie nic nie wskóramy, a dwa takie przetrzymywanie przy stole dziecka, może być przez nie kojarzone z siedzeniem w tym miejscu za karę. „Dopóki nie zjesz, nie odejdziesz od stołu!” … wyrzućmy to sformułowanie z naszego codziennego języka. A jeśli maluch powie, że już nie chce uszanujmy jego zdanie i nie namawiajmy do dalszego jedzenia.
Podjadaniu powiedz – nie!
Dziwimy się, że dziecko nie ma ochoty na obiad. Ślęczy nad talerzem zupy i bawi się łyżką. A czy przypadkiem jakieś 30 minut przed samym obiadem i jeszcze wcześniej o jakąś godzinę lub dwie, nie chrupało przypadkiem słodkiego batonika z czekoladowym nadzieniem? Trudno w takim razie o dziwy na temat jego braku apetytu. Przecież nie czuje głodu, po tak kalorycznej porcji. Dlatego ważne jest, aby ograniczyć konsumowanie słodyczy i przekąsek pomiędzy głównymi posiłkami. Jeśli sami w tym czasie nie przebywamy z dzieckiem, wyczulmy na tę sprawę opiekunkę lub dziadków, którzy czuwając nad bezpieczeństwem naszego malucha od czasu do czasu chcą mu osłodzić trochę życie.
Dostosuj porcje
Chcemy właściwie odżywiać swoje dzieci i dostarczać im odpowiedniej ilości pokarmów. Ale pamiętajmy, że jedno dziecko zje więcej, a drugie zje mniej. Dlatego czasem nie warto trzymać się kurczowo określonych norm, tylko to właśnie ilość i objętość serwowanych posiłków trzeba dostosować do możliwości naszego dziecka. Może to jemu właśnie wystarczy tylko połowa standardowej porcji, po której zjedzeniu będzie syty?
Zadbaj o atrakcyjne podanie posiłku
Dzieci przyciągają żywe kolory i fantazyjne kształty. Wykorzystajmy tę wiedzę w trakcie przygotowywania posiłków. Jeśli danie, które podamy naszemu maluchowi będzie wyglądać atrakcyjnie i interesująco w jego oczach, z pewnością nie pozostanie także obojętny na jego walory smakowe.
Wciągaj malucha w przygotowania
Dzieci uwielbiają się bawić w zabawy związane z czynnościami, jakie codziennie wykonują dorośli. Nierzadko starają się nam „pomagać” na każdym prawie kroku. A czasem samo przygotowanie przez nas posiłku, postawienie go na stole i oznajmienie maluchowi, że obiad jest gotowy nie wystarcza, by go zachęcić do jedzenia. Dużo ciekawsze będzie dla niego konsumowanie potraw, jeśli sam weźmie udział w ich przygotowywaniu. Dlatego dbając o zachowanie odpowiednich środków ostrożności, pozwólmy maluchowi na drobne pomoce w czasie przyrządzania potraw. Czasem wystarczy, ze poprosimy o przytrzymanie czegoś, podanie, umycie – dzieci uwielbiają się taplać w wodzie. Wytłumaczmy dokładnie, czym się w danej chwili zajmujemy. W jakim celu obieramy marchewkę i co z nią potem zrobimy. Czemu ziemniaki gotujemy w wodzie, a rybę smażymy na oliwie? Dziecko zauważone, docenione za swoją pomoc, a wreszcie nasycone informacjami na temat przygotowywania posiłków, z dużo większą chęcią zasiądzie do stołu, aby popróbować swojego po części dzieła.
Atmosfera też ważna
Jeśli maluch wie, że w trakcie jedzenia obok jest mama, jest ta, jest rodzeństwo, jeśli je ma, wie, że czas wspólnego posiłku przebiega w wesołej, przyjemnej atmosferze duże chętniej będzie zasiadał do stołu. A nierzadko nam rodzicom, zdarza się wywoływać drobne sprzeczki lub prowadzić ożywione dyskusje w trakcie wspólnego jedzenia. Dziecko niczym mały policjant wyczuwa natychmiastowo negatywne emocje mamy i taty i traci chęć do jedzenia. Stąd tak, ważna atmosfera podczas spożywania posiłków. Ma zachęcać malucha, a nie działać odwrotnie.
Podawaj to, co lubi
Każdy maluch ma swoje ulubione potrawy i produkty. Jedne dzieci lubią marchewkę, inne nie znoszą nawet jej widoku, co dopiero smaku. Jeszcze jedne rozkoszują się smakiem duszonej ryby z ziołami, a inne robią tylko na wyczuwalny w powietrzu zapach ryby krótkie „A Fe!” Postarajmy się, zatem tak układać jadłospis, by składał się głównie z tych preferowanych przez naszego małego smakosza produktów. Nie próbujmy też na siłę wprowadzać tych nielubianych składników. Być może okaże się, że nielubiana do tej pory ryba, doskonale smakuje tylko u ukochanej babci, a nie w domu?
Picie po posiłku
Dość powszechnym błędem jest stawianie dziecku na stole tuż pod noskiem kubeczka z kompocikiem, sokiem lub herbatką. Dziecko, które zdecydowanie bardziej będzie wolało napić się niż zjeść cokolwiek, w bardzo szybkim tempie zapełni swój żołądek podanym napojem i nie znajdzie w nim już miejsca na stały posiłek. A wtedy na nic się zdadzą nasze próby zachęty i inne manewry.
Niech samo wybierze
Choć wydaje się nam, że nasze dziecko nie ma jeszcze na tyle rozumu, by samodzielnie decydować o tym, co będzie jeść, pozwólmy mu przynajmniej w jego oczach dokonać wyboru. Mając dwa wybrane produkty o podobnej zawartości składników odżywczych zaproponujmy maluchowi jeden lub drugi. Niech samo wybierze, co będzie jeść na obiad, śniadanie, kolację czy podwieczorek. Możliwość wyboru doda mu nie tylko trochę pewności siebie, ale pozwoli na pewien rodzaj zabawy. Wtedy jedzenie nie będzie kojarzyło mu się z nudnym obowiązkiem. Przecież to ono samo będzie decydować po części o jego składzie.
Regularne pory posiłków
Dbajmy, o to, by pory podawania głównych posiłków były w miarę regularne. Maluch nie zna się w ogóle lub aż tak dobrze na zegarku, aby wiedzieć, która godzina decyduje o porze obiadowej. Kojarzy to bardziej z wydarzeniami, jakie mają miejsce przed i po konsumpcji. Dlatego dobrze jest ustalić swój własny rytm i rozkład codziennych zajęć, tak by maluch wiedział, że posiłki są pewnego rodzaju rytuałem. Poza tym jego żołądek przyzwyczajony do stałych pór będzie w odpowiednim momencie sam się dopominał dostarczenia kolejnej porcji jedzenia.
Niech je, wtedy, gdy jest głodne
A dzięki regularnym porom posiłków, dziecko samo, gdy tylko poczuje głód nie zawaha się nam o tym fakcie powiedzieć. Samo poprosi grzecznie o obiad lub kolację. Jeśli nie będzie to miało miejsca w porze, która przez nas uważana jest za najodpowiedniejszą, bądźmy cierpliwi. Jeśli maluch zgłodnieje szybko przyjdzie do nas z prośbą „Mamo, jestem głodny …”
Stop monotonii
Nie możemy się dziwić dziecku, że nie chce zjadać makaronu lub męczy się podczas jedzenia ryżu. Przecież, jeśli te produkty znajdują się w codziennym menu, każdego dnia, nie ważne, że w różnej postaci, maluch w końcu się zniechęci do danego składnika i potrawy zawierającej go. Stad tak istotne jest urozmaicanie codziennych posiłków. Nie możemy przez cały tydzień podawać pierożków z twarożkiem lub 4 razy w tygodniu kazać dziecku zjadać duszoną marchewkę. W ten sposób, sami możemy wyrobić w nim niechęć do jedzenia.
Nie wszystko na raz!
Jeśli maluch ma problem ze zjedzeniem całego posiłku na raz, zastanówmy się nad zmniejszeniem jednorazowej porcji. A jeśli już to zrobiliśmy, a dziecko ciągle zostawia niedojedzone resztki na talerzu, przechowajmy je w lodówce i po odgrzaniu podajmy maluchowi wtedy, gdy będzie głodne.
Za długo, czy za krótko
Spora nerwowość, najczęściej pośród mam wywołuje zbyt długie w ich mniemaniu jedzenie dziecka. Zajęci oprócz codziennej opieki nad dzieckiem, ważnymi domowymi obowiązkami lub wtedy, gdy mamy pilne sprawunki do załatwienia, liczymy każdą minutę. A dziecko nie chce szybciej jeść i się zwyczajnie guzdrze w naszych oczach. A tak nie jest. Przecież każdy z nas ma indywidualne tempo nie tylko chodzenia, mówienia, reagowania, ale także spożywania posiłków. Może się okazać, że nasza pociecha po prostu lubi się delektować i dlatego tak długo rozsmakowuje się w podanym daniu.
Posiłek? Wcześniej wysiłek …
I jak na każdą dolegliwość, tak i na brak apetytu znajdzie się lekarstwo. W tym wypadku najlepszy okazuje się być ruch. Jeżeli nasz maluch zrzędzi przy jedzeniu i nie chce zjadać podawanych posiłków spróbujmy przed podaniem jedzenia wybrać się z nim na spacer, pobiegać podczas zabawy, pojeździć na rowerku, poskakać. Ruch na świeżym powietrzu potrafi rozbudzić apetyt nawet u największego niejadka. Skorzystajmy, więc z tej doskonałej metody i częściej przebywajmy z dzieckiem na świeżym powietrzu przed, a nie tylko po posiłkach.
Jeśli podane rady pomogą nam się uporać z opornymi, małymi smakoszami, będziemy mogli odstawić na bok dodatkowe widelce i łyżki, które do tej pory udając samolociki latały nad naszymi stołami wprost do otwartych buziek naszych maluchów.
Fot. Depositphotos
Źródło: MW Media