Po pierwsze: wybierz zaciszny kącik
Najlepsze jest miejsce osłonięte od wiatru. Osoby, które często grillują, a mają własny ogród, mogą rozważyć wybudowanie stałego paleniska. Najprostsza konstrukcja wymaga kilkudziesięciu cegieł klinkierowych lub kamieni i zaprawy murarskiej. Warto ją postawić z dala od posesji sąsiadów, by wiatr nie niósł do nich dymu, bo nie każdy to lubi. Taki stały kącik do grillowania możesz obsadzić odpowiednimi roślinami, najlepiej pnączami (chmielem, winobluszczem, wiciokrzewem), które nie tylko będą pięknie wyglądać, ale i stworzą zaciszny kącik. No i jeszcze jedna ważna sprawa – zabezpieczenie przed komarami, meszkami, osami. Owady nie lubią zapachu czeremchy, krwawnika, mięty, bazylii, więc posadzenie tych roślin może je zniechęcić.
Po drugie: kup lepszy model
Można dostać zawrotu głowy od modeli rusztów dostępnych w sklepach. Jaki wybrać To zależy od naszych potrzeb i możliwości finansowych. Jeśli decydujemy się na grill przenośny, wybierzmy nieco cięższy, ale za to stabilniejszy – byle podmuch wiatru na pewno go nie przewróci. Ważne, by był łatwy do rozłożenia nawet dla słabej kobiety. Dobrze, gdy ma regulowane nóżki, bo wtedy można wybrać najwygodniejszą wysokość. Bardzo praktyczny jest model z podwójnym rusztem i bocznymi półkami. Na górnym ruszcie można dopiekać mięso lub podgrzewać potrawy, a na półkach trzymać potrzebne przybory i przyprawy. Ci, którzy nie przepadają za dymem wpadającym w oczy, mogą kupić grill elektryczny. Jest prosty w obsłudze, łatwy do czyszczenia. Nie trzeba do niego kupować węgla ani podpałki. Nadaje się i do domu, i na zewnątrz, ma bowiem osłonę przeciw wiatrowi i wyłącznik bezpieczeństwa. Wystarczy tylko zatroszczyć się o odpowiednio długi solidny przedłużacz.
Po trzecie: rozżarz go!
Zanim wrzucimy produkty na ruszt, trzeba odpowiednio przygotować palenisko. Mięsa nie pieczemy na dużym płomieniu, musimy poczekać, aż węgiel trochę się przepali i powstanie żar. Najlepiej dokoła żaru ułożyć warstwę węgielków i poruszać nimi tak długo, aż się przepalą. Trwa to jakieś pół godziny. W ten sposób można utrzymać ciepło węgla na jednym poziomie. Grillowanie możemy zacząć dopiero wtedy, gdy rozżarzone, świetliście czerwone węgielki pokryją się szarym popiołem. Wtedy warto posypać je ziołami, dodać kilka ziaren jałowca lub kawałek drewna owocowego – nadadzą dymowi niepowtarzalny aromat.
Po czwarte: wrzuć coś na ruszt
Najzdrowsze jest chude świeże mięso własnoręcznie przyprawione. Nie należy go jednak peklować w saletrze. Saletra- w wysokiej temperaturze wydziela rakotwórcze nitrozoaminy. Osoby z problemami trawiennymi powinny unikać także przypraw z glutaminianem sodu wywołującym wzdęcia. Na grillu świetnie pieką się również ryby, zwłaszcza te gatunki, które mają zwięzłą strukturę mięsa, jak łosoś, dorsz, pstrąg. Przyprawione warto zawinąć w folię aluminiową (są wówczas bardziej soczyste i nie przywierają do rusztu) lub upiec je w specjalnym opiekaczu, który zapobiega rozpadaniu się ryby i ułatwia przewracanie jej. Smaczne i łatwe do przyrządzenia są także warzywa i owoce. Do opiekania najbardziej nadają się ziemniaki, kukurydza w kolbach, cukinie, bakłażany, cebula, papryka, seler, całe główki czosnku a także banany, brzoskwinie i jabłka.
Po piąte: marynata to podstawa
Przed grillowaniem warto posmarować produkty oliwą lub zanurzyć na 2–3 godziny w marynacie (bez soli). Najlepiej samemu zrobić ją z oleju i przypraw. Warto dodać do niej sok z cytryny, wino albo ocet winny, bo pod ich wpływem mięso kruszeje. Marynata wzbogaci smak potraw i sprawi, że mięso stanie się kruche, a warzywa i owoce nabiorą aromatu ziół i zyskają nowy, zaskakujący smak. Warto pamiętać, że ciemne mięsa marynujemy dłużej, białe krócej. Podczas marynowania potrawy powinny stać w chłodnym miejscu.
Po szóste: weź zioła
Do dań przygotowywanych na grillu warto dodać zioła poprawiające trawienie, takie jak: bazylia, lebiodka, majeranek, rozmaryn, kurkuma, szałwia, liść laurowy. Godne polecenia są także gotowe mieszanki przypraw. Ci, którzy nie przepadają za mocno ziołowymi smakami, mogą rozsypać wybrane przyprawy na rozżarzonych węglach. Wyzwalają się wtedy olejki eteryczne, ale ich działanie nie trwa długo, więc mięso nie nabiera aż tak intensywnego aromatu. Warto też używać musztardy, bo zawarta w niej gorczyca pobudza wydzielanie soków trawiennych.
Po piąte: tylko dobrze pilnuj
Trzeba uważać, by nie przepiec produktów. Najbardziej odpowiednią temperaturą do zapiekania jest 300–400 stopni C. Pory mięsa zamykają się wtedy momentalnie, białko zostaje ścięte i tworzy się delikatna, chrupiąca skórka. Dzięki temu sok nie wycieka na zewnątrz, a pieczeń pozostaje delikatna i soczysta. Pamiętaj, że wysuszone mięso jest nie tylko niesmaczne, ale i ciężkostrawne, a jeśli się przypali, staje się nawet rakotwórcze.
Tekst: Małgorzata Świgoń