Dlaczego zdecydowały się na dziecko? Czy skusiło je becikowe? A może moda na brzuszki lansowana ostatnio w kolorowych pismach?
Naukowcy i politycy alarmują – starzejemy się, rodzi się coraz mniej dzieci. W porównaniu z początkiem lat 90. liczba urodzeń w Polsce zmalała o jedną trzecią! A ma być jeszcze gorzej. Podobno młodzi ludzie wolą robić kariery, zarabiać, prowadzić wygodne życie. Kobiety chcą być wiecznie młode i piękne, boją się, że ciąża i poród zmienią ich ciała... Więc jakie są te heroiczne dziewczyny, które, nie zważając na przeszkody i społeczne trendy, zdecydowały się na macierzyństwo?
Nie dla pieniędzy...
– Na co przeznaczę becikowe? – zastanawia się Bożena. – Przecież te 1000 złotych to kropla w morzu potrzeb! Na pewno się przydadzą, każdy grosz się liczy. Ale na mnie w ogóle to nie zadziałało. Jeżeli ktoś się decyduje na dziecko, to nie ze względów finansowych przecież!
Marisha uważa wręcz, że to próba przekupienia kobiet, prymitywne uproszczenie. Zachęcić do macierzyństwa może wydłużenie urlopu macierzyńskiego, opłacanie wychowawczego, gwarancja powrotu do pracy. Wsparcie pieniężne powinny otrzymywać jedynie rodziny będące w trudnej sytuacji materialnej.
Wprawdzie to nie becikowe skłoniło je do macierzyństwa, ale też i ich ciąże raczej nie były dziełem przypadku. Najpierw wykształcenie, zabezpieczenie finansowe, praca, mieszkanie i dopiero wtedy dziecko. I najważniejsze – właściwy kandydat na ojca. – Jakbym miała wątpliwości, czy Damian sprawdzi się w roli ojca, tobym za niego nie wychodziła – mówi Agnieszka.
Spontaniczność w podejściu do macierzyństwa utrudnia też strach przed niepłodnością, poronieniem, powikłaniami. Z jednej strony chcą robić kariery, korzystać z życia i dlatego decydują się na macierzyństwo coraz później (średnia wieku wynosi obecnie 28 lat). Z drugiej – świadomość, że co piąta para w Polsce ma kłopoty z zajściem w ciążę, spędza sen z powiek i nierzadko przyspiesza starania. – Ja się nie ujawniałam przed mężem, że chcę już mieć dziecko, nie chciałam być pierwsza, ale jak się dowiedziałam, że on też tego pragnie, to byłam szczęśliwa – przyznaje Sylwia, dla której dojrzałość partnera do roli ojca była najważniejsza. Razem z decyzją o dziecku idzie często w parze decyzja o ślubie. – Gdybyśmy nie zdecydowali się na dziecko, pewnie nadal żylibyśmy w wolnym związku – przyznaje Agnieszka.
Wszystkie emocje świata
Duma, szczęście, miłość, ale i lęk, wątpliwości, złość towarzyszą ciąży od pierwszego dnia. – Chcesz tego, marzysz, ale nigdy nie jest tak, jak sobie wyobrażałaś. Jak się dowiadujesz, doznajesz wszystkich emocji naraz – wspomina swe odczucia Marisha.
– Ciąża jest naturalnym stanem, nie przeszkadza – zapewnia Sylwia. – Teraz jest najbliższa więź między mną a dzieckiem, jest ono tylko moje, potem będzie dla świata.
Radość z rosnącego brzuszka zakłóca im stale obecny strach o zdrowie nienarodzonego dziecka. Sylwia, nim podejmie jakąkolwiek decyzję, zastanowi się trzy razy, czy nie zaszkodzi to maleństwu. – Mam lęk przed jazdą tramwajem, autobusem, unikam miejsc, gdzie się pali papierosy, bardzo uważam na siebie – podkreśla.
Z organizmem Marishy stało się coś dziwnego. – Natychmiast zaczęłam jeść inne rzeczy. Nie muszę sobie odmawiać przyjemności, po prostu na samą myśl o papierosach i alkoholu robi mi się niedobrze.
Przyznają, że ostatnie tygodnie ciąży nie są przyjemne, pojawiają się różne dolegliwości, z wielkim brzuchem jest ciężko. Sylwię denerwuje, że mąż musi jej wiązać buty, pomagać wstać z łóżka, że wszystko leci jej z rąk. – Czuję się jak stara babcia!
Marishy te trudne chwile wynagradza wspomnienie stanu ekstazy, w którym żyła w drugim trymestrze. – To było jak narkotyk, pracowałam po dwanaście godzin dziennie, biegałam, śpiewałam, cały czas miałam ochotę na seks. Czułam się piękna.
Dla Magdy i Karoliny to już druga ciąża. Zyskały większy spokój, lepiej rozumieją swoje ciała, nie muszą się wszystkiego uczyć. – Ale nie ma już magicznego oczekiwania jak przy pierwszym dziecku. Nie ma maślanego zachwytu ojca. Wiadomo, że się nie urodzi Einstein i Miss Polonia w jednym! – śmieje się Karolina.
Poród to jest wyzwanie
Dziewczyny nie obawiają się bólu. Chcą rodzić naturalnie i być świadome tego, co się z nimi dzieje. Uważają, że przy cesarskim cięciu traci się najważniejsze chwile. – Boję się, że sama tego nie zrobię, że trzeba będzie ciąć – martwi się Sylwia. – Albo że zaszkodzę dziecku, coś schrzanię, nie będę umiała wykonywać zaleceń położnej.
Na przygotowania do porodu poświęcają masę czasu. Nie tylko chodzą do szkół rodzenia. Chcą też znać wcześniej położną lub lekarza, z którym przyjdzie im rodzić, pragną obejrzeć sale porodowe, ustalić przebieg porodu, wszystko sprawdzić. To daje komfort psychiczny. – Mój narzeczony nie rozumiał tego szaleństwa, mówił: „Słuchaj lekarzy, oni wiedzą”. Nie rozumiał, jaki poród potrafi być medyczny, ile faceci wymyślili, by nam to niby ułatwić – opowiada Marisha.
Poród z partnerem nie dla wszystkich jest koniecznością. Największe obawy budzą wrażliwi mężowie. Magda uważa, że świetnie sobie sama poradzi, ma lekarza, któremu ufa i to jest najważniejsze. – Piotrek powiedział, że zemdleje. Najważniejsze, że będzie przy mnie potem.
Mąż Bożeny też nie wytrzymuje takich widoków. Dla reszty jednak wspólny poród jest bardzo ważny. Dziewczyny chcą, by mąż pilnował, czy wszystko jest w porządku. A poza tym to przecież będzie ich wspólne dziecko! – Jak rodzić, to razem. Mężczyzna jest egoistą, jeśli nie jest przy porodzie. Skoro był przy zapłodnieniu, powinien być i teraz. To był warunek naszego ślubu – stanowczo oświadcza Karolina.
Rodzice na sto dwa
Ciąża bardzo zbliżyła do siebie przyszłych rodziców. Nasze ciężarówki są pewne, że macierzyństwo jeszcze bardziej scementuje ich związki. Trudno im więc pojąć sytuacje, w których mąż jest zazdrosny o dziecko, kobieta i meżczyzna przestają być dla siebie atrakcyjni. – Koledzy mówią mężowi, „zobaczysz zaczniesz kochać dziecko, a przestaniesz żonę”. Nie boję się tego – zastrzega Sylwia. A Marisha dodaje: – To się wie przed, czy się facet zmieni. Z takim nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko.
Czują, że przyszedł w ich życiu czas na wychowanie małego człowieka i bez żalu zrezygnują z rozrywek. – Trzeba przystopować, nie będzie spontanicznych wypadów do kina. Ale to fajne, bo potem będzie do czego wracać – mówi Magda. Przygotowują się do macierzyństwa na wiele sposobów. Karolina, nim zaszła w pierwszą ciążę, przeczytała wszystko, co było dostępne – Interesowałam się tym tematem od osiemnastego roku życia. Jak się człowiek decyduje na dziecko, musi wszystko wiedzieć. Magda, przeciwnie, uważa, że sama najlepiej wie, jak sobie radzić, nie potrzebuje tracić czasu na poradniki. Gdy przy pierwszym dziecku położna odwiedziła ją w domu, nie mogła się nadziwić, z jaką łatwością przychodzi jej pielęgnacja noworodka.
Książki, przyjaciółki, rodzina, specjaliści nie zawsze potrafią pomóc. Są pytania, które kobiety wstydzą się zadać nawet bliskim i lekarzowi, a w literaturze nie znajdują na ten temat ani słowa. Wtedy z pomocą przychodzą internetowe fora dyskusyjne dla przyszłych mam. Tam majówki (rodzące w maju), czerwcówki, lipcówki – jak same o sobie piszą – pytają o najdziwniejsze sprawy. Agnieszka i Bożena chodzą na spotkania „forumowych” mam w realu.
Mama domowa? Nic z tych rzeczy!
Nie boją się o swą przyszłość zawodową. Znają mnóstwo ponurych historii, które spotkały świeżo upieczone mamy, ale wierzą, że one akurat nie stracą pracy. Jedyne czego się naprawdę obawiają, to pogodzenia ambicji zawodowych z wychowywaniem dziecka. Wszystkie zgodnie twierdzą, że nie wytrzymałyby w domu długo, chcą przebywać z ludźmi, rozwijać się, mieć swój świat. Dlatego z urlopów macierzyńskich i wychowawczych wrócą do pracy niezależnie od sytuacji finansowej. – Nawet jakby mnie facet utrzymał, nie mogłabym w domu siedzieć – zapewnia Marisha. – Lubię być niezależna, nie chcę tego tracić. Kiedy dzieci dorosną, zostajesz sama i robisz się jak warzywo.
Magda, która prowadzi bardzo aktywny tryb życia, nie wie, czy nawet przez pierwsze miesiące uda jej się wyciszyć i skupić tylko i wyłącznie na dziecku. Sylwia zastanawia się, czy emocje nie uwiążą jej w domu na dłużej niż sobie to dzisiaj wyobraża. Dlatego rozważa powrót do pracy tylko na pół etatu. Jedynie Karolina się nie martwi, ona wraca do biura zaraz po porodzie, a domem i dziećmi zajmie się mąż.
Chciałabym dla ciebie, kochanie…
Przyszłe mamy nie mają sprecyzowanych planów wobec swoich dzieci. Pragną jedynie ich szczęścia, by wyrosły na dobrych ludzi, miały satysfakcję z pracy i żyły w udanych związkach. Nie chcą, jak to często było w przypadku ich własnych rodziców, by potomstwo realizowało ich niespełnione marzenia. Czy w roli matek się sprawdzą? – Boję się, że będę nadopiekuńcza i zaszkodzę córce, nie ucząc jej życia. Chcę, byśmy zawsze miały ze sobą kontakt, żebyśmy się od siebie nie oddaliły – mówi Sylwia. Wie, że od tego zależy, jak dziecko będzie funkcjonowało w świecie. Czy czyhające wokół zagrożenia – narkomania, przemoc, złe towarzystwo – zagrożą mu czy nie.
Oczywiście ciężarówki mają też i bardziej przyziemne marzenia. – Najbardziej to bym nie chciała, żeby mi córeczka wyrosła na dwa metry jak jej tata! – przyznaje ze śmiechem Marisha...
Paulina Wrocławska