To coś w rodzaju rekordu Guinnessa na polu piosenki. Ale ilość – w tym wypadku liczba słynnych piosenkarek zaproszonych do współpracy przez Annie Lennox – nie przechodzi w jakość. A już na pewno nie w nową jakość.
Gwiazda duetu Eurythmics i autorka niezłych płyt solowych kierowała dotąd swoją karierą w sposób nienaganny, nigdy nie schodząc poniżej pewnej klasy wykonawczej, ale stopniowo rozcieńcza i kopiuje własne pomysły. I dryfuje w kierunku stylu bycia celebrytki, która niejako przy okazji wydaje płyty. Ostatnio więcej czasu poświęciła bowiem na podróże do Afryki i zbiórki charytatywne oraz kampanie na rzecz ofiar wirusa HIV. Jeśli dodamy do tego lekkie zagubienie twórcze, możemy w niej dostrzec damską wersję Bono.
Annie Lennox, "Songs of Mass Destruction", RCA, 46’09”, 51,50 zł