"Artur ratuje gwiazdkę"

Opowieść pełna klasycznych świątecznych elementów – komicznie dysfunkcyjna rodzina i nieoczekiwany bohater: najmłodszy syn Mikołaja, Artur.
/ 01.12.2011 12:12
Wyobraźcie sobie gwiaździste niebo nad miastem. Jest wigilia Bożego Narodzenia, a dzieci śnią o saniach Mikołaja ciągniętych przez osiem pięknych reniferów. Nagle cień spowija miasto. Do lądowania podchodzi milion drobnych figurek. Rozpoczęła się inwazja? Nigdzie nie słychać dzwonków u sań... ...ale nie panikujcie. To właśnie tak Mikołaj wykonuje swoją pracę w każde Boże Narodzenie: przy użyciu olbrzymich, niewykrywalnych przez radary, zawansowanych technologicznie sań i miliona elfów pracujących w trzyosobowych zespołach, które mają 18,14 sekund, aby dostać się do każdego domu, dostarczyć prezenty i ruszyć dalej. Święty Mikołaj zbliża się do miasta, ale tym razem nie wejdzie przez komin. „Właśnie tak by to działało, gdyby Mikołaj posiadał całą technologię świata i żadnych ograniczeń w wydatkach,” mówi Sarah Smith, reżyserka i współautorka scenariusza filmu Artur ratuje gwiazdkę. „Jak wyglądałby jego sprzęt?”.

Na czele organizacji stoi sam Święty Mikołaj, którego czeka perspektywa emerytury. I tutaj mamy do czynienia z kolejną niezwykłą tajemnicą, której rąbka uchyla film: rodzina Mikołajów to dynastia sięgająca ponad 1000 lat wstecz! Jej bieżącymi działaniami zajmuje się pierworodny syn Mikołaja, Steve – samiec alfa, pierwszy w kolejce do założenia czerwonego stroju. Ojciec Mikołaja, Dziadek Mikołaj, kiedyś nosił ten strój i wiecznie gdera, że to właśnie on wyglądał w nim najlepiej. Od dawna jest już jednak na emeryturze razem ze swoimi ukochanymi starymi saniami, Evie. Pani Mikołajowa, pierwsza dama Bieguna Północnego, podtrzymuje ognisko domowe, w międzyczasie otwierając szpitale dla elfów, negocjując traktaty z Grenlandią i mieszając bożonarodzeniowy sos do pieczeni.

I jeszcze jest Artur, najmłodszy syn Mikołaja.

„Artur wierzy w święta i to nie tylko dlatego, że wrodził się w rodzinny biznes,” mówi James McAvoy grający Artura. „Wierzy w nie całym sercem i nie ma na świecie nikogo, kto bardziej byłby zainteresowany Bożym Narodzeniem od niego.” Ten chyba najmniej praktyczny Mikołaj w historii podejmował się każdej pracy, jaką zlecił mu ojciec. Kiedy zaczyna się nasza opowieść, widzimy Artura na stanowisku, które uwielbia – w Dziale Listów do Mikołaja. To tutaj dzieci wysyłają listy nie tylko prosząc o prezenty, ale dołączając do nich rysunki i pytania o to, jak to wszystko działa.

Chociaż bardzo mało prawdopodobne wydaje się to, że to właśnie Artur miałby być tym, kto uratuje gwiazdkę, ostatni prezent będzie musiał zostać dostarczony w staromodny sposób... tylko sanie, Artur i renifery! Artur znajdzie sprzymierzeńca w dziadku, który ma swoje własne powody, aby wyruszyć na misję. „Dziadek jest dziwaczny i nieznośny, ale ma coś wspólnego z Arturem: obu łączy głęboki entuzjazm do idei Bożego Narodzenia,” mówi Bill Nighy, który użycza głosu Dziadkowi. „Tylko on może pomóc Arturowi”.

Ale Dziadek nie jest zainteresowany uratowaniem Bożego Narodzenia tylko dlatego, że tak należy. To szansa dla starego marudy, aby pokazać rodzinie, że tak naprawdę najlepiej sprawy się miały wtedy, kiedy używano starych tradycyjnych sań.

Do obsady dołączył także Hugh Laurie jako Steve. „Jest w tej roli fenomenalny,” mówi Smith. „Steve jest zrelaksowany i trochę zakochany w sobie – to postać, którą nie łatwo zagrać. Hugh jednak zrobił to przezabawnie.”

Pisząc scenariusz, Peter Baynham zaczął zastanawiać się, jak tak naprawdę Mikołaj daje sobie radę z tym wszystkim. „Czym się porusza? Prawdopodobnie czymś większym niż sanie ciągnięte przez osiem reniferów. Ale dlaczego żadne radary i satelity nigdy go nie wyśledziły? Poczułem, że jest to ekscytujący temat na film”. Dla współautorki scenariusza i reżyserki Sarah Smith i dla Baynhama, połowa zabawy podczas pisania scenariusza związana była z matematycznymi wyliczeniami operacji Mikołaja i bohaterskiej misji Artura. „Kiedy zaczynasz zastanawiać się nad tym, jak Mikołaj to wszystko robi, zaczyna się szaleństwo,” mówi Baynham. „Zastanawiasz się, że przecież będzie musiał zacząć na południowym krańcu Nowej Zelandii, a potem oblecieć cały świat w 12 godzin. Sporo dyskutowaliśmy na temat pokonywania stref czasowych.” „Wyliczyliśmy też dokładnie, jak szybko sanie ciągnięte przez osiem reniferów są w stanie okrążyć świat. A co się stanie, jeśli stracą jednego renifera? Jak szybko będą w stanie się przemieszczać?”, mówi Smith.

Ale nie martwcie się – nie będzie żadnego quizu. Smith i Baynham już rozgryźli wszystkie łamigłówki. Teraz mają nadzieję, że widzowie skupią się na tym, co tak naprawdę się liczy: serce historii. „Zaczynaliśmy pytając: Jak Mikołaj to robi?,” dodaje Baynham. „Ale kiedy akcja się rozwija, nie chodzi już o to jak, ale dlaczego?”.

"Artur ratuje gwiazdkę", Reżyseria: Sarah Smith, Dystrybucja: UIP, Premuiera: 25 listopada 2011

Redakcja poleca

REKLAMA