Czy karać dziecko klapsami

dziecko, chłopiec, smutek
Choć kochasz swoje maleństwo i wierzysz, że nigdy na nie nie krzykniesz, nieraz tracisz cierpliwość i masz ochotę dać mu klapsa. Nie rób tego!
/ 28.02.2012 12:42
dziecko, chłopiec, smutek
Patrzysz na swoją kruszynkę i myślisz sobie, że jest taka słodka i delikatna. Obiecujesz sobie, że nigdy nie podniesiesz na nią ręki ani nawet głosu. A potem?

No cóż, twoja cierpliwość będzie wystawiana na tysiąc prób dziennie. Dziesiąta z rzędu wyprawa na kolanach w stronę kontaktu. Rzucanie smoczkiem. Malowidło na ścianie wykonane przecierem jagodowym. Najlepszy obrus babci zmieniony w łowicką wycinankę. Awantura o skarpetki w paski. Efektowny występ w supermarkecie (z pluciem, tupaniem i wrzaskiem)... Dzieci robią mnóstwo rzeczy, które wyprowadzają nas z równowagi. Czy mamy prawo przemawiać im do rozsądku za pomocą klapsów?

Gorący temat
Sprawa klapsów budzi mnóstwo kontrowersji. Nudzisz się u cioci na imieninach i masz ochotę rozruszać towarzystwo, wkładając kij w mrowisko? Rzuć hasło „klaps”, a goście natychmiast skoczą sobie do oczu. Niektórzy będą mówić, że nie wolno, inni – że bez tego nie da się wychować dziecka. Co gorsza, także bicie – ręką, smyczą, kablem od żelazka i czym popadnie – ma swoich zwolenników, bo przecież „ojciec lał mnie pasem i wyrosłem na porządnego człowieka”. Gorące dyskusje toczą się na forach internetowych i w mediach.

Biją bici
Powszechne przyzwolenie na bicie dzieci potwierdzają liczby. Z badań Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że ponad 78 proc. Polaków uważa, że dziecku trzeba czasem dać klapsa. „Granica między zwolennikami stosowania kar cielesnych i jego przeciwnikami (dotyczy to zwłaszcza klapsów – przyp. red.) przebiega w poprzek podziałów społeczno-demograficznych, a nawet podziałów światopoglądowych” – informuje CBOS. A więc nie zależy od tego, czy ktoś jest młody, czy stary, wykształcony czy nie, bogaty czy biedny, wierzący czy niewierzący. Zdaniem psychologów kary fizyczne stosują i akceptują po prostu ci, którzy sami byli bici w dzieciństwie. Problem w tym, że jest ich niestety wśród nas bardzo dużo.

Nie tędy droga
A co na to psychologowie? Ich zdaniem klaps to nie metoda wychowawcza tylko wyraz bezradności rodziców. Słowem: porażka. Dorośli biją, bo nie potrafią poradzić sobie z własnym gniewem, frustracją czy lękiem. Nie chcą źle. Są przekonani, że w ten sposób uczą swoje pociechy dyscypliny, oduczają je niebezpiecznych zachowań itd. Ale czy dziecko, które dostaje klapsa lub lanie, rzeczywiście czegoś się uczy? Tak, ale nie tego, czego byśmy chcieli. Uczy się, że rodzic może być straszny, że może zadawać ból (bo nie czarujmy się – klaps boli), więc trzeba się go bać. Że ono samo jest małe, słabe, złe i bezwartościowe. Że problemy można rozwiązywać za pomocą siły (przemoc rodzi przemoc), a nie argumentów czy negocjacji. Że można uderzyć słabszego, bo zasada „nie wolno nikogo bić” to pic na wodę.
Takie dziecko może i będzie posłuszne, ale nie dlatego, że nauczyliśmy je odróżnić dobro od zła i że zrozumiało oraz zaakceptowało zasady, jakie próbujemy mu wpoić, ale dlatego, że się boi i chce uniknąć kary. A to oznacza, że może próbować je łamać, gdy tylko będzie przekonane, że nikt go na tym nie przyłapie. Jest jeszcze jeden argument przeciwko klapsowi: niełatwo odpowiedzieć na pytanie, gdzie kończy się karcenie klapsem, a zaczyna „prawdziwe” bicie. Czy mocne uderzenie w pośladki to jeszcze klaps, czy już lanie? A takie, po którym na skórze zostaje ślad ręki? A kilka mocnych klapsów na gołą pupę? A klaps, który wylądował na nerkach zamiast niżej, bo dziecko się szarpnęło? Lepiej więc w ogóle wystrzegać się takich rozwiązań, zwłaszcza że pojedynczy klaps w końcu przestaje robić na dziecku wrażenie. Co wtedy? Zdenerwowany rodzic, żeby osiągnąć efekt, może uderzyć mocniej, potem jeszcze mocniej, a nawet zupełnie stracić nad sobą kontrolę.

Jeśli nie klaps, to co?
Chyba każdy rodzic wie, że dziecko potrafiłoby wyprowadzić z równowagi nawet Matkę Teresę z Kalkuty. Skoro jednak nie wolno przywoływać go do porządku klapsem, to jak radzić sobie bez niego? Jak mądrze dyscyplinować?
• Spróbuj zrozumieć dziecko. Ono naprawdę nie robi ci na złość, gdy biega, hałasuje, wierci się, guzdrze, myszkuje po kątach, tupie, brudzi, jęczy itd. W ten sposób zaspokaja swój głód ruchu, eksperymentuje, poznaje świat i swoje możliwości, chce ci coś powiedzieć, sprawdza, na ile sobie może pozwolić. Nie, nie namawiamy cię, żebyś pozwalała mu na wszystko! Jednak rozumiejąc dziecko, to, co się z nim dzieje, będziesz rzadziej się na nie złościć. Zanim uniesiesz rękę, zastanów się, co malec chce ci powiedzieć, jęcząc albo rozrabiając.
• Nagradzaj (np. uwagą) dobre zachowania. Czasem dzieci rozrabiają, żeby zwrócić na siebie uwagę. Wolą karę od obojętności.
• Ustal jasne zasady. To wolno, a tego nie. Nie mnóż jednak zakazów bez potrzeby (gdy jest ich kilka, a nie kilkadziesiąt, łatwiej je ogarnąć). Pamiętaj, że będziesz musiała powtarzać je wiele razy, zanim dziecko zacznie je respektować. W wypadku małego brzdąca nie licz na zbyt wiele i nie wódź go na pokuszenie (np. zamiast bić raczkujące niemowlę po łapkach za wkładanie palców do kontaktu, zabezpiecz gniazdka zatyczkami albo konsekwentnie je odsuwaj od niebezpiecznego miejsca). W wypadku starszego – ustal konsekwencje łamania zasad. Najlepiej, gdy są naturalnym skutkiem postępowania dziecka („Nie posprzątałeś zabawek, więc nie obejrzysz bajki”).
• Bądź konsekwentna. Twoje dziecko powinno wiedzieć, że „nie” to znaczy „nie”, a nie „wolałabym, żebyś tego nie robił, ale zdecyduj sam”. Jeśli nie wolno bawić się laptopem, to nie wolno i w środę, i w niedzielę.
• Mów konkretnie. Sformułowanie: „Masz być grzeczny” niewiele dziecku mówi. Lepiej powiedzieć: „Odłóż telefon na miejsce” itd. Mów, co ci się nie podoba. Gdy np. dwulatek zaczyna cię gryźć, powiedz zdecydowanym tonem: „Nie wolno”, przytrzymaj go.
• Nie ulegaj, gdy dziecko próbuje zmusić cię do czegoś krzykiem. Jeśli to zrobisz, nauczy się, że to skuteczna metoda i będzie postępować tak coraz częściej, a ty coraz częściej będziesz na nie wściekła.
• Nie pakuj się w kłopoty. Najwięcej kłopotów jest na ogół wtedy, gdy dziecko jest zmęczone, głodne, niewyspane albo gdy musi się spieszyć. Dlatego jeśli tylko możesz, nie zabieraj zmęczonego zabawą malca np. do zatłoczonego supermarketu. Nie prowokuj losu.

Jeszcze chwila...
Dziecko doprowadziło cię do szewskiej pasji? Świerzbi cię ręka i masz ochotę pacnąć nią malca w tyłek tak, żeby popamiętał? Stop!
• Staraj się zapanować nad sobą, zanim złość osiągnie apogeum. Potem będzie znacznie trudniej.
• Weź głęboki wdech, a potem powoli wydmuchuj powietrze. Jeśli to nie wystarczy, policz do dziesięciu (albo stu), a jeśli i to nic nie dało, wyjdź z pokoju, zamknij się np. w łazience i poczekaj, aż trochę ochłoniesz.
• Spójrz na swoje dziecko. Ono jest małe i słabe! Czy na pewno chcesz je uderzyć? Pamiętaj, że gniew zaślepia, odbiera umiejętność racjonalnej oceny sytuacji. To sprawia, że w takiej chwili można zrobić (albo powiedzieć) coś, czego się potem długo żałuje. Jaką masz gwarancję, że w złości nie uderzysz malca za mocno? Jeśli złościsz się na dziecko bardzo często, przyjrzyj się swoim uczuciom. Zorientuj się, w jakich sytuacjach wściekasz się najczęściej i o co w tym tak naprawdę chodzi. Może jesteś wyczerpana i potrzebujesz odpoczynku? Może frustruje cię siedzenie w domu i sytuację poprawiłyby wagary? Jeśli analiza nic nie daje i złość ogarnia cię coraz częściej, rozważ wizytę u psychologa.

Tego też się wystrzegaj!
Nie tylko klaps i bicie powinny być zakazane. Krzywdzi także:
• Potrząsanie, szarpanie. To bardzo niebezpieczne, zwłaszcza w przypadku kilkumiesięcznych, małych dzieci.
• Obrażanie. Upokarza, odbiera wiarę w siebie, rujnuje psychikę.
• Straszenie. Zdania w rodzaju: „Jeśli będziesz niegrzeczny, oddam cię dziadowi” czy „Wpędzisz mnie do grobu” mogą być rozumiane przez dzieci dosłownie.

Nie udawaj, że nie widzisz!
• Ktoś daje klapsy, popycha, szarpie dziecko
– w takiej sytuacji zawsze mówię do agresywnego dorosłego: „Chciałabyś, żeby twój szef dał ci klapsa, szarpał cię albo krzyczał na ciebie, jeśli nie wywiążesz się z zadania?”. To na ogół pomaga, bo przemawia do wyobraźni rodzica, każe mu postawić się na miejscu dziecka – mówi Marlena Trąbińska-Haduch, psycholog z Fundacji „Dzieci Niczyje”. Może być oczywiście i tak, że rozwścieczony rodzic, każe się nam odczepić (niekoniecznie w tak łagodnych słowach), jednak i tak warto reagować – być może, gdy ochłonie, zastanowi się nad tym, co robi.
• Wiesz lub podejrzewasz, że jakieś dziecko jest bite - na stronach internetowych prowadzonej przez Fundację „Dzieci Niczyje” kampanii „Zobacz – Usłysz – Powiedz”, www.zobacz-uslysz-powiedz.pl, (zakładka „Wychowanie bez przemocy” i „Potrzebujesz pomocy”), znajdziesz dokładne informacje o tym, jak postępować w takiej sytuacji (włącznie z adresami placówek, do których możesz się zgłosić). W skrócie: Gdy podejrzewasz, że jakieś dziecko jest bite, nie czekaj, aż pomoże mu ktoś inny. Być może jesteś jedyną osobą, która może uchronić je przed przemocą.
Możesz zawiadomić:
- przedszkole/szkołę, do której chodzi dziecko;
- sąd rodzinny – możesz napisać list z opisem sytuacji (koniecznie podaj dane malca);
- ośrodek pomocy społecznej;
- policję;
- prokuraturę.
Jeśli masz wątpliwości, pytania lub chcesz z kimś porozmawiać o sytuacji dziecka, zadzwoń do Fundacji „Dzieci Niczyje” 022 826 80 72 (od poniedziałku do piątku, od godziny 13 do 17) lub napisz: bitedziecko@fdn.pl.

No i... stało się!
Poniosło cię i dałaś dziecku klapsa? Przyznaj się do błędu i przeproś malca. Nie wałkuj z nim tego tematu w nieskończoność, jednak wyciągnij ze zdarzenia wnioski i nigdy więcej tego nie rób. Zastanów się, co mogłabyś zrobić, by uniknąć takiej sytuacji w przyszłości. Jeśli bijesz i nie umiesz przestać, idź do psychologa. Jeśli bijesz i uważasz, że masz rację, zapoznaj się z argumentami przeciwników bicia. Może dadzą ci do myślenia.


Konsultacja: Marlena Trąbińska-Haduch, psycholog z Fundacji „Dzieci Niczyje”

Redakcja poleca

REKLAMA