„Pędzące żółwie. Wyścig do sałaty”

Nosił żółw razy kilka, ponieśli więc i żółwia… co z tego, skoro jego współtowarzysz szybko się zmęczył i po dwóch krokach przystanął? Zero z niego pożytku! Może by tak wskoczyć na plecy kogoś innego? Tylko którego wybrać? Czerwony przyśpieszył, więc duże prawdopodobieństwo, że szybko się zmęczy.
/ 22.09.2009 09:44
Nosił żółw razy kilka, ponieśli więc i żółwia… co z tego, skoro jego współtowarzysz szybko się zmęczył i po dwóch krokach przystanął? Zero z niego pożytku! Może by tak wskoczyć na plecy kogoś innego? Tylko którego wybrać? Czerwony przyśpieszył, więc duże prawdopodobieństwo, że szybko się zmęczy.

Żółty już dźwiga fioletowego i zielonego, a co za dużo, to niezdrowo. Zresztą, jakie są żółwie, każdy widzi. Te mocno rozleniwione stworzenia mają ochotę szybciej nóżkami przebierać, jednak ich ospała natura ciągle daje o sobie znać. Pomalutku, to przystając, to się cofając, wszystkie żółwie, zamiast gnać, truchtają nieśpiesznie w kierunku grządki z sałatą. Oczywiście, zwycięża ten, co pierwszy z pola o nazwie „start” dotrze do mety. Proste?

„Pędzące żółwie. Wyścig do sałaty”

Reguły nie są zbyt skomplikowane, więc sześcioletnie dziecko już przy trzeciej próbie powinno zrozumieć zasady. W rozgrywce może wziąć udział od dwóch do pięciu zawodników, jednak bez względu na ilość graczy, wszystkie pięć żółwi za każdym razem ściga się o sałatę. Tutaj zaś potrzebne jest nieco sprytu i łut szczęścia. Na początek losujemy po jednej płytce z wizerunkiem żółwia – co ważne, nikt nie może zobaczyć, pod jakim kolorem kryją się nasze zwierzątka. Drewniane pionki o kształcie żółwi stawiamy na polu z napisem „start”. Następnie z puli specjalnych kart każdy wybiera po pięć – zerkając na rysunki, dowiadujemy się, jakie ruchy będziemy mogli w danej turze wykonać. Czerwony żółw ze znaczkiem plus daje prawo ruchu czerwonemu pionkowi o jedno oczko. Zielony z minusem? Możemy cofnąć takiego żółwia. Kolor tęczowy? Sami decydujemy, którym z pionków ruszymy w odpowiednim kierunku. Możliwości ruchów nie ma zbyt wiele, a szczegóły każdy znajdzie w dołączonej do gry instrukcji. Co ciekawe, kiedy już jakiś żółw jest na polu, na jakim nasze stworzonko powinno nóżki postawić, stajemy się pasażerem na gapę. Może się okazać, że nie wykonamy żadnego ruchu, a przesuniemy się o kilka oczek – przykładowo, kiedy ktoś ruszy fioletowym żółwiem… zaś na fioletowym jest już zielony pionek (a zdarzyć się też może, że na zielonym jest jeszcze czerwony, a na tym ostatni żółty, więc wędrują wszystkie wspólnie). Naprawdę proste, choć lepiej zerknąć na krótką instrukcję z rysunkami, by raz dwa zrozumieć, o co z tymi żółwiami, co to tak nieśpiesznie sobie pędzą, chodzi w tej zabawie.

„Pędzące żółwie. Wyścig do sałaty”

Gra „Pędzące żółwie. Wyścig do sałaty” wygrała w kategorii Najlepsza Dziecięca Gra Roku w Czechach, ale w wielu innych krajach Europy także cieszy się olbrzymią popularnością. Powód? Dobrze się przy niej można bawić. Nie wiemy, kto nam najbardziej zagraża. Nie znamy kart naszych przeciwników. Wciąż się zastanawiamy, który ruch wykorzystać. Co nam się bardziej opłaca? Cofnąć naszą konkurencję, czy też nieco wyprzedzić pozostałych zawodników? A może na grzbiecie sami przeniesiemy największe zagrożenie? Krok w przód, dwa kroki w tył, więc chociaż czujemy już w powietrzu zapach świeżutkiej sałaty, wizja jej schrupania wciąż się od nas oddala. Jesteśmy tak blisko, a jednak daleko. Już prawie mamy jedzonko w łapkach, ale nasz żółwik albo musi nieco przyśpieszyć, albo… uzbroić się w cierpliwość i poczekać na darmowy transport.

Ta gra zachwyca przede wszystkim prostotą. Nie ma tu wymyślnych reguł, za to można, bez względu na wiek, miło spędzić czas. Szkoda, że producent nie wziął pod uwagę, że grać będą najczęściej najmłodsi. Kartoniki są z cienkiego papieru, więc łatwo je przez nieuwagę zniszczyć (tekturowy żółw zaczął się nam rozklejać już przy trzeciej rundce!). Za to ozdobione są uroczymi rysunkami, co z miejsca poprawia nam nastrój. 3… 2… 1… start! i już żółwie, wolnym pędem, zmierzają ku zielonym grządkom. My zaś obmyślamy taktykę, jak tu, zbytnio się nie przemęczając, wyprzedzić kilku głodomorów.

Pomysł prosty, a tyle wszyscy mają radości i zabawy. Polecam!

zdj. materiały prasowe Egmontu

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA