Nasz synek Janek ma trzy latka i bardzo często, kiedy się złości, uderza mnie albo kopie. Próbuję mu tłumaczyć, że tak nie wolno robić, ale to nic nie skutkuje. Gdy pytałam o jego zachowanie w przedszkolu, Pani twierdziła, że jest wzorowe. Skąd w nim taka agresja wobec mnie? Agnieszka
AB: Dzieci wyczuwają granice, które im stawiamy. To zrozumiałe, że czasem się złoszczą (niektóre bardzo często) i chcą na kimś lub na czymś tę złość odreagować. Jednak forma, w jakiej to robią, w dużej mierze zależy od wychowania i tego, czy dorośli są wobec nich konsekwentni. Dzieci biją nie tylko dlatego, że rodzice je biją albo wyładowują złość na ludziach czy przedmiotach. To instynkt – uderzyć, gdy jest się sfrustrowanym. Mama i tata są jednak od tego, by reagować na takie odruchy.
MO: Gdy dziecko uderza, trzeba je powstrzymać, np. złapać za rękę i przytrzymać, dopóki nie przestanie się szarpać. A gdy emocje opadną, porozmawiać o tym. Ale nie wtedy, gdy wszyscy są wściekli, tylko gdy ochłoną. Można powiedzieć, że zachowanie malca sprawia nam przykrość lub nas złości, i że nie wolno mu nikogo bić. Należy też podpowiedzieć, co dziecko może zrobić, gdy ogarnia je złość: znaleźć poduszkę, na której może się wyżyć, pobiegać w ogrodzie itd. Warto też określić uczucia, które malucha ogarniają, i uczyć go innych sposobów, w jaki może je przeżywać. Ciekawe, że Janek bije tylko mamę. Nasuwa się pytanie, dlaczego ona na to pozwala?
AB: Wcale nie tak rzadko rodzice przyzwalają na to, by dzieci ich biły. Mówią: "Dziecko musi się wyszaleć, miało trudny dzień w przedszkolu". Znam rodziny, w których takie zachowania nie należą do rzadkości – od kopania, plucia w twarz po szczypanie i celowo robione siniaki. Nawet trzyletni chłopiec ma tyle siły, że może wyrządzić krzywdę. Należy zapytać: dlaczego nie reaguję? Dlaczego na to pozwalam? Czego się obawiam? Czy wydaje mi się, że go skrzywdzę, gdy zareaguję? A może mam wyrzuty sumienia, że za mało czasu mu poświęcam i dobrze go nie znam?
MO: Panuje przekonanie, że dzieci są coraz bardziej agresywne...
AB: Jeśli tak jest, to znaczy, że są bardziej sfrustrowane. Może nikt z nimi nie rozmawia, nie tłumaczy, co się dzieje wokół. Może rodzice w domu częściej się kłócą. Albo rzadko ze sobą rozmawiają i coraz częściej ich nie ma. Wiele czynników może na to wpływać. Agresja to stan naturalny u człowieka, to wyraz silnego dążenia do ważnego celu. Problem pojawia się, gdy takie zachowanie nastawione na cel w chwili pojawienia się przeszkody zmienia się w zachowania niszczące, czyli destrukcyjne. Czasami nawet autodestrukcyjne, skierowane wobec własnej osoby, jak np. uderzanie w coś, podarcie rysunku, bo coś nie wyszło. Gdy dziecko jest pozostawione samo sobie w trudnych dla niego sytuacjach, sięga po agresję coraz bardziej niszczącą.
MO: W wielu przedszkolach brak programów, które uczyłyby dzieci i rodziców, jak radzić sobie ze złością, co robić, gdy pojawiają się przeszkody w drodze do osiągnięcia ważnych dla dziecka celów. Słyszałam o takich mądrych interwencjach, w których nauczyciel nie rozstrzyga konfliktu, szukając winnych, tylko siada z dziećmi i rozmawia. Najpierw każde opowiada, co się stało, potem – co czuło i co zrobiło. Potem razem ustalają, jak rozwiązać problem. Proste, ale czy rzeczywiście tak robimy? Po takiej rozmowie dziecko lepiej rozumie, co się stało, i jest szansa, że następnym razem zaświeci mu się czerwona lampka, zanim kogoś uderzy.