Dlaczego dzieci kłamią?

Zuzia nagle zaczęła mijać się z prawdą. Dlaczego zepsułaś zabawkę? – zezłościła się jej mama. To nie ja! – zaprotestowała dziewczynka, choć nie było wątpliwości, że to jedynaczka postanowiła się przekonać, jak lalka wygląda od środka. Ale dlaczego się wypiera, choć dobrze wie, iż to jej sprawka?
/ 05.08.2009 08:07
Zuzia nagle zaczęła mijać się z prawdą. Dlaczego zepsułaś zabawkę? – zezłościła się jej mama. To nie ja! – zaprotestowała dziewczynka, choć nie było wątpliwości, że to jedynaczka postanowiła się przekonać, jak lalka wygląda od środka. Ale dlaczego się wypiera, choć dobrze wie, iż to jej sprawka?

Bardzo często w takiej sytuacji rodzice wybuchają złością. Zabawki są drogie, więc szkoda wyrzucać niepotrzebnie pieniądze w błoto. A tu niedobre (niewdzięczne!) dziecko wcale ich nie szanuje. Pobawi się dzień lub dwa, a chwilę później uszkodzona lalka trafia w kąt – nasza pociecha zaś domaga się kolejnej rozrywki. Co więcej, w wieku czterech lat, coraz częściej syn lub córka kłamią. Zaprzeczają, a przy tym wybuchają złością i agresją, gdy przyłapiemy ich na mijaniu się z prawdą. Dlaczego tak się dzieje?

Dlaczego dzieci kłamią?

Z reguły nie zdajemy sobie sprawy, że wina tkwi po stronie rodziców. „Jak to? Przecież wciąż powtarzamy dziecku, iż nieładnie kłamać. Należy zawsze mówić prawdę, bo prędzej czy później ona i tak wyjdzie na jaw”. Tak więc tłumaczymy i tłumaczymy, a nasza pociecha jakby celowo nam chciała zrobić na złość. Ciągle się dąsa, że to nie ona rozbiła talerzyk, uderzyła kolegę w piaskownicy, zabrała z przedszkola kostkę do gry. Widzieliśmy, że źle się zachowała, ale ona dalej upiera się, iż nie wie, o co nam chodzi. Skąd wzięła taki wzorzec postępowania? Oczywiście, ze świata dorosłych.

Nieważne, jak często tłumaczymy dziecku, że dane zachowanie jest niewłaściwe. Wiele pojęć dla kilkulatka jest tak naprawdę abstrakcją. Dzieci uczą się, obserwując najbliższe otoczenie. Zachowanie rodziców staje się dla nich wskazówką, jak należy postępować w życiu. A my, dorośli, chcąc nie chcąc, wciąż sami kłamiemy – dla wygody, uniknięcia niekomfortowej sytuacji czy z lenistwa. Przykład, jaki znamy wszyscy? Dzwoni telefon. „Córeczko, odbierz i powiedz, że mamusi nie ma” – instruujemy naszą pociechę, bo wcale nie mamy ochoty wysłuchiwać narzekań siostry, jakie to ona ma ze wszystkim problemy. Tym samym jednak dajemy dziecku sygnał, że w pewnych sytuacjach… kłamstwo wcale nie jest złem!

Poza tym, często rodzice wymyślają karę niewspółmierną do winy. To także uczy najmłodszych, że należy robić wszystko, by jej uniknąć. Najłatwiej, w odczuciu dziecka, wyprzeć się wszystkiego. „Tato nie widział, że porysowałem mu samochód, więc skąd będzie wiedział, że to ja?”. Niestety, można spotkać rodziców, którzy za wylanie (przecież nie specjalnie!) soku, zabraniają dziecku oglądać dobranocki przez trzy dni z rzędu. Jaka z tego płynie lekcja dla najmłodszych? Lepiej się nie przyznawać, jak coś nam nie wyjdzie, bo wtedy mama i tata nie będą się tak bardzo złościć. Nie myślimy o tym, że przecież dziecko, by się czegoś nauczyć, musi wciąż próbować – przede wszystkim, właśnie metodą takich prób i błędów.

Zdarza się również, że zbyt pochopnie oceniamy zachowanie dziecka. Powinniśmy dopytać się, czy tok myślenia najmłodszych pokrywa się z naszym, zanim wyciągniemy pośpiesznie wnioski. Zjadłeś ziemniaczki w przedszkolu? – pyta mama. Nie, nie zjadłem – odpowiada rezolutny pięciolatek. Mama z miejsca stwierdza z całym przekonaniem: znowu kłamie! Panie powiedziały przecież, że dziecko cały obiad zjadło. A może synek nie zjadł ziemniaków, gdyż ich tego dnia nie było?

Dobrze jednak nauczyć się odróżniać kłamstwo od zwykłego fantazjowania. Wiele dzieci przechodzi przez etap spotkań z kosmitami czy rozmów z niewidzialnym przyjacielem. Tego nie należy wyśmiewać – można jedynie stopniowo, delikatnie naprowadzać dziecko na bardziej „realne” tematy. Warto też uczyć najmłodszych, że zbytnia szczerość może kogoś urazić. To przecież nie kłamstwo, gdy udamy, iż nie widzimy wielkiej czerwonej krostki na nosie naszej koleżanki. No, chyba że ona spyta, czy nadal ma coś szpecącego na twarzy – trudno wtedy zaprzeczyć czemuś tak oczywistemu. A jednak, można uczyć się mówić prawdę w taki sposób, by nie kłamać, ale i nie urazić czyichś uczuć.

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA